sobota, 24 września 2022

W rocznicę urodzin

     24 września 1821 r. urodził się Cyprian Norwid, jeden z najważniejszych polskich poetów, którego oddziaływanie na polską poezję, estetykę, koncepcję sztuki nadal jest obecne i widoczne.  Biografia Norwida obfituje w przypadkowe wydarzenia, które później okazały się istotne dla twórczości poety. Być może nie było bowiem Norwidowskiej koncepcji sztuki zawartej w "Promethidionie", gdyby nie kontakty Norwida z mazowieckim i krakowskim folklorem. 

I stąd największym prosty lud poetą,
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi,
A wieszcz periodem pieśni i profetą,
Odlatującym z pieśniami od ziemi.
I stąd największym prosty lud muzykiem,
Lecz muzyk jego płomiennym językiem.

    Oskar Kolberg znał rodzinę Norwidów, zwłaszcza starszego brata Cypriana, którego odwiedzał "w słomianym dworcu pana Ludwika Norwida".  W czasach warszawskich Cyprian Norwid wraz z bratem należeli do grupy warszawskiej cyganerii artystycznej. Pod wpływem Kolberga Norwid w grupie innych artystów zainteresował się mazowieckim folklorem.  Miał z nim zresztą do czynienia od dzieciństwa, wychowując się najpierw w Laskowo-Głuchach, a później wielokrotnie przebywając u krewnych w mazowieckich miejscowościach: Łochowie, Wszeborach, Niegowie,  Strachówce, Dąbrówce, Dębinkach, Wólce Kozłowskiej, Korytnicy, Postoliskach. W Łochowie mieszkał na przykład wuj Cypriana, Józef Hornowski; w Dębinkach zaś po śmierci rodziców mieszkał przez jakiś czas u krewnych; w Postoliskach natomiast mieszkał dziadek Ksawery Dybowski. 
    W okresie jeszcze warszawskim poznał Władysława Wężyka i to z nim w 1942 r. wyruszył na wyprawę do Krakowa. Spędził tam i w okolicach ponad trzy tygodnie, poznając krakowski folklor, legendy i baśnie. Literackim efektem owych doświadczeń i inspirację będą dramaty "Wanda" i "Krakus. Książę nieznany". Na bieżąco zaś, jeszcze w czerwcu 1842 r. na łamach "Biblioteki Warszawskiej" opublikował relację z pobytu w Krakowie. Opisał w niej np. procesję Bożego Ciała czy Lajkonika. Badacze zauważają, ze opis Norwida jest etnograficznie cenny, gdyż wiernie przedstawia obyczaje, obrzędy i atmosferę obserwowanych zjawisk. Do wielu talentów Norwida, tak literackich, jak plastycznych można wiec dodać, że był także uważnym etnografem, badaczem kultury ludowej. 

240

środa, 7 września 2022

Saga tureckiej rodziny

       Miałam zatytułować "Tureccy Buddenbrookowie", ale czy to nie byłoby deprecjonowanie literackiego pisarstwa Orhana Pamuka? Dlaczego mam odczytywać powieść Pamuka przez analogię do powieści Manna? Kiedy ukazali się "Buddenbrookowie", Mann miał 26 lat, Pamuk w momencie publikacji "Cevdeta Beja i synów" miał lat 30. Saga Buddenbrooków obejmuje trzy pokolenia przez ponad 40 lat, saga Cevdeta i jego synów, a nawet wnuków trwa dłużej, bo prawie lat 70.  Obaj pisarze rozpisali życie swoich bohaterów na tle ważnych wydarzeń historycznych, prowadzących do przemian politycznych i społecznych opisywanego kraju: Niemic i Turcji. No i w obu przypadkach tytułowe rody są związane z handlem, są to rodziny kupieckie. Czy w obu przypadkach powieści stały się probierzem talentu i zaprowadziły pisarzy do Nagrody Nobla? Być może ...

       Nie lubię jednak wysnuwać aż tak daleko idących analogii. "Buddenbroków" pamiętam bardziej z serialu z 1979 r. niż lektury. "Cevdeta Beja"  Pamuka czyta się doskonale, zanurzając się w nieco w egzotykę tureckich przemian I połowy XX wieku.  Ponad siedemset stron dziejów rodziny i zarazem historii miasta, społeczeństwa, państwa, zawirowań politycznych i gospodarczych. Tytułowy Bohater zakłada sklep żelazny, dorabia się, handluje cukrem w czasie wojny i dość szybko umiera, pozostawiając schedę synom. Osman i Refik mają różne charaktery. Starszy Osman szybko staje się człowiekiem interesów, schematycznym, przywiązanym do obyczajowej tradycji, rozbudowującym rodzinną firmę.  Refik zaś wkrótce okazuje inną naturę, bardziej refleksyjną, poszukującą, znudzoną codzienną rutyną. Podejmuje więc wyprawę w poszukiwaniu siebie, jakiejś idei, która nadałby jego życiu sens. Czyta europejską literaturę, pod wpływem Rousseau zaczyna pisać dziennik, w którym przezywa klasyczny dylemat każdego pisarza: nieprzystawalność słowa pisanego do rzeczywistych uczuć i przeżyć.  Obaj funkcjonują na tle środowiska i przede wszystkim wielopokoleniowej rodziny zamieszkującej w jednym rodzinnym domu, co z czasem zaczyna niektórym ciążyć. To właśnie Refik z żoną i córeczką jako pierwsi wyprowadzają się wyłamując się z wiekowej tureckiej tradycji. Żyje jeszcze ich matka, żona Cevdeta Beja, która boleśnie przeżywa wyprowadzkę syna. 

       Świat i przemiany społeczno-polityczne czytelnik poznaje na przemian z perspektywy różnych bohaterów. Refik i jego dwaj najbliżsi przyjaciele ze szkoły i studiów poszli odmiennymi drogami.  Co jakiś czas spotykają się na nowo przewartościowując swoje życiowe postawy.  Najbardziej buntowniczym był Muhittin, piszący mroczną poezję wzorowaną na Baudelairze i planujący samobójstwo w razie, gdyby do trzydziestego roku życia nie został znanym poetą. Ömer chce być zdobywcą na wzór Rastignaca. Refik najbardziej ugodowy, najmniej buntowniczy, najwcześniej z nich trzech się ożenił i założył rodzinę.  Paradoksalnie to on okazał się burzycielem starego porządku.  Muhittin z czasem porzucił poezję, samobójstwa oczywiście nie popełnił, zajął się propagowaniem idei tureckości. Ömer podjął pracę jako inżynier budujący drogi i koleje, a ostatecznie po okresie buntu i planów zdobycia świata zaszył się gdzieś na dalekiej prowincji unikając ludzi. 

        Innym punktem widzenia jest perspektywa kobieca.  Tutaj mamy z jednej strony żonę Cevdeta Beja, Nigân Hanym, która po śmierci męża stara się trzymać rodzinę w całości, kontynuować tradycję,  scalać to, co na jej oczach się rozpada.  I jest młode pokolenie dziewcząt, jak Ayşe, najmłodsza córka Cevdeta i Nigân, która próbuje wyrwać się spod kontroli matki i starszego brata, ale z czasem akceptuje tradycyjne wartości i ulega dawnym obyczajom. Perihan, młoda żona Refika okazuje się najbardziej lojalna, a zarazem akceptująca niespodziewane pomysły męża. Interesującym aspektem śledzenia losów poszczególnych postaci jest śledzenie ich wewnętrznej przemiany.  Niektórzy zamykają się w sobie jak ślimak w skorupie, obrastają w przywary i nieznośne nawyki, inni odnajdują w sobie siłę do wprowadzenia zmian.  Jeszcze inni docierają do głębi swojej duszy i nie są zbyt zadowoleni z tego, co tam odnajdują.

       Ostatnie 30 lat losów rodziny zostało wycięte. Bohaterowie pozostawieni w momencie, gdy właśnie podjęli życiowe decyzje, zostają przeniesieni  do lat siedemdziesiątych XX wieku. Refik nie żyje, jego młodszy syn, Ahmet, ma 30 lat, jest początkującym malarzem i na jego barkach spoczywa niejako ostatni rodzinny rytuał: pożegnanie i pogrzeb babci, Nigân Hanym, która dożyła późnej starości. 

       Tytuł ostatniego rozdziału powieści, "Pochwała upływającego czasu" zawiera pogodzenie się z przemianami, których doświadcza każda jednostka w każdym społeczeństwie.  Może jest w tym nieco - także literackiej - przekory wobec Proustowskiego poszukiwania utraconego czasu przeszłego?

piątek, 2 września 2022

Zabytek?

       Książka O wartościowaniu w badaniach literackich jest efektem sympozjum Wartościowanie i ocena w badaniach literackich zorganizowanego w dniach 19 - 21 października 1982 r. przez Katedrę Teorii Literatury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. wzięli w nim udział luminarze polskiej humanistyki: literaturoznawcy (Henryk Markiewicz, Edward Balcerzan, Jerzy Jarzębski,  Michał Głowiński), filozofowie (Józef Tishner), muzykolodzy (Bohdan Pociej), reżyserzy i znawcy sztuk plastycznych (Juliusz Burski, Krystyna Zwolińska) i inni.  Zbiór wygłoszonych referatów pod redakcją Stefana Sawickiego i Władysława Panasa ukazał się w formie książkowej w roku 1986.  Podaję daty sympozjum i wydania książki, gdyż wyjaśniają one obecność w kilku miejscach ingerencji cenzury, to znaczy usunięcie fragmentów tekstów opatrzone znaczkiem [----] i następującą po nim formułką [ustawa z dnia 31 VII 1981 r., O kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 2 ..] itd. 

      Z dzisiejszego punktu widzenia mam więc  w bibliotece wręcz zabytek, z jednej strony literacki, a z drugiej rangi niemal historycznej.  O tym, że Stanisław Lem wielbicielem komunizmu nie był, powszechnie wiadomo. Toteż nie dziwi, że w referacie Jerzego Jarzębskiego Przypadek i wartości. O aksjologii Stanisława Lema cenzorzy doszukali się nieprawomyślności,co w zasadzie nie jest zaskoczeniem.  Tym bardziej, że autor referatu zbyt "niebezpiecznie" zahaczył o temat uszczęśliwiania na siłę wbrew ludzkim dążeniom indywidualnym, a wreszcie wbrew własnym, wyjściowym przesłankom oraz zdrowemu rozsądkowi.  Ingerencja cenzorska pojawiła się też w samym środku zdania referatu Bohdana Pocieja o muzyce.  Tu z kolei niepokój wzbudziło dosłownie jedno słowo, które akurat z kontekstu bez problemu uważny czytelnik sobie zrekonstruuje: "inkwizytorzy" - jakich by barw nie używali - czarnych [----] [Ustawa....], czy brunatnych - "prawdę" utożsamiali z nie-prawdą. Rzeczą oczywistą jest, że wyciętym słowem jest "czerwonych". 

         Amputacji dokonano też na referacie Edwarda Balcerzana Przymusy aksjologiczne Była to amputacja, gdyż usunięto całe zakończenie tekstu wraz z odnośnym przypisem.  Tak więc mamy urwane zakończenie: Człowiek bez właściwości? Tak. [----] A już szczególnie podpadł Stefan Morawski, zgoła niepokorny filozof, który w swoim referacie W labiryncie aksjologicznym najpierw podaje w wątpliwość upaństwowioną organizację szczęścia (koncepcja ofiarowania ludziom optymalnego czy nawet maksymalnego szczęścia dzięki superorganizacji i superracjonalizacji życia pod patronatem wielkich państwowych struktur przyniosła rezultaty opłakane) i kiedy autor ośmiela się zestawiać amerykański sen od pucybuta do milionera z realiami społeczeństwa pod rządami komunistycznymi, wkracza cenzura z kreseczkami i Ustawą z dnia... O kontroli... Kilka stron dalej znowu filozofowi zabrakło (czy zabrakło?...) "wyczucia" języka, gdy pisze: Nie wystarczy jednak owa demaskacja, nie wystarczą również "marsze pokoju", niekiedy manipulowane [----] [Ustawa...] Ho, ho! Manipulowane marsze pokoju, no, no, pojechał nieźle.  Przy czym nie mam ani cienia wątpliwości, że cenzor kompletnie nie miał pojęcia o czym był cały tekst.  Wyłapywał po prostu słówka. 

       Natomiast zupełnie poza tematyką politycznej cenzury pojawia się jeszcze jeden aspekt unikatowości publikacji.. Otóż w spisie treści wystąpiła pomyłka w imieniu jednego z prelegentów. Zamiast Juliusza Burskiego jest Julian Burski.  Książki mogą być unikatowe jak znaczki czy monety.  Dodatkowa rysa czy brak jakiegoś elementu podnoszą historyczną wartość egzemplarza. Nie jest to może biały kruk, ale kuriozum - tak.  Większą wartość materialną mają obecnie na pewno dawne powielaczowe wydania drugiego obiegu Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA, ale te trzymam zabezpieczone przed zniszczeniem i nie pożyczam nikomu. Ale to już materiał na inny wpis.  Tymczasem bawię się w zgadywankę "co cenzor miał na myśli". 

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...