piątek, 2 lutego 2018

Sienkiewicz wakacyjny

niedziela, 17 sierpnia 2014 15:33

     Czyli nadal czytam jego Listy z podróży do Ameryki. Powoli mi idzie, bo nie codziennie, smakuję po jednym, po kawałku. Ostatecznie, gdy wysyłał je w swoich czasach, też upływały tygodnie zanim dotarły do kraju i zostały opublikowane jako felietony. Dziś powiedzielibyśmy, korespondencje zagraniczne.
      Nadal jestem pod wrażeniem. Nawet jeśli opis stosunków społecznych i obyczajowych wydaje się dziś nieaktualny, może  i naiwny, nie można odmówić autorowi szerokich zainteresowań, szczerości i wręcz podziwu godnej ciekawości, w sensie pozytywnym, takiej  otwartości na to, co nowe, nieznane. Chwilami naprawdę mnie zdumiewa.
     Sienkiewicz potrafi być uważny w swoich obserwacjach, dokładny, ale i ironiczno-złośliwy, celny w uwagach i refleksyjny i - owszem - sentymentalny, zwłaszcza w opisach przyrody. Widać, że  świat natury oddziaływał na niego  żywo i poruszał wrażliwość. Kiedy raz zastrzelił pelikana i spojrzał umierającemu w oczy, tak go to poruszyło, że  postawił wszystkim rybakom w wiosce (Anaheim Landing) piwo w zamian za obietnicę, że nie będą tych ptaków zabijać. Z drugiej strony czy ktokolwiek mógłby wyobrazić sobie pana Sienkiewicza, późniejszego Noblistę, jak na kolanach własnoręcznie rozkopuje korytarze piesków preriowych, gdyż strasznie go interesowało, ileż te korytarze mają pięter długości?!
      Autor nie pomija żadnej atrakcji i wszystkie opisuje szczegółowo nie tylko pod kątem wrażenia, jakie  wywierają, ale i reakcji innych turystów. I tu ujawnia się celność Panasienkiewiczowych obserwacji oraz ciętość języka. Na przykład z pobytu nad Niagarą: Czas było wracać, bo zimno i wilgoć stawały się coraz dotkliwsze, ale tymczasem nasi Anglicy opóźnili powrót pakując do wszystkich kieszeni ułamki skały. Sądzę, że gdyby mogli, schowaliby do kieszeni całą Niagarę, aby ją przenieść do British Museum, tak jak to zrobili z Akropolem greckim. (Swoją drogą, ciekawam, czy Listy zostały przetłumaczone na angielski).
    Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, Sienkiewicz nie miał złudzeń, że  cywilizacja amerykańska budowana jest na ziemiach Indian i kosztem ich eksterminacji. Zresztą, nie tylko Indian, także kosztem niszczenia na masową skalę pierwotnego świata przyrody: Stoją one (mowa o słupach telegraficznych w kształcie krzyży) na mogiłkach pierwotnych dzieci tej ziemi. Gdzie tylko taki krzyż się pojawi, tam giną ludy, lasy, bizony, ginie dziewiczość ziemi, a wczorajsza wielka cisza zmienia się w gwar handlujących, kupujących, oszukujących i oszukiwanych. Na nagrobkach Indian uczony profesor wykłada prawo narodów; w legowisku lisa zakłada kancelarię adwokat; tam, gdzie wilk mieszkał, duchowny pasie owieczki - i hejże ha! owa gonitwa ludzka za wszystkim, co wydaje się szczęściem, gonitwa tak skuteczna, jak psa za własnym ogonem. - Nic z tej obserwacji nie straciło na aktualności.
      List jeden poświęcony amerykańskiej emancypacji kobiet obala mit, jakoby  rzeczywiście jej zakres był większy niż w Europie.  Sam Sienkiewicz przyznaje, że spodziewał się rzeczywistych dowodów emancypacji w postaci kobiet doktorów, adwokatów, urzędników, nawet duchownych; że przynajmniej spotkam ich wiele poświęcających się poważnym naukowym badaniomNiestety, jego oczekiwania nie zostały zaspokojone i wyjaśnia również, dlaczego, formułując analizy amerykańskiego systemu społecznego.
      Nie szczędzi demokracji amerykańskiej krytyki, ale wielokrotnie też dostrzega zalety, pokazuje możliwości, docenia perspektywy dla pojedynczego obywatela. Dlaczego w jakiejś prowincjonalnej osadzie zwykli obywatele przychodzą na widowisko i krótki kurs deklamacji oraz, mówiąc dzisiejszym językiem, mowy ciała, prowadzony przez przyjezdnego aktora? Ponieważ Oto woźnica omnibusu z Plantershotelu, zamiatacz numerów z tegoż zakładu; kilku starych i młodych rzemieślników, kilku właścicieli szynków - słowem: taka publiczność, z jakiej składa się prawie cała ludność Anaheimu. Im się to jednak może przydać. Kto wie; może dzisiejszy woźnica omnibusu będzie jeszcze prezydentem Stanów? Każdy tu nosi prezydenta w kieszeni, tak jak we Francji każdy żołnierz marszałka.
       Obok tego zaś, jako się rzekło, cudowne opisy przyrody,  mnóstwo gatunków zwierząt, ptaków znanych i nieznanych, z jednakową dociekliwością i zainteresowaniem opisywanych, pejzaże amerykańskiego stepu, pustyni i gór, pospołu z opisami zachodów słońca. 
      I dotarłam do pierwszej pochwalnej recenzji poetyckiego debiutu Marii Konopnickiej - chodzi o wiersz W górach. Zapoznał się z nim Sienkiewicz na łamach Tygodnika Ilustrowanego przesłanego mu do Ameryki.

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...