czwartek, 14 marca 2019

Homer, Platon i Dante na połoninach

   
       Homer Huculszczyzny, huculski Sokrates spisujący własne dialogi jak Platon i Dante uniwersalnego świata Hucułów, czyli Stanisław Vincenz (1888 - 1971) przywędrował do Lublina w postaci wystawy "Dialog  o losie i duszy".  Pomysłodawcą i autorem wystawy jest dr Jan Choroszy z Uniwersytetu Wrocławskiego od lat zajmujący się badaniem twórczości Vincenza, autor książki "Huculszczyzna w literaturze polskiej".  Podczas wernisażu dr Choroszy opowiadał o koncepcji wystawy, o trudnych losach Vincenza, a przedstawieniu jego twórczości poświęcił odrębny wykład w sali kinowej Centrum Kultury w Lublinie. 
       Stanisław Vincenz, nazywnay Homerem Huculszczyzny, zasługuje na nowe dokładniejsze odczytywanie i doczytywanie, ujawniające znacznie bardziej skomplikowane relacje między autorem a jego dziełem niż to się na pozór wydaje. Dr Choroszy mocno akcentował sokratejskość Vincenza, jego nastawienie na międzykulturowy i międzyludzki dialog. Z drugiej zaś strony wykazywał ową dantejskość polegającą na obecności kosmicznego ładu w Vincenzowskim obrazie Huculszczyzny. Z cytowanych zapisków Ireny Vincenz wynika, że sam autor nie do końca umiał określić czym w istocie "Połonina" jest. W każdym razie nie odżegnywał się od ujmowania jej w kategoriach uniwerslnych, przekraczających czas li tylko teraźniejszy i materialny wymiar istnienia. 
        Stanisław Vincenz, urodzony w Słobodzie Rungurskiej niedaleko Kołomyi, opuścił rodzinną krainę na zawsze w 1940 roku, kiedy po raz drugi i już ostatecznie wyruszył z rodziną na Węgry. Wcześniej zaś zaaresztowany przez Sowietów spędził parę miesięcy w stanisławowskim więzieniu. Po wojnie w 1946 roku Vincenzowie wyemigrowali najpierw do Niemiec, aby ostatecznie osiąść we Francji. Stanisław Vincenz został obywatelem Europy, jednkaże na zawsze pozostał tamtym dawnym piewcą Huculszczyzny. Będąc wiecznym wędrowcem, homo viator, jednocześnie pozostał Odyseuszem wiernym swojej ojczyźnie. A mimo to, jak pisał Czesław Miłosz: "Znikąd nie był wygnany. żaden anioł nie stał za nim w bramie  z obwieszczeniem, że  musimy wybrać albo zupełną bierność, albo ścigać Erę jak psy metalowego zająca. Dookoła rozpościerała się ziemia, dostateczna, bo wyposażona we wszystko, co nam jest potrzebne do codziennego podziwu" (Cz. Miłosz, "La Combe", 1958). Józef Wittlin zaś pisał w liście do Vincenza: "Myślę, że gdyby Pan, Stempowski, Czapski i jszcze paru takich ludzi było skupionych w jednym miejscu, w którym i mnie wolno byłoby przebywać, założylibyśmy wspólnie nowy naród, o zabarwieniu huculsko-chasydzkim, bo z istniejącymi już narodami jakoś trudno jest wytrzymać".
     Oddajmy głos samemu Vincenzowi: "Pieśń moja podobna Czeremoszowi, zbiera wszystkie rzeczki, strumienie, potoki i strugi z całej Wierchowiny. A choć płyniemy tu we własnym łożysku Czeremoszowym, choć rzeka przeważa nad każdym dopływem, żadnego się nie wypiera, bo wyschłaby prawie. Nadaje falom swoją barwę, glebę swoją im daje, wpólną głębię, wspólną moc".
Jeżeli zaś potoki, strumienie, rzeczki fale to... przecież i muzyka, muzyczne motywy, instrumenty, kapele huculskie, które dr Jakub Żmidziński z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu omawia w monograficznej pracy "Fłojera grała pierwsza. Muzyka w "Na wysokiej połoninie" Stanisława Vincenza a muzyka huculska": "Instrumenty u Vincenza, zgodnie z huculską tradycją, mają magiczną moc, szczególnie zaś wydobyte są aspekty mistyczne wydawanych przez nie dźwięków". Dlatego też skazany na śmierć huculski opryszek, wystrugawszy w noc przed egzekucją piszczałkę, na której zaczął wygrywać ostatnią tęskną pieśń, tak wzruszył sędziów, że został uwolniony - wymknął się śmierci niemal jak Orfeusz. 
       Wystawie towarzyszą zdjęcia Lidii Ciprianiego (1892 - 1962), włoskiego etnologa, który na zaproszenie Stanisława Vincenza przemierzył Karpaty Wschodnie rejestrując pejzaże i ludzi, wśród których żył Vincenz. Na fotografiach widzimy wspaniałe, majestatyczne i niemal mistyczne krajobrazy, etnograficzny zapis strojów, obyczajów, ale też samego Vincenza, jego przyjaciół i sąsiadów. Obok zdjęć znajdują się cytaty z dzieł Vincenza, wspomnienia o nim, jak choćby Miłosza, którym towarzyszy omówienie kolejnych etapów życia bohatera wystawy. Jeśli czegoś brakuje, to delikatnej muzyki huculskiej płynącej skądś, z zakamarków ścian. Podczas wykładu dr Choroszy uzupełnił ten brak nagraniami głosu Stanisława Vincenza, czytającego wiersze i tajemnicze opowieści z Wierchowiny. 
   
Wystawa "Dialog o losie i duszy. Stanisław Vincenz (1888 - 1971)". Centrum Kultury w Lublinie. Galeria OKNA Miejskiej Biblioteki Publicznej. 14 marca - 24 kwietnia 2019. 




12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. I to jak! Vincenza powinien przeczytać każdy :-)

      Usuń
  2. To już wiem, że na otwarciu byłaś.
    Może pamiętasz - bo kiedyś pisałam - że na samej Huculszczyźnie w Kołomyi byłam i prawdziwych Hucułów słuchałam. I Kołomyjka mi w głowie zawróciła...
    :-)
    Bardzo Ci dziękuję za ten poranny koncert.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możesz porównać swoje wrażenia naoczne z tym, co pisze Vincenz, jak bardzo świat się zmienił, a co się nie zmieniło, jeżeli w ogóle coś

      Usuń
    2. Notario - w muzyce chyba nic się nie zmieniło.
      A jeśli chodzi o zwyczaje to mam ciągle przed oczami widoki Hucułów jadacych na małych konikach. kierowca naszego autokaru miała bardzo na szosie na nich uważac...

      Usuń
    3. Tylko może tak samo jak wszędzie,wykonawcy muzyki tradycyjnej wymierają,ten z klipu też już nie żyje

      Usuń
  3. Muzyka piękna i ta skoczna i ta spokojniejsza. Zapytam w bibliotece o tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno coś znajdziesz, ja też muszę jeszcze wiele doczytać :-)

      Usuń
  4. Z "huculszczyzny" to tylko na hucułach jeździłam...;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny odrębny świat:)) Jak to będzie, gdy przyjdzie czas odejść, a tylu światów się jeszcze nie widziało?
    Podziwiam Cię nieustająco za ciekawość, dociekliwość i czas dla przyjaciół, do których nieśmiało się zaliczyłam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle światów... prawda, nie poznamy wszystkich... Zaliczasz się jak najbardziej :-)))

      Usuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...