sobota, 3 lutego 2018

Przypowieść o paryskim błocie

 sobota, 12 grudnia 2015 17:05

      Rozumiesz może, że błoto w Paryżu jest to to samo błoto, co w Warszawie, Wilnie, Dreźnie, Berlinie i gdziekolwiek, nic więcej?... ani myśl tego. (…) Wszelako to jedno nigdy się nie zdarzyło i zdarzyć nie może, aby w Paryżu kiedykolwiek, nie tu, to tam, nie po tej stronie Sekwany, to po drugiej, błota nie było. Zima czy lato, wiatr czy upał, mróz czy grzmoty, posusza czy ślizgawka: tłem, towarzyszem zaprawą, wypadkiem, celem, początkiem i końcem wszystkiego jest tutaj błoto. Jak to się dzieje? Ja, który wiele innych rzeczy tłumaczyć nie umiem, nie wiem i tego; ale pójdź, gdzie chcesz,  zrób, co chcesz, bądź, gdzie chcesz: całe życie nie wyjdziesz z błota; umrzesz nareszcie, już wiozą cię na cmentarz, wprzód jednak całun, co trumnę okrywa, wszystek od góry do dołu musi być w błocie; przechodzący i przejeżdżający obryzgując go przez cały czas drogi, oddają ci przez to ostatnie paryskie honory, ostatnią paryska posługę, ostatnie paryskie namaszczenie! W błocie tedy wszystkie ściany, wszystkie drzwi, wszystkie okna, wszystkie sklepy, wszystkie ich wystawy;  w błocie wywieszone mięso, z którego za parę godzin zrobią ci rosół i pieczyste; w błocie ty sam, twoi znajomi i nieznajomi, twoi przyjaciele i nieprzyjaciele: słowem, błoto w Paryżu jest to generalny pierwiastek wszelkiej rzeczy, która jego jest: kto wie nawet (ale to już tylko wątpliwość), czyby się go jakaś odrobina odkryć także nie dała we wszystkich czysto paryskich systematach, pomysłach, wynalazkach, Sztukach, Filozofiach?... Błoto (…) tym jeszcze jest dla Paryża, czym dla starej jakiej babki faworyt kotek albo faworyt kanarek: ciągle ją zajmuje i zatrudnia. Z błota co ranek myją tu ściany, bramy, drzwi, okna; od błota na wszystkich rogach ulic stoją chłopcy ze szczotkami; błoto ustawicznie zdzierają po sklepach ze wszystkiego, co tylko na ulicę było wystawione; błoto było, więc dają ci kalosze; błoto będzie, więc dają ci parasol; wchodzisz gdziekolwiek, do kościoła czy do muzeum, do jakiego warsztatu czy do zamku królewskiego, pierwszą rzecz, co widzisz, jest napis, proszę wytrzeć się z błota, pierwsza rzecz, co słyszysz, jest głos portiera o toż cię samo proszący: wycierasz się zatem, jak możesz, wchodzisz… na nic ostrożność, już weszło z tobą błoto! Czy było wewnątrz twej nowej, białej rękawiczki, czy w łańcuszku od zegarka, czy w perfumach na fraku albo szalu? Dosyć że jest już i w tym błyszczącym salonie, i w tym rozkosznym buduarze; toteż po całym mieście, ze wszystkich a wszystkich okien, zimą i latem wytrząsają, wytrzepują na głowy przechodzącym błoto z dywanów, dywaników, firanek, pokrowców, serwet. Wierzę i wiem, że świat ma zginąć przez ogień, ale myślę, że dla Paryża będzie wyjątek i że on zginie przez błoto.

Stefan Witwicki, List z Paryża. Paryż, quai Voltaire. (1832-1841)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...