środa, 31 stycznia 2018

Zagrajcie to na moim pogrzebie

czwartek, 20 czerwca 2013 22:35

    Do kilku oficjalnych patronów muzycznych 2013 roku wypada jeszcze dodać Sergiusza Rachmaninowa, bowiem przypada 140 rocznica jego urodzin (1873) i zarazem 70 rocznica śmierci (1943).  
      Rzadko słucham jego dzieł, bo jakoś nie mam przekonania. Ale słuchałam za to Nikolaia Lugansky`ego, na którego występie byłam w ubiegłym roku. Lugansky zaś jest specjalistą od Rachmaninowa i kiedy zagrał dzisiaj w Brukseli jego II koncert fortepianowy c-moll, było to jak porażenie. Nie tylko moje zresztą, przede wszystkim obecnej w Palais des Beaux-Arts publiczności, której  oklaskom nie było końca.
        Czy fortepian może płakać? O skrzypcach wiadomo, że mogą, mogą też śpiewać, mogą iskrzyć, mogą poruszać najczulsze struny, mogą wszystko. A fortepian?  Od pianisty wymaga się technicznej sprawności palców, mistrzowskiego operowania tempem, akordami, chcemy, by nas zachwycał wirtuozerią. Wzruszenia najczęściej zostawiamy sobie na kontakt ze skrzypcami. Ale teraz wiem, że to nieprawda.  Fortepian też może płakać, może wzruszać, może  sprawić, że człowieka ściska w gardle i pozostawia w stanie absolutnego porażenia. Lugansky to potrafi, a może umiał to Rachmaninow?
         II koncert fortepianowy c-moll ma trudną i dramatyczną historię powstania, zwiazaną z okresem przeżywanej przez kompozytora trzyletniej depresji po ostrej krytyce jego poprzedniego utworu. Przez te trzy lata nie komponował niczego i dopiero II koncert fortepianowy (1900-1901) stanowił powrót do formy kompozytorskiej i psychicznej równowagi.
         Koncert składa się z trzech części: dynamicznego pierwszego Moderato, wolnej, delikatnej drugej - Adagio sostenuto oraz trzeciej powracającej do tematu pierwszej - Allegro scherzando wirtuozersko zakończonej. Całość trwa ok. 35 minut. Nie można tyle czasu wytrzymać bez powietrza, a trudno jest spokojnie oddychać, gdy się słucha czegoś tak przejmującego.
       Część środkowa - Adagio sostenuto - sprawia, że świat zmienia tor swojego biegu. Muzyka absolutna przenikajaca wprost do duszy, czysty płacz wzruszenia. Przez 11 minut miałam ściśnięte gardło. Czy fortepian może płakać? Owszem, może, kiedy Nikolai Lugansky gra Rachmaninowa. Płaczę razem z nim. To już drugi utwór, który chciałabym usłyszeć na własnym pogrzebie. 


Nikolai Lugansky będzie na ChiJE 17 sierpnia i będzie grał Rachmaninowa. I znowu wszystko za daleko. Przecież nie mogę na miesiąc zamieszkać w Warszawie, żeby  obskoczyć sierpniowe koncerty i cały Festiwal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...