sobota, 3 lutego 2018

Opowieść o Mieście

środa, 18 listopada 2015 1:04

      Diabeł Rokita pojawił się wówczas, gdy stary Boruta nie dawał już rady zapełniać piekła potępionymi duszami. Rokita był młody, silny, ubrany w kożuch, długie buty i zawsze z batem w ręce. Na co diabłu kożuch w piekle, nie wiadomo ;-) Po przybyciu na miejsce ostatecznego pobytu napytał sobie biedy, gwałtem chcąc się żenić z najpiękniejszą mieszczką. Jej bracia do tego nie dopuścili, wsadzając natręta do więzienia. Rokita salwował się ucieczką, gdzieś tam jeszcze pokręcił się po okolicy, ale prędko zniknął i więcej go tutaj nie widziano.
        Był za to inny diabeł, bardziej mroczny w charakterze, choć elegantszy w ubiorze. Nazywał się Rewera. Podjeżdżał pod domostwa karetą zaprzężoną do czarnego ogiera, stukał do bram, jeśli gospodarz nie miał święconej wody na jego odpędzenie, wchodził do izby, zdejmował cylinder i żądał dukata. W krótkim czasie od wizyty na domostwo i rodzinę spadały nieszczęścia: choroby, pożary, zniszczenia.
        Czytając pierwsze na poły legendarne opowieści ma się wrażenie, że Miasto ma dwa piętra: naziemne i podziemne. W kryptach podziemnych kościoła franciszkanów znaleziono skarb, a być może nawet dwa skarby: klejnoty, kielichy, monstrancje, kadzielnice, lichtarze, perły oraz srebrną trumnę. Czy jeden, czy dwa skarby, większość przepadła, a ponoć część znajduje się w Ermitażu.
       Do lochów kościoła jeszcze wielokrotnie udawali się wiedzeni chęcią zysku poszukiwacze skarbów. Nie wszyscy wyszli cało. Niektórzy po wielu godzinach błądzenia znajdowali wyjście znacznie dalej, albo nie znajdowali wcale. Ponoć pod całą ulicą Św. Piątkaciągną się niezbadane korytarze, piwnice i podziemne szlaki. Wierzono, że mogą doprowadzić do innych miejscowości oddalonych o niemal 20 km. Nic dziwnego, że interesowali się nimi zaborcy, szpiedzy i Urząd Bezpieczeństwa.
       Poza tym Miasto ma dziwnych mieszkańców. Na przykład ducha zamordowanego zakonnika w dawnym budynku Seminarium Duchownego, służącym później jako siedziba Urzędu Skarbowego, a obecnie Rektorat Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji. Kilka różnych osób, w tym inspektor Wydziału Finansowego urzędu Wojewódzkiego, miało bliskie spotkanie z duchem zakonnika w białym habicie. Jest także tutejsza "biała dama" przechadzająca się alejkami "ruskiego" cmentarza. Tożsamości niestety ustalić niepodobna. To jedna z nierozwiązywalnych zagadek tego Miasta i okolic.
       Inną jest pochodzenie tajemniczych kurhanów, w tym jednego zwanego Łysą Górą. Odwierty wykazały, że ziemia, z której został usypany, nie jest stąd. Jedna z legend głosi, że pochowany w niej został sam Bohdan Chmielnicki, któremu wielki kurhan usypali Kozacy nanosząc ziemię we własnych czapkach. Oznaczałoby to, że legenda za nic ma fakt śmierci Chmielnickiego w Czehryniu, ale to już problem historyków. Za to skarb pochodzący z okresu wędrówki ludów, kiedy Hunowie najechali na Europę Środkową i Wschodnią wskazuje, że należał do wysokiego książęcego rodu prawdopodobnie z ruskiego plemienia Dulebów rozbitego przez Attyllę.
       Czytamy o dawnych i strasznych czasach, kiedy puchary do wina wykonywano z odciętych w połowie głowy czaszek - tak zwanych kalotów. Odkopano je na dawnym cmentarzu tatarskim. Nazwa dość myląca, bo bezładne porzucone ciała i odcięte czaszki sugerują, że nie Tatarzy zostali tam pochowani, lecz ich ofiary.
        Wśród legend zaś smutna opowieść o rozkradzionym pałacu Zamoyskich w Klemensowie. Jesteśmy bowiem na Zamojszczyźnie,a opisywane miasto to Zamość, jego legendy, prawdziwe historie, realni i nierealni mieszkańcy, goście, przyjezdni; jego domy, ulice i podziemia; jego tajemnice.

Krzysztof Czubara: Dawniej w Zamościu. O skarbach, duchach i czartach, sławnych generałach, poetach, wizytach dostojnych gości, wielkich balach, pojedynkach i kurtyzanach. Wydanie drugie uzupełnione i poszerzone. Zamość 2005.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...