wtorek, 27 lutego 2018

Sunt lacrimae rerum

      Kiedy księżna Izabela z Flemmingów Czartoryska w swej długowieczności (żyła 90 lat) znalazła czas i energię na gromadzenie pamiątek przeszłości, wśród zbiorów przyszłego Domu Gotyckiego znalazły miejsce rzeczy, można by rzec, natchnione, a przynajmniej o poetyckim, literackim natchnieniu przypominające. Zbierane pod wpływem literatury w większym stopniu prezentowały wartość emocjonalną niż archiwalną. Księżna z równym bowiem zapałem gromadziła pamiątki po wybitnych rycerzach, wodzach i królach, co pisarzach dawniejszych i współczesnych epoce. Stad też do dzisiaj w zbiorach Muzeum Czartoryskich można, nawet jeśli ich autentyczność jest wątpliwa, podziwiając literackie relikwie, zadumać się nad nieśmiertelnym talentem Szekspira, Ronsarda czy Rousseau. Trzy krzesła rzadko wystawiane są na widok publiczny, tym razem jednak znalazły swoje miejsce w przestrzeni wystawy Najcenniejsze. Kolekcja Książąt Czartoryskich. Oczywiście można wzruszyć ramionami nad dwoma malutkimi kamykami z grobowców Romea i Julii, ale z drugiej strony są one świadectwem mocy literackiej wyobraźni, której dzisiejsze fascynacje losami bohaterów telewizyjnych seriali są tylko dalekim echem. Obok tego znajdziemy w zbiorach także autentyczne wartościowe portrety pisarzy, jak najbardziej chyba znany portret Juliana Ursyna Niemcewicza oraz wizerunek w powszechnej świadomości nieznanego zupełnie poety Macieja Kazimierza Sarbiewskiego. A przecież gdyby chcieć porównać jego renomę w ówczesnej Europie, zwieńczoną poetyckim laurem otrzymanym z rąk papieża Urbana VIII, do kogoś współczesnego, należałoby go zestawić z najbardziej znanymi laureatami Literackiej Nagrody Nobla. Tak więc nawet jeśli w zbiorach Czartoryskich miesza się fikcja z autentyzmem, nie można odmówić im boskiego ducha, daimoniona czy geniusza, natchnienia, którego źródła bywają tajemnicze, za to skutki dalekosiężne i wzruszające.


krzesło Ronsarda


krzesło Szekspira

Krzesło Rousseau - jedyne chronione szklaną obudową ze względu na delikatny materiał, mianowicie słomiane siedzenie

Maciej Kazimierz Sarbiewski, prawdopodobnie błędnie podpisany jako Mateusz, malarz nieznany

Antoine-Jean Gros, Portret Juliana Ursyna Niemcewicza


6 komentarzy:

  1. Co do długowieczności bohaterki, pewnie w stosunku do przeciętnej życia ówczesnych był to dobry wynik, ale dziś nie tak rzadki. Natomiast pamiątki, cóż, zawsze weryfikuje kolejna epoka.
    Niewątpliwie takie spojrzenie w przeszłość budzi refleksje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy rodzaj pamiątek spełnia inna role, dlatego i takie krzesła, i kamyczki z grobowca mają swój urok :-) Może te krzesła powinny być udostępniane pisarzom? Na przykład w ramach biletu wstępu można usiąść na 3 minuty na jednym czy drugim? A potem napisać wiersz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świetny pomysł, bo tak naprawdę nie wiadomo,skąd przychodzi natchnienie:))

      Usuń
    2. Trzeba to sprawdzić osobiście ;-)

      Usuń
  3. Rozwiązałyście tajemnicę natchnienia !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, dlaczego Twoje komentarze wpadają do spamu :-( Już drugi raz się to zdarzyło. Dopiero dzisiaj znalazłam i przeniosłam.

      Usuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...