wtorek, 16 listopada 2010 18:17
109. monograficzny numer Zeszytów Literackich wydany w pierwszym kwartale tego roku poświęcony został Chopinowi. Bogaty i różnorodny wybór tekstów poświęconych kompozytorowi otwiera Mała antologia tekstów o Chopinie składająca się z wierszy, fragmentów prozy, wspomnień, esejów, co ważne, autorów polskich i obcojęzycznych.
Część tego, co redaktorzy wybrali spośród polskich utworów, jest raczej – wśród tej części społeczeństwa, która w ogóle cokolwiek czyta oczywiście – znana, jak wiersz Spotkanie Jarosława Iwaszkiewicza, słynne fragmenty z Promethidiona i Fortepianu Chopina Norwida czy Na małą Murzynkę grającą Chopina Miłosza. Niemniej zebranie tych utworów w jednym miejscu, nawet jeśli się je znało i czytało, pozwala jeszcze raz spojrzeć na fenomen Fryderyka przez pryzmat literatury i ocen także wybitnych przecież odbiorców i słuchaczy jego muzyki.
Interesujące jest zestawienie opinii Balzaka, Gombrowicza, Kisielewskiego i Fryderyka Nietzschego, którzy chcąc ująć odmienność i wielkość Chopina, porównują go z innym geniuszami muzyki lub malarstwa. Dla Balzaka Chopin zrobił to z fortepianem, co Paganini ze skrzypcami: przelał w instrument swoją duszę. Według Gombrowicza jest on odwrotnością Mozarta. Dostrzega w jego muzyce wzruszający i podniosły heroizm, a całą jego twórczość uważa za afirmację słabości, delikatności, przeprowadzoną z niesłychaną stanowczością i uporem, dającą w rezultacie siłę i możność spojrzenia w oczy życiu. Z kolei Stefan Kisielewski widzi podobieństwo do losu Beethovena, który podobnie prześladowany jest nieustannie przez swą natrętną legendę, jednak istotna ocena Chopina wynika z zestawienia jego geniuszu z Wagnerem. Dla Kisielewskiego wyznacznikiem geniuszu jest bowiem paradoksalne łączenie w sobie przeciwieństw, które dają w efekcie niezwykłą jednorodność i jednolitość: Geniusz łączy w sobie przeciwieństwa w sposób niepowtarzalny, połączenie to w jego wypadku wydaje się naturalne, oczywiste – w każdym innym wydawałoby się nonsensem i dysharmonią. Wagner nie był zapewne geniuszem: zbyt jest jednorodny, za mało w nim sprzeczności. Najczystszym geniuszem był za to Chopin.
Według Nietzschego to ostatni z muzyków nowszych który oglądał i ubóstwiał piękno na podobieństwo Leopardiego, Polak Chopin, on, który nie był do naśladowania. Istotę muzyki Chopina zestawia filozof z malarstwem Rafaela, obaj osiągnęli ten sam szczyt doskonałości, choć każdy w swojej dziedzinie sztuki.
Wzruszające jest czytać wyznania tak intymne:Znów mnie polonez Szopena dopada (Anna Achmatowa), Koncert na fortepian i orkiestrę Chopina, napisany przez niego, gdy miał dziewiętnaście lat! Jaka głębia, ile blasku! (Emile Cioran), Zdawało mi się, jak na ironię, której gorycz tak bardzo odczuwałem, że w tej muzyce tkwi wszystko to, co pozostawiłem za sobą (…)Kochałem Chopina z powodu nadmiaru, a nie braku, jak ktoś, dla kogo rozwój muzyki zatrzymał się na nim (Claude Levi-Strauss). Potwierdza się fakt uniwersalności muzyki jako języka, który nie potrzebuje tłumacza, o ile tylko trafi na wrażliwego słuchacza. Dlatego Chopin przemawia do wszystkich, jest rozumiany przez ludzi z różnych kręgów kulturowych. Nie trzeba być Polakiem, żeby Chopina rozumieć i cenić.
Marcel Proust użył, żeby tak rzec niezbyt elegancko, Chopina do scharakteryzowania swoich postaci literackich. Pani de Cambremer z lubością wsłuchuje się w owe frazy o długiej, krętej i wyszukanej linii, tak swobodne, tak giętkie, tak chwytne, szukające sobie miejsca kędyś bardzo daleko od swego początkowego kierunku, daleko od punktu, gdzie można się było ich spodziewać; frazy igrające na falach kaprysu jedynie po to, aby wrócić tym świadomiej – z tym bardziej wyrafinowaną precyzją, niby ślizgające się po krysztaledźwięcznym aż do potrzeby krzyku – i ugodzić was w samo serce.
Na koniec pełne egzaltacji, bezwzględnie literacko wyolbrzymionej, aczkolwiek oddające sedno prawdziwego odczuwania muzyki, wyznanie Oskara Wilde`a: Po wysłuchaniu muzyki Chopina chciałbym opłakiwać grzechy, których nigdy nie popełniłem; rozdzierać szaty z powodu tragedii, które nie były moimi tragediami. Muzyka zawsze, moim zdaniem, wywołuje taki efekt. Stwarza przeszłość, której nie znaliśmy, napełnia nas bólem, który leżał ukryty przed naszymi łzami.
I pod tym rozumieniem i sposobem przezywania także się podpisuję. Jak to dobrze, że Polacy nie mają monopolu na pisanie o Chopinie.
Post jest tak piękny, że aż mi dech w piersiach zaparło.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to zasługa cytowanych tutaj opinii wybitnych pisarzy
OdpowiedzUsuń