sobota, 3 lutego 2018

Mickiewicz na ołtarzu

czwartek, 26 lutego 2015 21:38

      Wcale nie w sensie patriotycznego ołtarza Ojczyzny, ale dosłownie - w kościele. Na Wawelu! W ołtarzowym obrazie wawelskiej kaplicy Zadzika w postaci Jana Chrzciciela sportretowany został Adam Mickiewicz. W ten sposób przyjacielskie więzi z poetą upamiętnił autor dzieła, Wojciech Korneli Stattler, którego Mickiewicz poznał był podczas pobytu w Rzymie w 1830 r. 
          Wojciech Korneli Stattler (1800 - 1875), rokujący wielkie nadzieje malarz wywodzący się ze szwajcarskiej rodziny osiadłej w Warszawie, wyruszył do Rzymu na studia malarskie już w roku 1818. Kiedy więc Mickiewicz z Antonim Edwardem Odyńcem przybył do Wiecznego Miasta, Stattler znał je jak własną kieszeń, a nawet miał już włoską narzeczoną Klementynę  Zerboni di Colonna. Trzej młodzi Polacy szybko się zaprzyjaźnili, a Odyniec i Mickiewicz prowadzili signorinę Klementynę do ślubu jako drużbowie (w zastępstwie nieżyjącego ojca panny młodej, będącej półsierotą).
         Stattler szybko stał się dla Mickiewicza przewodnikiem po rzymskiej architekturze i dziełach sztuki malarskiej. Pomógł z pewnością przyjacielowi uporządkować wrażenia, bowiem na początku, jak poeta wspomina w liście z grudnia 1829 r.: Rzym mię zagłuszył i kopuła św. Piotra nakryła wszystkie pamiątki włoskie.Już wkrótce, być może jeszcze w grudniu, albo zaraz w styczniu 1830 r. doszło do spotkania Mickiewicza ze Stattlerem przy wzajemnej, jak się wydaje, fascynacji, która przerodziła się w długoletnią przyjaźń. Właściwie przerwała ją dopiero śmierć Wieszcza, gdyż po raz ostatni widzieli się tuż przed wyjazdem poety do Stambułu, w 1855 r. w Paryżu. Stattlera fascynowała ponura melancholia starszego nieco ponad rok rodaka, widząc jak z obserwacji rzymskiej atmosfery między starożytnością a nowoczesnością odczytuje uniwersalne losy ludzkości. Podziwiał go do tego stopnia, że wraz z żoną zamierzał nadać swojemu pierwszemu synowi imię Adam i zaprosić na chrzest. Nie stało się tak, ponieważ sam Mickiewicz odradzał, twierdząc, że to niezbyt szczęśliwe imię.
             Z kolei wieszcz Adam nie tylko śledził dokonania twórcze Stattlera, dopytywał w listach o aktualne prace, ale i sam podsuwał mu pomysły. To z jego inspiracji powstał jeden z najsłynniejszych obrazów polskiego romantyzmu - Machabeusze, za który malarz otrzymał złoty medal na wystawie Salonu Paryskiego w roku 1844, obecnie eksponowany w Sukiennicach w Krakowie.
           Stattler przeżył przyjaciela o 20 lat i zdążył uwiecznić go jeszcze we wspomnieniowej pracy Przypomnienie starych znajomości, pisanych dla swojej żony. Nie omieszkał opisać tam nawet sławetnego ślubu w rzymskim kościele San Lorenzo in Lucina, podczas którego dwaj przyjaciele, Mickiewicz i Odyniec, prowadzili jego narzeczoną do ołtarza.
           Wracając zaś do malarstwa, jest taki młodzieńczy portret Adama Mickiewicza, na którym zadumany poeta patrzy nam prosto w oczy, ale dusza w ten czas daleka, ach daleka... gdzieś pewnie błąka się w ojczyźnie myśli. Autorem portretu, którego oryginał zaginął niestety (przetrwał szkic ołówkiem w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie), jest Wojciech Korneli Stattler, a te same rysy odnajdujemy w twarzy Jana Chrzciela w ołtarzu kaplicy Zadzika na Wawelu.  

Rysunkowa wersja Portretu Adama Mickiewicza Wojciecha Stattlera
DSC02111.JPG

Wiadomości i zdjęcie portretu zaczerpnęłam przede wszystkim z książki Andrzeja Litworni Rzym Mickiewicza. Poeta nad Tybrem 1829 - 1831.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...