sobota, 29 sierpnia 2020

Supełki

    Książka zachęcała objętością - ok. 700 stron literatury. Jaume Cabré - pisarz kataloński, z samej Barcelony, a byłam niedawno w Katalonii i wciąż mam receptory nastawione na tamtą stronę świata. "Wyznaję"- to akurat jedna z późniejszych jego powieści, ale na język polski przetłumaczona jako pierwsza. Miała być lekturą na wiosenne pandemiczne zamknięcie i ewentualnie lato. Chyba się pomyliłam i będzie lekturą na lata. Bynajmniej nie dlatego, że chcę do niej wracać. Utknęłam gdzieś po setnej stronie. Owszem, eksperymenty narracyjne niesamowite. No bo gdy narrator zaczyna zdanie z perspektywy bohatera żyjącego na początku wieku XX, a kończy w wieku, powiedzmy, XVI to jest to ekwilibrystyka niespotykana. Już sam fakt, że akcja rozgrywa się w kilku równolegle prowadzonych planach czasowych w różnych epokach, bohaterowie zaś tych planów okazują się powiązani rodowo, losowo, fatalistycznie, analogicznie... Trudno byłoby streścić cokolwiek. Czytałam, czytałam i przestałam. W pewnym momencie okazało się, że w zasadzie w ogóle nie interesują mnie dalsze losy bohatera. Zainteresowanie się wyczerpało. Nawet praca w języku, owe karkołomne konstrukcje narracyjne na dłuższą metę stają się nużące. A chciałam wreszcie sięgnąć po jakiegoś współczesnego pisarza, po litearturę nową, świeżą, po coś, co wzbudza podobno jakoweś zainteresowanie współczesnych czytelników. No cóż, nadal pozostaję w kontrze do prozy współczesnej, niestety.  Swoją drogą, pytanie jest ciekawe: dlaczego ta proza dla mnie ciekawa nie jest? A przynajmniej nie na tyle, żeby dobrnąć do końca? Nadal jedynym wyjątkiem jest tutaj Orhan Pamuk. No właśnie, jak to jest, że gdy pisze Pamuk, to chce się wiedzieć, co będzie dalej, co z bohaterem, co ze światem, w jaką stronę potoczy się narracja? Inni nie potrafią wzbudzić tego zainteresowania. No więc na razie o współczesnym katalońskim pisarzu niczego sensownego napisać nie mogę. Jedyna nadzieja w skrzypcach. To nie człowiek bowiem będzie głównym bohaterem, lecz Storioni - unikatowy egzemplarz XVIII-wiecznych skrzypiec noszących imię Vial. Imię fatalistyczne, gdyż należało do mordercy, który zabił pierwszego właściciela skrzypiec.  Fatalizm imienia będzie oddziaływał na kolejnych posiadaczy instrumentu. Na razie wielki kolekcjoner staroci Feliks Ardevol w tajemniczych okolicznościach pozbawiony został głowy. Dosłownie mu ją precyzyjnie obcięto. Z powodu skrzypiec, ale... akurat w futerale ich nie było. To znaczy były, ale nie Storioni. W każdym razie skrzypce są naznaczone od samego początku, wzbudzają pożądanie i przynoszą śmierć. Jedyny interesujący wątek, reszta to tylko tło. 

piątek, 21 sierpnia 2020

Kolorowe jarmarki

    Jarmark Jagielloński się rozpoczął, mimo że w tym roku rękodzielników mniej (zaledwie setka) i tylko nasi rodzimi, nie ma gości z krajów Europy Środkowo-Wschodniej jak to bywało w latach ubiegłych. Indywidualne spotkania zwiedzających z mnóstwem różnorodnych form sztuki ludowej tak samo cieszą oko. Stragany rozstawione w ulicach Starego Miasta i na deptaku układają się w zawiły wzór.  Na szczęście kto ma trudności w orientacji przestrzennej, może zaopatrzyć się w mapę ze spisem form rękodzieła i numerami straganów. Niektóre odcinki przeszłam kilka razy.




      To już czternasty raz do Lublina przyjechali twórcy ludowi i pasjonaci rękodzieła z całej Polski. Tegorocznemu jarmarkowi patronuje hasło zielarstwa. Akurat niektóre zioła uprawiam sama, więc zadowoliłam się pachnącymi mydełkami i pamiątkową pocztówką polskich kwiatów.


Kwiaty fruwały nawet nad ulicami:


U wejścia w Bramie Krakowskiej ogromny pająk z ziół.


A na straganach małe pająki w dowolnych kolorach, jakie komu pasują. Akurat te wzory wykonali twórcy z Lubelszczyzny.



     Tylko jak takie cudo przewieźć do domu autobusem? Zdecydowałam się na coś łatwiejszego do zapakowania: łowickie wycinanki świąteczne. Czyli kartki świąteczne mam już zakupione.  Z autografem artystki w środku. 



      Przed każdym straganem rzeźby ludowej przeżywałam dylemat: kupić - nie kupić, a jak kupić, to gdzie postawić. Może następnym razem... Zauroczyły mnie małe domowe czy też ogrodowe kapliczki, bardzo swojskie, w stylistyce kapliczek przydrożnych. Cudo po prostu, tylko zapomniałam skąd.


I znowuż wybrnęłam z rozterki idąc na kompromis z kręgosłupem: kupiłam dwa niewielkie stworzenia domowe ze straganu obok. Prawda, że sympatyczne? Reprezentują rękodzieło ze Śląska. 


A poza tym byli muzykanci, kowale, wikliniarze, garncarze, hafciarki, pszczelarze, twórcy instrumentów muzycznych i żywności regionalnej. Na Szambelańskiej od tego roku w soboty odbywa się mały uliczny jarmark produktów lokalnych. Wąska uliczka nabrała życia i kolorów. Były więc pierogi lubelskie, lubelskie cebularze, janowski pieróg jaglany i biłgorajski pieróg gryczany.  Wszystkie te smaki znam, ale skusiłam się na pieróg gryczany na słodko. Jako nowość posmakowałam lodów z orzechami z Sandomierskiej Manufaktury Lodów. Nawet nie wiedziałam, że taka istnieje. A lody mają dobre, porcje ogromne.  
     No i przygotowuję się do zimy - kupiłam czapę tkaną z wełny według tradycyjnych wzorów Czarnych Górali z Piwnicznej. Czapy, rękawice (tak zwane furmanówki), chodaki tkane na specjalnych koromysłach. Do każdego rozmiaru rękawicy czy chodaka potrzeba innego koromysła. Kciuk robi się osobno i potem wszywa. Ale w takich rękawicach i czapie żadna zima niestraszna, nawet na biegunie byłoby ciepło. 
     Nie byłabym sobą, gdybym na koniec nie odwiedziła lubelskiego literata - Biernata z Lublina. Pierwszego tłumacza bajek Ezopowych i autora pierwszy książek drukowanych po polsku. Uchylam kapelusza i do następnego spotkania.


niedziela, 16 sierpnia 2020

Nelson Goerner po polsku na ChiJE

     Właściwie można powiedzieć, że jest stałym bywalcem polskiej sceny pianistycznej.  Był u nas niezliczoną ilość razy. To znaczy zapewne ktoś może policzyć, ale ja nie wiem, ile razy.  Był nawet jurorem XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w 2015 roku. Teraz też - 15 sierpnia rozpoczął recitalem 16 Festiwal Chopin i Jego Europa. Nic dziwnego, że muzyka Chopina to stały element repertuaru pianisty.  W recitalu inauguracyjnym nie mogło go oczywiście zabraknąć, choć na program złożyły się także kompozycje Beethovena i Liszta. Beethoven w ogóle patronuje bieżącemu rokowi, choć pandemia pokrzyżowała obchody 250. rocznicy urodzin kompozytora. A na bis! Na bis Goerner zagrał Nokturn B-dur, op. 16 nr 4 Ignacego Paderewskiego.  Żadna nowość w repertuarze - jest nagranie na płycie wydanej w ubiegłym roku przez NIFC. Ale przyznacie, że to wzruszające, gdy pianista tej miary po wyczerpującym recitalu z utworami takich tuzów muzyki jak Beethoven, Chopin, Liszt na pożegnanie z publicznością zgromadzoną na żywo oraz w streamingu na YouTube sięga na bis po utwór tak delikatny innego polskiego kompozytora niż Chopin. 

   

Festiwalowych koncertów słuchać można w Dwójce, a nawet oglądać na żywo na You Tube. Dzisiaj, dzisiaj występuje - już, już za moment - Belcea Quartet. Oglądam! Kilka lat temu słuchałam ich na żywo. Mistrzowie muzyki kameralnej. Niezapomniane przeżycie. 

sobota, 8 sierpnia 2020

Takie pudło

   

pudło


zawartość pudła


książka a`propos i dedykacja

Komu jak komu, ale poloniście i literaturoznawcy, profesorowi Koziołkowi mogłam się przyznać, że swój pseudonim zapożyczyłam od Teodora Parnickiego.
    
     Tegoroczna Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie kończy się dzisiaj.  Mnie się udało wysłuchać trzech spotkań, zakupić książki w festiwalowej księgarni - jak widać na załączonych zdjęciach - zdobyć dwa autografy (drugi podpisał Stefan Chwin), wypić kawę, spotkać kilkoro znajomych oraz przybyłych aż z Belgii nieznajomych, pod wpływem profesora Koziołka odświeżyć spojrzenie na twórczość Sienkiewicza i utwierdzić się w przekonaniu, że najlepszą polską powieścią jest "Lalka" Bolesława Prusa. (Ale i tak uważam, że Parnicki powinien był dostać Nobla, tylko jest zbyt idiomatyczny i nieprzetłumaczalny na obce języki). 

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...