niedziela, 28 stycznia 2018

"Dzień, w kórym nic nie można zrobić"

poniedziałek, 14 stycznia 2013 21:11

      Diagnoza fatalna - stan bezsilności. Cokolwiek by się chciało, zamierzało, planowało, nawet próbowało, w perspektywie nieco dłuższej niż jedno ludzkie życie, i tak 

zostaną te same prawa natury
po życiu - śmierć
na końcu słonecznej doliny
Styks i mrok lodowaty

jakaś następna rzeka tonie
w przepaści oceanu

    Dzień, chwila, w której człowiek zrozumie wszechwładne prawo natury oparte na antynomicznej jedności życia i śmierci, może być najczarniejszym w życiu, a może  być też pierwszym krokiem ku prawdziwej wolności. Wolność to uświadomiona konieczność - pisał Engels i trzeba mu przyznać rację.  Współczesne nauki z pogranicza psychologii, neurologii, medycyny, genetyki... co rusz odkrywają, jakim to różnym biologicznym impulsom, chcemy czy nie chcemy, jesteśmy posłuszni. No a jeszcze jeśli do tego dodać wpływy kosmiczne (fazy Księżyca, wybuchy na Słońcu, koniunkcje gwiazd i planet... cała astrologia) to nijak nie da się obronić tego najważniejszego hasła współczesnej kultury - wolności.  Ślady zmagań/ między/ tworzeniem a zagładą nadal pozostaną tylko złudnym szamotaniem się z własną bezsilnością. 
      Całe  nasze życie może być jak ten

Liść
oderwany od gałęzi
drży i dygoce
dopiero kiedy dotknie ziemi
uspokaja się

      Przypadłością człowieczeństwa jest więc wszelaka niedoskonałość: błądzenie (po zakamarkach pamięci), ślepota (nic nie widzę - odparłem), lęk ( zawał dopada swoje ofiary najczęściej/ między 8.00 a 9.00 rano - jest 2.15), niepewność (czy to on/ czy kto inny/ czy/ ktry/ kto), zapomnienie (coś co/ zaraz/ daj mi pomyśleć/ coś co/ jak to się wszystko zapomina). Czyżby niczego nie dało się znaleźć? Na niczym się oprzeć? Kartezjańskie myślenie już nie potwierdza naszego istnienia, gdyż

nie umiem odnaleźć
samego siebie
opisać tej postaci
nazwać jej
zapewnić
że       istnieję
     
      Coż więc pewnego na świecie? Znamy to, prawda? Śmierć i podatki. Zostawmy podatki na boku rozważań, bo rzeczywistość nieraz i tu podważa ich nieuchronność, gdy się śledzi doniesienia o takich czy innych przekrętach, a ostatnio Depardieu usiłując im umknąć, wpadł prosto w ramiona Putina. Niech tam sobie radzi, jak może.  Ale ze śmiercią jak dotąd tak się nie da. I nadal bez względu na stopień społecznej nierówności, chociaż

... istniejemy
na różne sposoby
(....)
śmierć
jesteśmy skazani na równość

      Ach, nazbyt optymistycznie twierdził Heidegger, że świat idzie swoim torem, a człowiek swoim. Gdyby rzeczywiście tak było, mielibyśmy coś przecież  do powiedzenia. Choćby na własny temat. Tymczasem jednak Przez tę okolicę znieruchomienia zgaszonych świateł które się nigdy nie paliły przejeżdża autobus/Znikąd/Donikąd

      Życie ludzkie jest przygodne, niekonieczne, zawieszone w kosmicznej przestrzeni na planecie mniejszej od ziarna piasku. I chociaż tutaj dzieją się rzeczy i sprawy, które nas absorbują, którym poświęcamy się bez reszty, trzeba odważnie spojrzeć w twarz nieuchronnym prawom natury, którym nie umiemy sprostać.

wszystkie drogi
nie-do-prze-by-cia
wszystkie przeszkody
nie-do-po-ko-na-nia

      A jednak, jednak... warto przynajmniej pisać wiersze.

Cytowane utwory z tomiku Prawa natury Ryszarda Kapuścińskiego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008

     Długo nie wiedziałam, że Kapuściński pisał też wiersze. I nie wiem dotąd, czy ten tomik jest jego jedynym poetyckim zbiorem. Po przeczytaniu Podróży z Herodotem, a zwłaszcza Lapidariów, coś niecoś można było podejrzewać. Zastanawiające, że twórczość człowieka nastawionego na zdarzeniowość, człowieka reportażu i naocznej obserwacji tu i teraz, tak zdecydowanie odsyła do klasyki. A może to jeszcze jeden przykład, że nie istniejemy  w teraźniejszości bez korzeni, bez tego, co było, bez pamięci o źródłach.  Nie da się snuć  jakiejkolwiek ogólniejszej refleksji bez odwołania do tego, co wymyślili poprzednicy. Jeśli coś jest wieczne, a przynajmniej trwalsze niż jedno stulecie, to nie są to zdobycze cywilizacji (no, może poza wynalazkiem koła), lecz kultura: exegi monumentum...  dum Capitolium... I, kurczę, uczta się, ludzie, łaciny ;-) 

Exegi monumentum aere perennius
regalique situ pyramidum altius,
quod non imber edax, non Aquilo inpotens
possit diruere aut innumerabilis

annorum series et fuga temporum.
Non omnis moriar, multaque pars mei
vitabit Libitinam: usque ego postera
crescam laude recens, dum capitolium

scandet cum tacita virgine pontifex.
Dicar, qua violens obstrepit Aufidus
et qua pauper aquae Daunus agrestium
regnavit populorum, ex humili potens

princeps Aeolium carmen ad Italos
deduxisse modos, sume superbiam
quaesitam meritis et mihi Delphica
lauro cinge volens, Melpomene, comam.

(Horacy, Carmen III 30)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...