poniedziałek, 29 stycznia 2018

Postać tajemnicza, jakiś mnich

sobota, 02 lutego 2013 21:14

      Przetrwało po nim jedenaście kompozycji i nazwisko. A poza tym nic nie wiadomo: ani kiedy się urodził, ani kiedy zmarł. Nie wiadomo też, gdzie się kształcił, gdzie i kto uczył go komponowania. Żył prawdopodobnie w drugiej połowie XVII wieku, był zakonnikiem, ale jakiego klasztoru - też nie wiadomo. Może benedyktyn, a może cysters. Nie miał Stanisław Sylwester Szarzyńki szczęścia do trwałej pamięci u potomnych. Dobrze, że chociaż jego muzyka pozostała. Większość to utwory religijne, dostosowane do liturgii albo o Matce Bożej (Ave Regina, Pariendo non gravaris), Duchu Świętym (Veni Sancte Spiritus) czy dedykowane Chrystusowi (Jesu, spes mea). Są hymny i psalmy z klasztornej modlitwy na zakończenie dnia - komplety (Completorium). Jest też jedyny utwór instrumentalny: Sonata na dwoje skrzypiec i basso continuo.  A mnie na dzisiaj najbardziej pasowałaby Litania cursoria - czyli niemal pełna Litania loretańska. Niestety, nie ma nagrania na tubie. A szkoda.  
      Nagrań w ogóle jest mało.  Żadnego wyboru.  Jego rękopisy też nie przetrwały, dostępne kompozycje, pochodzą  z późniejszych kopii. Kopie te  niejednokrotnie też zaginęły badź zostały zniszczone podczas II wojny światowej, ale przetrwały znowu w kolejnych kopiach i odpisach. Odpis Veni Sancte Spiritus, jak napisano w książeczce dołączonej do płyty  Stanisław Sylwester Szarzyński, Opera omnia, Pro Musica Camerata, znajduje się w  Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu, z  kolei pozostałe kompozycje ma w posiadaniu Biblioteka Narodowa w Warszawie, z wyjątkiem Ad hymnos, ad cantus, który znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie. Tak czy inaczej, za wiele tego nie ma. 
       Nie miał szczęścia Szarzyński, jak chociażby starszy od niego Mikołaj Zieleński (XVI/XVII w.), o którym również niewiele wiadomo, ale przynajmniej obszerny wybór jego kompozycji (113 utworów) został wydany w 1611 r. w Wenecji u Jacopo Vincentiego. Publikacja ta była możliwa prawdopodobnie za sprawą mecenasa Zieleńskiego, Prymasa Polski i arcybiskupa gnieźnieńskiego Wojciecha Baranowskiego.  Utwory Szarzyńskiego za jego życia publikacji nie doczekały, widać na równie hojnego mecenasa nie natrafił. Z kolei młodszy od Szarzyńskiego Grzegorz Gerwazy Gorczycki (1665 - 1734) nie dość, że już za życia był docenianym kompozytorem i kapłanem, piastując liczne  coraz ważniejsze stanowiska, czym zasłużył na miano Gemma Sacerdotum, to i jego działalność została dość dokładnie udokumentowana. Wśród kilkudziesięciu zachowanych kompozycji są Msze, Litanie, Completoria, hymny i pieśni. Tworzył wyłącznie muzykę religijną. 
       A o Szarzyńskim, poza zbieżnością nazwiska z poetą Mikołajem (1550 -1581, autorem słynnych sześciu metafizycznych sonetów, w których bohater wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie rozmyśla o wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem), co pozwala domniemywać, że pochodził również z szacownej linii Sępów, nadal nic w szczegółach nie wiadomo.  
      I muzyki nie ma. Mogę tylko z płyty słuchać, co właśnie idę czynić, rozbierając przy okazji choinkę, z której igliwie się fest sypie. 

Ave Regina

Ave Regina caelorum,
Ave Domina Angelorum.
Salve radix, salve porta,
Ex qua mundo lux est orta.


       Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego i Mikołaja Zieleńskiego coś jednak łączy - mianowicie Łowicz, bedący swego czasu siedzibą prymasów, a nawet goszczący dwór królewski. Zieleński jako muzyk prymasa Baranowskiego zapewne często tam przebywał. Miejscem wykonywania muzyki religijnej była przede wszystkim kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny oraz św. Michała. Większość osiemnastowiecznych kopii utworów Szarzyńskiego znajdowała się w zbiorach kapeli tejże kolegiaty, co wskazuje, że były one tam wykonywane. Zespół wokalno-instrumentalny działający przy kolegiacie został ufundowany przez prymasa Macieja Łubieńskiego w I połowie XVII wieku, ale już wcześniej funkcjonowały inne mniejsze zespoły wokalne, a capella, a potem z towarzyszeniem organów. Z czsem zaś doszły inne instrumenty. Muzyka Szarzyńskiego więc, jak i Zieleńskiego, była tam stale obecna. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...