Kiedy księżna
Izabela z Flemmingów Czartoryska w swej długowieczności (żyła 90 lat) znalazła czas i energię na gromadzenie pamiątek przeszłości, wśród zbiorów przyszłego
Domu Gotyckiego znalazły miejsce rzeczy, można by rzec, natchnione, a przynajmniej o poetyckim, literackim natchnieniu przypominające. Zbierane pod wpływem literatury w większym stopniu prezentowały wartość emocjonalną niż archiwalną. Księżna z równym bowiem zapałem gromadziła pamiątki po wybitnych rycerzach, wodzach i królach, co pisarzach dawniejszych i współczesnych epoce. Stad też do dzisiaj w zbiorach Muzeum Czartoryskich można, nawet jeśli ich autentyczność jest wątpliwa, podziwiając literackie relikwie, zadumać się nad nieśmiertelnym talentem
Szekspira, Ronsarda czy Rousseau. Trzy krzesła rzadko wystawiane są na widok publiczny, tym razem jednak znalazły swoje miejsce w przestrzeni wystawy
Najcenniejsze.
Kolekcja Książąt Czartoryskich. Oczywiście można wzruszyć ramionami nad dwoma malutkimi kamykami z grobowców Romea i Julii, ale z drugiej strony są one świadectwem mocy literackiej wyobraźni, której dzisiejsze fascynacje losami bohaterów telewizyjnych seriali są tylko dalekim echem. Obok tego znajdziemy w zbiorach także autentyczne wartościowe portrety pisarzy, jak najbardziej chyba znany
portret Juliana Ursyna Niemcewicza oraz wizerunek w powszechnej świadomości nieznanego zupełnie poety
Macieja Kazimierza Sarbiewskiego. A przecież gdyby chcieć porównać jego renomę w ówczesnej Europie, zwieńczoną poetyckim laurem otrzymanym z rąk papieża Urbana VIII, do kogoś współczesnego, należałoby go zestawić z najbardziej znanymi laureatami Literackiej Nagrody Nobla. Tak więc nawet jeśli w zbiorach Czartoryskich miesza się fikcja z autentyzmem, nie można odmówić im boskiego ducha, daimoniona czy geniusza, natchnienia, którego źródła bywają tajemnicze, za to skutki dalekosiężne i wzruszające.
krzesło Ronsarda
krzesło Szekspira
Krzesło Rousseau - jedyne chronione szklaną obudową ze względu na delikatny materiał, mianowicie słomiane siedzenie
Maciej Kazimierz Sarbiewski, prawdopodobnie błędnie podpisany jako Mateusz, malarz nieznany
Antoine-Jean Gros, Portret Juliana Ursyna Niemcewicza
Co do długowieczności bohaterki, pewnie w stosunku do przeciętnej życia ówczesnych był to dobry wynik, ale dziś nie tak rzadki. Natomiast pamiątki, cóż, zawsze weryfikuje kolejna epoka.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie takie spojrzenie w przeszłość budzi refleksje.
Każdy rodzaj pamiątek spełnia inna role, dlatego i takie krzesła, i kamyczki z grobowca mają swój urok :-) Może te krzesła powinny być udostępniane pisarzom? Na przykład w ramach biletu wstępu można usiąść na 3 minuty na jednym czy drugim? A potem napisać wiersz ;-)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł, bo tak naprawdę nie wiadomo,skąd przychodzi natchnienie:))
UsuńTrzeba to sprawdzić osobiście ;-)
UsuńRozwiązałyście tajemnicę natchnienia !! ;o)
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego Twoje komentarze wpadają do spamu :-( Już drugi raz się to zdarzyło. Dopiero dzisiaj znalazłam i przeniosłam.
Usuń