sobota, 3 lutego 2018

Atak na świętość?

niedziela, 05 lipca 2015 18:00

     Nie da się ukryć, że Mona Lisa jest dziełem przereklamowanym. jej sława i estyma, jaką się cieszy, nie wynika ani z wartości artystycznej, ani z upowszechnienia wiedzy o sztuce wśród masowego odbiorcy. Szereg przypadków i zbiegów okoliczności sprawił, że portret tajemniczej damy zawładnął masowa wyobraźnią i stał się symbolem, archetypem arcydzieła. Francuzi szczycąc się jego posiadaniem poniekąd na wyrost i niezasłużenie odebrali chwałę Włochom. Jeśli bowiem Mona Lisa miałaby być symbolem narodowej sztuki renesansu czy nawet renesansowego humanizmu to akurat włoskiego i estetycznych odkryć dokonanych na gruncie quattrocento. Swego czasu (w kontekście "patriotycznej" kradzieży obrazu , której dokonał w 1911 r. Vincenzo Peruggia) przetoczyła się fala dyskusji i wręcz postulatów oddania Mony Lisy Włochom. Oczywiście Francja  nigdy się na to nie zgodzi i portret tak naprawdę niezbyt urodziwej Giocondy dzisiaj nierozerwalnie łączy się z Luwrem jako świątynią Sztuki. Zmierzają tam tłumy pielgrzymujących turystów przyciąganych magnesem popularności, swoistego kultu i chęci dowartościowania się poprzez obcowanie ze sztuką wysoką. Tymczasem równie a nawet artystycznie lepsze, doskonalsze arcydzieła wiszą w setkach innych muzeów czy kościołach i pałacach, gdzieś na bocznych trasach zbłąkanych wędrowców. Tylko czy bez krzyczących kolorowych bedekerów i wytłuszczonych drukiem haseł masowej wyobraźni przygodni zwiedzający będą wiedzieli, co oglądają?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...