środa, 31 stycznia 2018

Było się


piątek, 16 sierpnia 2013 23:28
      
      Było się tu i tam, byliśmy, byłeś, byłam...  Człowiek zmienia miejsca pobytu czy raczej miejsca wciąż te same goszczą coraz to innych ludzi? W drodze do TAM krzyżują się drogi. A wtedy TU zamienia się w rozjazdy i znowu jesteśmy od siebie daleko,  każdy gdzie indziej.
        Aż kiedyś, gdzieś, przelotnie uda nam się spotkać znowu. Co decyduje, że gdzieś zostajemy na dłużej? Czy tylko nasza decyzja? Czy może cały szereg innych okoliczności, a decyzję nadbudowujemy ex post. Czasem zaś dopada nas dręczący dylemat: wracać? Nie wracać? Trwać? Zmierzać gdzie indziej? Znowu do jakiegoś TAM.
        Czy możliwe jest przeniesienie przeszłości w teraźniejszość? Pytanie retoryczne, bo od przeszłości dzieli nas ogromna przepaść wspołczesnej zdystansowanej podejrzliwości.  I chociaż podobał się ogromnie egzotyczny dość korowód muzyków, żonglerów i szczudlarzy pod węgierską flagą, fascynacja gapiów w zasadzie ograniczała się do namiętnego pstrykania zdjęć. 

węgierscy kozacy.JPG

Z programu Jarmarku Jagiellońskiego wyczytałam, że zespół nazywa się Hollóének Hungarica. W ścisły skład muzyków wchodzą:
Bálint Lajos - średniowieczne dudy, flet, shawm, buzuki
Béke Csaba - średniowieczne dudy, wokal, lutnia, lira korbowa, buzuki
Gábor Sándork - średniowieczne dudy, flet, wokal
Pálvölgyi Ferencz - średniowieczne dudy, buzuki
Simonyi Vilmos - średniowieczne bębny
Kockás Zsolt - średniowieczne bębny, bębny, dzwonki
Pásztor Dániel - średniowieczne dudy, dudy
A ja przyjrzałam się na przykład jednemu bębniarzowi, którego tu na zdjęciu akurat nie widać. Bęben miał połatany czarną taśmą, na prawym bucie malutkie dzwoneczki, które dzwoniły z każdym krokiem. Perkusyjnie wielobarwny.  
        Tegoroczny Jarmark odbywa się (trwa do niedzieli)  pod hasłem muzycznych instrumentów. W kilku miejscach można zobaczyć, wypróbować i kupić instrumenty, o jakich się z reguły nie słyszało. Oczywiście najłatwiej perkusyjne. Bębniłam, grzechotałam, kręciłam dźwiękowymi misami, nawet machałam deszczowymi kijami.  Mimo to deszczu nie udało mi się wywołać. Z łupin kokosowego orzecha wyrabia się coś, na czym gra się palcami wprowadzając w drgania cienkie blaszki. Nie zapamiętałam nazwy, ale dźwięk był niezwykły. Cena mnie osłabiła, więc zdobyłam się tylko na glinianą litewską okarynę. Od lat marzę o kiju deszczowym, ale nie podobały mi się, bo te, które były do kupienia, wypełnione były kamyczkami, a jeden jedyny oryginalny z igłami kaktusa nie był na sprzedaż. 
        No i wreszcie zobaczyłam jak się gra na unikatowym instrumencie, który zaginął, a teraz został niejako wskrzeszony. Biłgorajska suka - paznokciowy instrument strunowy. Paznokciowy, bo dźwięk strun różnicuje się przyciskając je paznokciem, a nie opuszkami palców. Na zdjęciu gra na suce ten w środku trzymając ją pionowo.

suka biłgorajska.JPG

A poza tym było mnóstwo innych muzykantów,  śpiewaków, rzeźbiarzy, hafciarek, pszczelarzy, garncarzy, bajarzy, ikonopisów, gospodyń od wypieków regionalnych, wikliniarzy, plecionkarzy i plecionkarek, kataryniarzy, kowalów i jubilerów z Polski, Słowacji, Ukrainy, Litwy, Białorusi. Parę osób rozpoznałam z Gryczaków, więc sobie pogadaliśmy. I był jeden Ofelia - tak, ON Ofelia: w  zielonym wianku na głowie, z długim chwastem zwisającym do pasa, zaintrygował nawet strażników miejskich. 
        A baba się przyglądała i przysłuchiwała wszystkiemu. Może powstaną nowe bajki?

baba.JPG

Nie robiłam dużo zdjęć. Nie miałam siły. One nie oddadzą atmosfery, gwaru, zachwytu kolorowymi czajniczkami, pociesznej rozmowy z litewskim rzeźbiarzem, który pokazywał kufel misternie ukształtowany z jednego kawałka drewna,  długiej rozmowy z białoruskimi Wołyniankami w regionalnych strojach ludowych siedzących przy kołowrotku, gorączkowego rozbiegania oczu przy straganach hafciarek, smaku kawy w towarzystwie skrzypcowo-dudziarskiej kapeli. 
    Tak myślę, że ten bukłaczek na coś dobrego mi się jednak przyda:
bukłaczek.JPG



      Rekonstruktor suki, lutnik Zbigniew Butryn z Janowa Lubelskiego, opowiada o jej charakterze i prezentuje sposób gry. Do czasów współczesnych nie przetrwał żaden egzemplarz, dlatego trzeba było instrument całkowicie zrekonstruować na podstawie nielicznych opisów i rysunków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...