Z głębokiego kosza przecenionych książek za dychę wygrzebałam trzy. Dwie poważne i jedną lekką, czyli kryminał z akcją osadzoną w starożytnym Rzymie. Nie sądziłam, że nawet mi się spodoba. Autor John Maddox Roberts para się pisaniem całych serii. "Śledztwo Decjusza", w oryginale "The King`s Gambit" (Gambit króla) jest pierwszą częścią serii SPQR. Skrót nawiązuje do nazwy Senatus Populusque Romanus (Senat i Lud Rzymski), będącej oficjalną nazwą Imperium Rzymskiego.
Bohaterem i narratorem powieści oraz całego cyklu jest Decjusz Cecyliusz Metellus Młodszy, członek Komisji Dwudziestu Sześciu, pełniący pieczę - jakby to ująć - prokuratorską nad rzymską dzielnicą Suburą, która cieszy się złą sławą kryminalną. Jego funkcja nie jest zbyt wysoka w hierarchii rzymskiej władzy, toteż śledztwo, które prowadzi do odkrycia spisku politycznego na najwyższych szczeblach, przysparza młodemu komisarzowi wielu niebezpieczeństw z zagrożeniem życia włącznie.
Kolejne książki cyklu zawierają opowieści z następnych lat działalności Decjusza, który wspina się po szczeblach władzy, lecz nigdy nie wyrzeka młodzieńczych ciągotek do węszenia. Przeczytałam o tym w opisach i recenzjach, bo znam tylko tę pierwszą część przypadkiem wygrzebaną z pudła przecenionych książek. Pierwszoosbowa narracja prowadzona jest lekko i z poczuciem humoru. Decjusz jest wścibskim obserwatorem, ale zarazem młodzieńcem łatwo ulegającym licznym pokusom. Z przyjemnością korzysta z suto zastawionych stołów przyjaciół i wrogów, ponieważ w jego domu niewiele można znaleźć do jedzenia; ulega czarowi Klaudii z możnego patrycjuszowskiego rodu naiwnie spodziewając się niejakiej wzajemności, gdy tymczasem ona właśnie okazuje się spiritus movens całej intrygi z knuciem politycznym i morderstwem włącznie. Wskutek zauroczeń stołem, kielichem i płcią przeciwną Decjusz popada w tarapaty: tajemniczy przeciwnik zakrada się nocą do jego domu, wali go w łeb i kradnie istotny dla śledztwa amulet, pod osłoną nocy czterech zbirów napada na niego ze szczerym zamiarem zamordowania, lecz akurat mający sprawnego pomocnika Decjusz ratuje się z opresji zostawiając za sobą cztery trupy, wykorzystuje pokrewieństwo z najwyższą kapłanką Westy, swoją ciotką i zagląda w tajne dokumenty ukryte w świątyni, naraża się mściwym Klaudiuszom, co kończy się malowniczą burdą na pół miasta w samym środku Forum Romanum. Ostatecznie zostaje wtrącony do więzienia, ale przecież wychodzi stamtąd, bo nie byłoby dalszych części ;-)
W toku śledztwa pojawiają się historyczne postacie starożytnego Rzymu: Katon, Cyceron, Krassus, Pompejusz i młody Juliusz Cezar, a z wrogich Rzymowi władców Mitrydates, król Pontu. Tło obyczajowe oddane zostało plastycznym językiem pełnym smaków, zapachów, kolorów i dyskretnego humoru. Pełnowymiarowe postacie fikcyjne głównego wątku, jak doczytałam z opisów całej serii, będą pojawiać się w kolejnych częściach. I tak pomocnikiem Decjusza, dzisiaj byśmy powiedzieli biegłym sądowym albo śledczym patologiem, zostaje lekarz Asklepiodes, wytrawny znawca wszelkiej broni, dzięki czemu po kształcie rany potrafi rozpoznać kto i czym zamordował denata. Drugim wykidajłą o aspiracjach politycznych zostaje Tytus Anniusz Milon, mistrz walki wręcz, nieformalny przywódca bandy rzymskich rzezimieszków, mający znajomości we wszelkich pożytecznych kręgach półświatka. Dzięki ich pomocy Decjusz doprowadził śledztwo do końca i odkrył spisek, co przypłacił tymczasowym wygnaniem do Hiszpanii.
Opowieść prowadzona jest z perspektywy długiego czasu, jako wspomnienia statecznego senatora Decjusza z lat młodości. Dlatego pozwala sobie na dystans wobec własnych nieudolnych często poczynań, lekko traktuje swoje błędy, uprzedza wypadki zdradzając przyszłe losy niektórych osobistości, celnie charakteryzuje patologię rządów kolejnych konsulów. Rzecz toczy się wartko, a mimo starożytnych dekoracji motywami zbrodniczych działań od tysiącleci jest to samo: żądza władzy.
Czyli dwa a może i trzy w jednym i to, rozumiem, za dychę:))
OdpowiedzUsuńTrzy książki, każda za dychę :-) Drugą było "Nekropolis" Nowakowskiego, o niej pisać będę następnym razem, dopiero skończyłam i muszę zebrać myśli. A trzecia to... niezwykła niespodzianka ;-)
Usuń