niedziela, 13 lutego 2011 11:02
Wczorajszy wieczór operowy w Dwójce był pod wieloma względami niezwykły. Rzadko jest okazja słuchać opery osnutej na współczesnych wydarzeniach politycznych takiej rangi, jak wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Chinach i spotkanie z Mao Tse-tungiem. Dzieło Johna Adamasa "Nixon w Chinach" o tym zaś opowiada.
Transmisja radiowa z Metropolitan Opera ma swoje zalety i wady. Z jednej strony, koncentrując się na muzycznej warstwie, odebrałam muzykę jako zdecydowanie hipnotyzującą rytmicznie, powtarzalne skewencje zaś wywierały momentami wrażenie przygniatające. Instrumentacja zahaczała o brzmienia elektroniczne, w sumie więcej miała współnego z muzyką współczesną niż tradycyjną operą.
Obejrzenie później dostępnych w internecie nagrań okazało się deprymujące. Więcej w tym wszystkim raczej musicalu niż opery. Nie musi to być wadą, jeśli ktoś je lubi. Historia i to tak ściśle związana z polityką nie wydaje mi się wdzięcznym tematem operowym. Po premierze dzieła Adamsa w latach osiemdziesiatych również słychac było różne opinie, także zdziwione i krytyczne. jeden z najcięższych zarzutów dotyczył kwestii uczynienia z kryminalisty bohatera ideowego. Tak mniej więcej to przedstawiano. Teraz, z perspektywy lat, może emocji jest mniej i łatwiej dystandując się wobec rzeczywistych "zasług" polityków, spróbowac dojrzeć w operze coś więcej niż tylko zapis bieżących wydarzeń.
Ostatni akt przenosi bohaterów w wymiar bezczasowej, uniwersalnej retrospektywnej refleksji, prowadzącej do wniosku, że tak naprawdę nic się nie udało. Polityczne ideały, o ile jeszcze w młodości przyświecały jednemu czy drugiemu, legły w gruzach, waga wyadrzeń okazała się w istocie mało ważna, a nad wszystkim dominuje smutek zmarnotrawienia życia w pogoni za mrzonką.
Więcej na temat źródeł specyficznej muzyki i pomysłów adamsa, a takę jego wpływu na nastepnych twórców można przeczytać w materiałach Dwójki
Wybacz ,że wytknę błędy: zdanie "jeden z najcięższych zarzutów..." powinno zaczynać się z dużej litery, także nazwisko autora i słowa po przecinku w ostatnim zdaniu tekstu: jest - a takę, powinno być a także. W operze nie byłam od bardzo dawna, jednak wolałabym klasyczny repertuar.
OdpowiedzUsuńTak, zwyczajne literówki,widzisz, że Adams jest pisany z dużej litery,tylko w ostatnim zdaniu Shift zawiódł. Nie poprawiam tego, bo wpis jest archiwalny sprzed lat.
OdpowiedzUsuńFakt, że przeniosłaś tekst w sposób techniczny na inny blog, nie zwalniał Cię od przejrzenia tekstów i usunięcia ewentualnych, zauważonych błędów.
OdpowiedzUsuńAleż zwalnia,zwalnia,bo jestem u siebie i nie wysyłam nigdzie do druku; odróżniam błędy - prawdziwe błędy - od literówek
OdpowiedzUsuń