niedziela, 4 lutego 2018

Znak czasu?

poniedziałek, 17 października 2016 9:52

Dopisek 18 października, godz. 22:35 - do IV etapu, finałowego, zakwalifikowano siedmioro uczestników, w tym Polkę Marię Włoszczowską. Robert Łaguniak wycofał się ze względu na kontuzję ręki i jury nie oceniało jego występu w III etapie, nie był więc brany pod uwagę. 

       Literacki Nobel dla Boba Dylana ma kilka wymiarów. Od dawna wszystkie jaskółki wróżyły (znaczy bukmacherzy, prognostycy, rankingowcy, analitycy i wszelkie maści profeci), że w tym roku nagrodę otrzyma ktoś z USA. Znawcy amerykańskiej literatury, znawcy, czyli tacy, którzy parę książek przynajmniej przeczytali, typowali kogoś z listy powieściopisarzy. Wtedy skończyłoby się tak, jak często bywało, że po ogłoszeniu nazwiska laureata, najczęstszym pytaniem byłoby: a kto to taki? Też bym pytała, amerykańska proza współczesna leży daleko poza moim obszarem czytelnictwa. O Boba Dylana nikt nie zapyta, wszyscy znają to nazwisko. Nazwisko? Wielu, bardzo wielu zna nawet piosenki. Wielu uważa, że to twórca kultowy dla kilku generacji co najmniej. W odpowiedzi na uwagi, że w tekściarz dostaje literackiego Nobla pada argument, że w zasadzie nagroda ta ma poniekąd wymiar popularnościowy, świadczy o miejscu twórcy w świecie odbiorców, a odbiorców Bob Dylan ma miliony. Tak więc Szwedzka Akademia uhonorowała kogoś, kto nie jest twórcą niszowym, choć wybitnym, lecz autora od kilku dekad bijącego rankingi popularności. Czy jest to więc nagroda za osiągnięcia literackie? Od dawna wiadomo, że otoczka towarzysząca Noblom w ogóle bywa wrażliwa na niuanse współczesnego świata. Polityczne, społeczne, obyczajowe wpływy czasami są bardziej, czasami mniej widoczne. Churchill dostał literackiego Nobla za opracowania historyczne, ale czy za wartości literackie? Podobne pytanie można zadać o ubiegłoroczną laureatkę, Swietłanę Aleksijewicz. Problem nie w tym, żeby podważać wartość, zaangażowanie, wpływ na czytelników twórczości czy to jednego, czy drugiego laureata, tylko o zawartość, umownie mówiąc, literackości w ich pisarstwie. Jeśli, jak w przypadku Dylana, o przyznaniu nagrody zadecydowała popularność i tzw. kultowość, ma ona symboliczny wymiar, oznacza zmianę paradygmatu współczesnego rozumienia literatury, a może i kultury w ogóle. Stajemy się, w skali globalnej, społeczeństwem nieczytającym, nie można "nas" katować grubymi dziełami do czytania. Wolimy słuchać piosenek, są krótkie, łatwe do zapamiętania, nie wymagają długiego skupienia uwagi. Ostatecznie reportaże też można sobie dawkować w krótkich odcinkach. Z powieścią stricte fabularną radzi sobie coraz mniejsza populacja czytelników. Kiedy za parę lat, no, może kilkanaście, zmieni się skład jurorów przyznających Nagrody Nobla w literaturze, wróżę sukces Joanne Rowling. Tylko czy będzie to jeszcze nagroda literacka, czy już może kolejny ranking na poły filmowych bestsellerów?
     Tymczasem w Polsce odbywa się XV Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego, na którym króluje klasyka: poza patronem konkursu są obecni w wykonaniach uczestników Saint-Saens, Szymanowski, Beethoven, Czajkowski, Faure, Massenet, Ravel, Grieg, Franck i inni. Ba, nawet Pendereckiego La follia dodano do przesłuchań w I etapie. Teraz słuchamy już etapu III, do którego zakwalifikowało się czworo Polaków ze zdecydowaną przewagą pań: 3:1. W wykonaniach obowiązuje Mozart i Bach. Słuchając przesłuchań II etapu byłam nausznym świadkiem, jak uczestnikowi na ostatniej nucie granego utworu pękła struna. Nie przejął się tym za bardzo, zszedł ze sceny na chwilę po nową i kontynuował występ. A trzeba wiedzieć, że wszystko działo się na oczach jury. Po występie skrzypek przyznał, że podczas próby również ta sama struna się zerwała, więc pilnował się, żeby za bardzo nie szarpnąć podczas publicznego wykonania, ale i tak nic to nie pomogło. Widać skrzypce nie wytrzymały gorącego temperamentu utworu ;-) W IV etapie finałowym będzie duży rozrzut kompozytorów: poza Wieniawskim uczestnicy będą grali jeden z listy jedenastu koncertów  skrzypcowych: Beethovena, Brahmsa, Brucha, Dvoraka, Karłowicza, Lipińskiego, Prokofiewa, Paganiniego, Sibeliusa, Szostakowicza lub Szymanowskiego. 23 października okaże się, kto wygrał. Do finału  - IV etapu -  wchodzi sześciu uczestników z etapu III. Trzymajmy kciuki za naszych skrzypków. W III etapie grają: Amelia Maszońska, Celina Kotz, Robert Łaguniak, Maria Włoszczowska. 
       Kiedy odbywał się Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, wszystkie jego etapy, przesłuchania, nagrania, dyskusje miały wymiar światowy. Strona Konkursu była oblegana przez internautów z całego świata jak żadna inna, a o uczestnikach i ich grze rozmawiano na co dzień. Konkurs Wieniawskiego ma ten sam wymiar i rangę, a skalę trudności chyba nawet wyższą, ponieważ uczestnicy zmagają się z utworami różnych kompozytorów. Ale czy ich trud i mistrzostwo zajmują tak bardzo uwagę jak ubiegłoroczne popisy pianistów? A czy występy skrzypków przynoszą mniej wzruszeń, mniej emocji? 
A tak gra Maxim Vengerov - przewodniczący jury:

"Medytacja" Masseneta, jeden z utworów konkursowych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...