poniedziałek, 28 listopada 2011 0:31
Kiedy Gustav Mahler pisał IX Symfonię, która nie miała się wcale nazywać "dziewiąta", miał już zdiagnozowaną nieuleczalną w owych czasach chorobę serca. Prawykonania swojego dzieła nie dożył. Ale wierzył, że nadejdzie czas, gdy jego dzieła zostaną docenione. Wierzył w nieśmiertelność swojej twórczości. Dzisiaj przez niektórych Mahler jest uznawany za jednego z największych - obok Beethovena - symfoników.
IX Symfonia, interpretowana jest jako wielki motyw pożegnania, przemijania i śmierci. Schorowany, nierozumiany przez współczesnych artysta tworzy nieśmiertlene dzieło wbrew wszelkim przeciwnościom i wbrew nadziei. Contra spem spero. Wierząc, że jego czasy jeszcze nadejdą, ze świadomością odchodzenia z tego świata opatruje rękopis adnotacją Lebewohl (Pożegnanie). Czteroczęściowe monumentalne dzieło, w zależności od ustalonego przez dyrygenta tempa, może trwać od 75 do 85 minut. Ze światem nie można żeganć się w pośpiechu i byle jak. To akt najważniejszy w życiu, wymaga skupienia.
Część czwarta to swoista elegia, pożegnanie – w ostatnich minutach symfonii można wręcz dostrzec odwzorowanie fizjologicznego zapadania w sen, odrętwienia, pogrążania się w niebyt, co realizowane jest poprzez konsekwentną redukcję poziomu dynamicznego i wprowadzanie coraz dłuższych pauz w dyskursie muzycznym -pisze Ryszard D. Golianek. Jest ona utrzymana w tonacji Des-dur i emocjonalnie przypomina mój ulubiony Nokturn Des-dur Chopina.
To nie jest najlepsze nagranie i nie najlepszy technicznie film. Z drugiej strony jest to najdoskonalsza interpretacja, jaką można sobie wyobrazić. Ani przez moment nie widać orkiestry. Muzyka wypływa spod palców dyrygenta, z jego twarzy, spod zamkniętych powiek - rzecz nie do opisania. To trzeba zobaczyć.
Ja mistrz wyciągam dłonie!
Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie
Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach.
To nagłym, to wolnym ruchem
Kręcę gwiazdy moim duchem.
Milijon tonów płynie; w tonów milijonie
Każdy ton ja dobyłem, wiem o każdym tonie;
Zgadzam je, dzielę i łączę,
I w tęczę, i w akordy, i we strofy plączę,
Rozlewam je we dźwiękach i w błyskawic wstęgach.
(...) Pieśń to wielka, pieśń - tworzenie.
Taka pieśń jest siła, dzielność,
Taka pieśń jest nieśmiertelność!
Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
Cóż Ty większego mogłeś zrobić - Boże?
(Adam Mickiewicz, Dziadów część III, Wielka Improwizacja)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz