poniedziałek, 29 stycznia 2018

Muza dalekich podróży

sobota, 13 kwietnia 2013 22:55

      Doktor Ant:... z tradycji starotestamentowej Joachima imię wziął sobie? pamiętam: mówił, że przedostatni z władców niepodległej Judei...
      Ro: Oczytany pan jest w Grzegorzu turoneńskim, muszę to przyznać, wydaje  mi się jednak, że poplątał pan Pryskusa z Sykariuszem. Mam nadzieję przecież, że naprawi pan ponad wszelką wątpliwość błąd taki swój...
      Jonasz, mnich hagiograf w klasztorze w Bobbio: ... okazawszy się czy to Antiochią, miastem nad rzeką Orontes, czy Antyalkidasem, Grekiem w sercu Azji, mam słuszność, rewizorze?
      Ro: Ostrzegam was, drogi mecenasie... bracie wielebny, przed nadmiarem mitomanii. (...) Ekscelencjo, otworzony już został list Samona?
     Biskup - czyli inaczej jeszcze rzecz właściwie tę samą nazywając: papież rzymski Teodor, pierwszy tego imienia: Otworzyłem, manię też znalazłem na pierwszej już stronie, choć na odmianę nie mitomanię, ale... ale coś, co chyba trudniej jeszcze człowiekowi normalnemu byłoby zrozumieć niż...
      Ro: O manii wszelkiej jest się w zwyczaju wyrokować nazbyt pochopnie, a przecież gdyby nie pochopność właśnie, poza omal każdą domniemaną manią logikę odkryłoby się. Ale droga i łaskawa pani! o wilku mowa, i wilk tuż, niemniej jednak wilk to o nie nazbyt wilczym wyglądzie. W charakterze żony ślepca, któremu święty Kolumban właśnie odwdzięczając się za chleb, jaki mu pani...
       Pani ZET KU: Utknęłam, panie rewizorze.
       Ro: To znaczy, łaskawa pani?
      Pani ZET KU: Ujęła mnie klauzula uzupełniająca swoimi trenami ku czci Marylki zielonookiej, jakie to treny umieścić historycznie można było tylko w czasie wprowadzenia ograniczeń dewizowych tak bardzo groźnych dla naszego drogiego... naszego wielebnego hagiografa z pracowni klasztornej jakoby w Bobbio. Więc wyobraziłam sobie, że sama mam tylko pojedynczy guzik do odpięcia, zdejmując  przykładnie obuwie, tak jak właśnie i przystoi komuś, kto w zsyłce ma być żoną ślepca, któremu święty Kolumban dziękując za chleb...
[...] Boso jestem już, za chwilę zmienię suknię tę na to, co Rosjanie nazywają RUBISZCZE. Ekscelencjo, służę.
      Ro: Nie ekscelencji łaskawa pani służy, ale majstrowi, kóry w warsztacie swym zatrudnia nie tyle osobę, ile osobowość, znaną nam wszystkim pod nazwą klauzuli uzupełnającej, jako czeladnika.
      A więc wszystko już jest w sytuacji pożądanej: Jonasz w klasztorze Bobbio pisze, pani podaje chleb świętemu Kolumbanowi, święty Kolumban przywraca wzrok mężowi pani, świadkiem cudu przywrócenia wzroku okazuje się być także i Samon, niemniej jednak po upływie pół stulecia prawie napisze o cudzie tym Samon do jego ekscelencji czyli do papieża Teodora... 
       [...] O tym mowy w rozdziale tym już nie będzie. [...] iście najwyższy czas już, żeby naśladując cesarza rzymskiego Marka Aureliusza powiedziało się rozdziałowi temu (pierwszemu właśnie) że oto skoro rola, jaką miał wykonać, dobiegła końca, niech zejdzie ze sceny, a bez szemrania.
       Protokolant: Tak się właśnie i staje. Więcej jeszcze, panowie bardzo łaskawi i pani łaskawa chyba stokroć jeszcze bardziej: już się stało. SCRIPSI. Powtarzam: SCRIPSI. A i raz jeszcze powiem, panie i panowie: SCRIPSI.

Teodor Parnicki: Muza dalekich podróży. Rozdział pierwszy.
       
        (dopisek po namyśle)
        Nie rozumiejąc całości można przecież wyłuskać fascynujące konkluzje i obserwacje, czasem tak oczywiste, że aż dziwne, że nikt wcześniej tego nie napisał, a czasem odkrywcze świeżością wartą zapamiętania na dłużej. Z powyższego fragmentu choćby zdanie o ukrytej logice każdej manii, bo z reguły cechę nielogiczności czy też absurdalności przypisujemy zachowaniom i zjawiskom, które nie zgadzają się tylko i wyłącznie z logiką NASZĄ, tymczasem może być i są logiki inne, innym porządkom przypisane. Może więc na tym polega otwartość i brak uprzedzeń, że się  dostrzega inne, poza naszą własną,  metody myślenia.  Co by się dało sprowadzić do powiedzenia o widzeniu dalej niż czubek własnego nosa.
      Podobnie tyleż odkrywcze, co po namyśle za oczywiste uznać należy zdanie: Ale kłopt z tak zwaną czystą właśnie intuicją, jak z czystą rasą czy z czystą duszą czy z czystą poezją, jest ten, że źródłem czystości okazuje się najczęściej jedynie - choć też czysta, a to jak jeszcze! - ignorancja. Odrzućmy wszystkie tak ulubione przez Parnickiego wtręty i klauzule wątpliwości czy też partykuły wzmacniające, a powstanie sentencja: źródłem czystości myśli (uczuć, natchnienia, czegokolwiek) jest zawsze czysta ignorancja.Czy obserwacja nie jest warta przemyślenia i - jak najbardziej - zapamiętania? Weźmy choćby taką ideę czystości rasy niechlubnie  głoszonej  nie tak dawno w historii,  a której wykładnię z ust  niejakiego Jurgena Stroopa spisał w "Rozmowach z katem" Kazimierz Moczarski. Moczarski ograniczając się do roli kornikarza, w tym wypadku nie podjął się polemizowania z twardym przekonaniem rozmówcy, że idea ta korzeniami sięga i potwierdzenia szuka, ba! to potwierdzenie znajduje, w przekazie o aryjskim pochodzeniu Jezusa spłodzonego przez nordyckiego żołnierza z judejską dziewczyną. Historia ta zaś doskonale obrazuje inne mimowolnie odkryte a głębią znaczeń naznaczone zdanie Parnickiego, w usta jednego z bohaterów włożone, o przeobrażaniu mitomana w mitotwórcę. 
       Zaiste, czytanie  pana P. może być fascynujące na wiele sposobów :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...