środa, 16 lutego 2011 22:09
Mariusz Kwiecień w radiowej Dwójce udziela wywiadu. Nie śpiewa, tylko mówi, a słucha się go równie wspaniale. Dzieli się wrażeniami z pracy w La Scali i MET. O tej pierwszej powiedział krótko: "bordello totale". Nic dodać, nic ująć. Z kolei MET dał mu bardzo wiele pozytywnego doświadczenia. Jak cały pobyt w Nowym Jorku, gdzie doskonalił umiejętności. "W MET nie czuję się jak w domu, bo to jest jak wielka fabryka, ale tam wszyscy pracują profesjonalnie. MET jest jak niemiecki samochód".
O teatrze mówi to, co zgadza się z moimi wrażeniami: "... ale ja nie chcę na scenie zobaczyć małpy, tylko Rigoletto na przykład". Całkiem się z tą opinią zgadzam. Europejscy reżyserzy idąc na siłę w stronę przesadnej nowoczesności, wystawiają karykaturę teatru, a nie sztukę. O, i nie lubi Warszawy: "Tam ludzie chodzą do pracy, a nie, żeby tworzyć wielką sztukę, muzykę". "Warszawa generalnie jest z wielkim dystansem, nawet do największych śpiewaków". Dlatego woli śpiewać gdzie indziej, choćby w Krakowie, w mniejszych teatrach.
Śpiewał i jeszcze będzie śpiewał Króla Rogera, chyba w MET. Rola wspaniała i zachwycająca. Dobrze by było zdobyć nagranie. W najbliższą sobotę transmisja z MET, gdzie będzie występował ("Don Pasquale").
Sceptyczny wobec Francuzów: "Francuzi zdzierają nosa. Uważają, że powiedzieli już wszystko w muzyce, w modzie..."
"Jest mnóstwo rzeczy, które lubię, tylko nie mam na nie czasu" -podsumowanie zapracowanego artysty. A wśród tych rzeczy jest otaczanie się pieknymi przedmiotami, kupowanie akcesoriów do wystroju wnętrz, mebli, samochody, latanie samolotem...
Plany: MET, Japonia, Europa, znowu MET... Całe szczęście, że - jak mówi - lubi latać samolotem.
Mieszka pod Krakowem.
Ja gdy stosuję w tekście skrót, to rozwijam go w pełną nazwę, bo liczę się z tym, że czytać tekst może czytelnik mniej obyty. MET czyli Metropolitan Opera.
OdpowiedzUsuńO MET piszę często, kto czyta mój blog, wie,o co chodzi. I jeszcze sprawa taka, że niekoniecznie piszę specjalnie dla innych ludzi, czasem tylko dla siebie. Zauważ, że nie biegam po innych blogach, nie namawiam do czytania mnie, nie zabiegam usilnie o czytelników. Jak komuś zależy, doczyta, o co chodzi.
OdpowiedzUsuńTo, że niekoniecznie piszesz dla innych ludzi, nie oznacza, że masz ich mierzyć swoją miarą. Są tacy, którzy czytają Twój blog, bo go lubią i cenią. Mogą zdarzyć się takie Iwony, które wpadły na chwilę, prawie przypadkiem, chciałyby pozostać dłużej ale niezrozumiałe słowa, skróty ich zniechęcają. Ja też nie zabiegam i nikogo nie zmuszam, jednak zawsze liczę się z tym, że może trafić się mniej wyrobiony czytelnik, którego także należy szanować.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój punkt widzenia, ale pozwól mi mieć swoje zdanie i swoje obyczaje na moim blogu
OdpowiedzUsuń