czwartek, 30 stycznia 2020

Polskie dziedzictwo światowe

     W 2018 roku krakowskie szopkarstwo zostało wpisane na Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa ludzkości prowadzoną przez UNESCO. To, co od XIX wieku było lokalną atrakcją, krakowsko-polską bożonarodzeniową tradycją, oficjalnie zyskało wymiar uniwersalnego dziedzictwa zasługującego na szczególną ochronę. Krakowskie szopki konkursowe co roku oglądać można od grudnia do lutego na wystawie organizowanej przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Konkurs organizowany od 1937 roku na początku grudnia gromadzi szopki i ich twórców wokół pomnika Adama Mickiewicza na Rynku, następnie obraduje kapituła konkursowa przydzielając nagrody w kilku kategoriach, a same szopki w okresie świątecznym prezentowane są na wystawach i w różnych punktach miasta. Obecnie przyznawane są nagrody w kategoriach uwzględniających wielkość szopek: szopka duża powyżej 120 cm, szopka średnia 70 -120 cm, szopka mała 15 - 70 cm oraz miniaturaowa poniżej 15 cm. Ponadto są kategorie wiekowe dziecięce i młodzieżowe. Odrębną kategorią są także szopki rodzinne.
    Punktem odniesienia dla jurorów jest tak zwana szopka matka, czyli jedyne zachowane dzieło Michała Ezenekiera, który ustalił kanon budowy szopki jako wielopoziomowej konstrukcji z charakterystycznymi elementami architektury Krakowa, żłóbkiem, postaciami ewangelicznymi i legendarnymi. Współczesne szopki nawiązują do pierwowzoru, ale rozwijane są z uwaględnieniem techniki. W dawnych szopkach postacie były kukiełkowymi lalkami, kórymi można było poruszać jak w teatrze. Współcześnie figurki poruszane są mechanicznie, kręcą się na platformach zasilanych elektrycznie, wprowadza się elektryczne oświetlenie wnętrza, legendarny smok wawelski często działa na baterie wysuwając się z krwawo świecącymi oczami z ciemnej podwawelskiej jamy. Z jednej strony oglądać można duże skomplikowane wieżowe konstrukcje, misternie ozdabiane detale architektoniczne, z drugiej obok tradycyjnych postaci żłóbkowych wprowadzane są postacie historyczne bądź ze współczesności, a nawet scenki obyczajowe.
     Tegoroczna wystawa szopek prezentowana w Celestacie na ul. Lubicz zawiera i te najlepsze nagrodzone prace, i te nienagrodozne, ale niezywkłe. Urzekła mnie na przykład pomysłowością szopka nawiązująca do jubileuszu powstania AGH. W krąg postaci okołożłóbkowych zostały wpisane osoby związane z uczelnią, mające swoje naukowe atrybuty, jakieś lunety, cyrkle czy coś w tym stylu. W konstrukcji szopka nawiązuje i do architektury Krakowa, ale i do gmachu uczelni. Mnie się pomysł konstruktora podobał, chociaż szopka nie została nagrodzona. Nagrody przyznawane są według ustalonych stałych kryteriów i prawdę mówiąc jurorzy nie mają łatwego zadania.

I nagroda w kategorii szopka duża
oraz detal z najniższego piętra - kareta z krakowskiego Rynku



I nagroda w kategorii szopka mała


III nagroda w kategorii szopka duża oraz detal z tej szopki - żłóbek:




II nagroda w kategorii szopka mała

 I nagroda w kategorii szopka mała


III nagroda w kategorii szopka rodzinna


Szopka największa, wysokość co najmniej dwa metry z dużymi lalkami to typowa szopka jasełkowa do przedstawień.

Szopki małe

Szopka miniaturowa w obwarzanku



Jeszcze jeden detal - grający anioł 

sobota, 25 stycznia 2020

Sztuka cerkiewna dawnej Rzeczpospolitej

    W Pałacu Biskupa Erazma Ciołka w Krakowie, samym w sobie zabytkowym z gotyckimi i renesansowymi elementami architektonicznymi, obejrzeć można wystawę prezentującą kolekcję XV i XVI-wiecznych zachodnioruskich ikon z rejonu Karpat. Wystawa nie ogranicza się jednak ani tylko do ikon, ani do dwóch wspomnianych wieków, ani nawet ściśle do jednego obszaru geograficznego. Dopełnieniem zasadniczej części są bowiem ikony późniejsze, w tym jedna Nowosielskiego, cerkiewne naczynia liturgiczne, elementy wystroju wnętrza cerkwi, fragmenty ikonostasów, przykłady carskich wrót, przepięknie haftowane płaszczenice, czyli płotno, którym w Wielki Piątek nakrywa się Pański Grób oraz zabytkowe enkolpiony w kształcie krzyża.  Jendorazowy pobyt nie sprzyja zapamiętaniu zbyt wielu szczegółów, pozwala zaledwie pobieżnie zorientować się w ikonicznej tematyce czy oswoić z niektórymi elementami cerkiewnej sztuki i duchowości. Czasami przy uważnym oglądaniu można znaleźć coś niezywkłego lub zabawnego. Jednocześnie tabliczki informacyjne dostarczaja podstawowej wiedzy, z którą na co dzień nie ma się do czynienia. Chociażby owa płaszczenica, o której dotąd nie miałam pojęcia. Niestety, usytuowanie ich nie sprzyjało mojej zdezelowanej komórce i zdjęć nie mam. 
      Dość powszechnie spotykanym wizerunkiem ikonicznym jest mandylion z obliczem Chrystusa wpisanym w nimb krzyżowy. Tutaj akurat ramiona krzyża nie zostały zaznaczone, toteż podpis IC XC (Iisus Christos) zwykle wpisany w lewe i prawe ramię krzyża, widnieje po obu stronach chusty. Dodatkowym elementem tego typu przedstawienia są aniołowie podtrzymujący białe tło chusty, na którym przedstawiona została twarz Chrystusa. 


Całą postać lub popiersie przedstawiają ikony w typie Pantokratora i tych znajduje się na wystawie kilka. Chrystus Pantokrator jest równocześnie symbolem samego Boga, toteż raczej rzadko można spotkać osobne wyobrażenie Boga Ojca. Dlatego na uwagę zasługuje Bóg Sabbaoth (Pan Zastępów) w otoczeniu dwudziestu czterech starców apokaliptycznych. 
       

Inne postacie na ikonach to święci, prorocy, archaniołowie, Matka Boża. Nie da się pokazać tu wszystkich, ale ten starzec poniżej wygląda bardzo dostojnie. Siwe włosy i broda mogłyby nasuwać przypuszczenie, że wręcz jest to sam Bóg, ale brakuje aureoli świętości. Rozwinięty zapisany pergamin wskazuje na proroka. Przedstawiano tak Eliasza.


W zestawieniu świętych nie może zabraknąć prawdziwego świętego Mikołaja w stroju biskupim. Jego wizerunek tak bardzo odbiega od współczesnego ludycznego krasnoludkowego Santaclausa, że warto sobie przypomnieć najstarsze klasyczne wizerunki. Tutaj nie ma nawet na głowie biskupiej mitry. Przedstawienie Mikołaja jako starca z gołą głową i widoczną nad czołem łysiną, trzymającego w jednej ręce Ewangelię, a drugą wzniesioną w geście błogosławieństwa wywodzi się z najstarszej ikonografii bizantyjskiej.


Poniższy Święty Michał Archanioł wpisany w okalające sceny z jego działalności jest ciekawy ze względu na jeden szczegół. Najczęściej przedstawiano go stojącego na pokonanym smoku symbolizującym szatana, natomiast tutaj stoi na znaku nieskończoności ułożonym z zapętlonej wstęgi. Ikona pochodzi z XVI wieku. Czerwony płaszcz jest typowym atrybutem Michała Archanioła, podobnie jak miecz. 


Oczywiście stałym motywem ikonograficznym jest Matka Boża w różnorodnych ujęciach: Hodegetria, Tronująca, Eleusa. Dużo przedstawień nawiązuje do Bożego Narodzenia, jak poniżej. Dookoła centralnej sceny umieszczono różne pomniejsze wydarzenia towarzyszące Bożemu Narodzeniu, jak na przykład śpiących Trzech Króli, których anioł przestrzega, żeby nie wracali do Heroda, tylko inną drogą udali się w podróż powrotną.


Naiwny ikonopiśca każe rzecz jasna spać im w koronach na głowach, żeby wierni łatwo rozpoznali, z kim mają do czynienia. 



Całkowitą niespodzianką było dla mnie odkrycie istnienia świętego Nikifora. O którego Nikofora chodzi, nie jestem pewna. Było ich co najmniej kilku, w tym święty Nicefor (758 - 829), patriaracha  Konstantynopola. Mało tego, jego przedstawienie na płaskorzeźbie zdecydowanie wzbudza co najmniej uśmiech. Chociaż może nie jego samego, lecz poniżonego przezeń diabła, którego święty mocno ściśniętą dłonią targa za włosy.  Co prawda nie znalazłam w życiorysie Nikifora I żadnego zdarzenia, które pasowałoby do przedstawionej sceny, ale kto wie, co zapisano gdzieś  w apokryficznych zbiorach cudów. 


I na koniec jeden z prezentowanych enkolpionów w kształcie krzyża. Enkolpiony to były małe relikwiarzyki przeznaczone do noszenia na piersiach. Ten pochodzi z XII wieku. Jeden z najstarszych eksponatów prezentowanych na wystawie. 


sobota, 11 stycznia 2020

Czy Mistrz Chórów śpiewał w chórze?

     Autor późnogotyckich scen na skrzydłach ołtarzowego tryptyku Świętej Trójcy na Wawelu był anonimowym malarzem utożsamianym przez niekórych badaczy z Jakubem z Nowego Sącza. Wśród ośmiu scen na skrzydłach ołtarza cztery przedstawiają chóry: Chór apostołów, Chór świętych męczenników, Chór proroków i Chór dziewic. I właśnie one stały się znakiem rozpoznawczym oraz niejako nadanym przez badaczy pseudonimem gotyckiego malarza.

 

Chór apostołów


Chór męczenników


Chór proroków


Chór dziewic

      Obszerną analizę działalności i stylu Jakuba z Nowego Sącza przeprowadziła Ewa Trajdos przypisując mu także autorstwo ołtarza św. Idziego w Bardiowie i ołtarza w samym Nowym Sączu oraz kilku innych dzieł w różnych miejscach. W pierwszym okresie Jakub nazywany jest Jakubem z Krakowa, a kiedy działalność prowadzi w okolicach Nowego Sącza, w dokumentach pojawia się określenie "de Sendecz". Udokumentowana wytwórczość Jakuba rozpoczyna się w roku 1445. W 1460 roku "pictor de Nowa Sendecz" otrzymał zamówienie od Jana Długosza. Wspomniany ołtarz z Bardiowa nie zachował się, ale badacze zauważają podobieństwo postaci Madonny bardiowskiej (obecnie w Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie) do postaci z Chóru dziewic z ołtarza wawelskiego, co ma potwierdzać tożsamość Jakuba z Sącza z Mistrzem Chórów.  Dowodem tej samej ręki autora obu dzieł mogą być takie cechy, jak niesymetryczne twarze, długie nosy, cofnięte podbródki, szeroko rozstawione migdałowe oczy czy smukłe giętkie palce. 
       Do kręgu warsztatu z Nowego Sącza badacze zaliczali między innymi także ołtarz z Kasiny Wielkiej i tryptyk Rozesłania Apostołów z Mikuszowic. Szerokie analizy porównawcze prowadzone przez wybitnych znawców malarstwa średniowiecznego (Michał Walicki, Miklos Csanky) prowadzą w rozległe geograficznie strony, od wpływów austriackich, nadreńskich, niderlandzkich po węgierskie. Jedni uważali, że faktycznie Mistrz Chórów i Jakub z Sącza to ten sam artysta, inni podważali to stanowisko. Nie rozstrzygając sporów pomiędzy znawcami, możemy tylko zauważyć, że jeżeli nawet Mistrz Chórów nie śpiewał osobiście, to na wstęgach nad głowami postaci napisał słowa śpiewanego hymnu "Te Deum".  

Uzupełnienie:
dla porównania Madonna z Bardiowa, której podobieństwo do postaci z wawelskich chórów sugerowałoby, że obrazy wykonał ten sam malarz


 Obecnie znajduje się w Galerii Narodowej w Budapeszcie

Bibliografia:
Długie nosy w obrazach anonimowego krakowskiego artysty z XV wieku. Audycja Radia Kraków Wielka Sztuka Małopolski, 26 październiak 2017. 
Zoltan Gyalokay: Malarstwo tablicowe około połowy XV wieku na pograniczu Królestwa Polskiego i Węgierskiego. Stan i perspektywy badań. w: Sztuka pograniczy pod red. Lechosława Lameńskiego, Lublin 2018, str. 159 -177. [dostęp pdf 11 stycznia 2020]
Jakub z Nowego Sącza, Internetowy polski słownik biograficzny [dostęp 10 stycznia 2020]
Michał Rożek: Z dziejów sztuki polskiej. X - XVIII wiek. Wydawnictwo WAM, Kraków 2015.
Ewa Trajdos: Śladem Mistrza warsztatu Ołtarza św. Trójcy na Wawelu  (Z problematyki twórczości Jakuba z Sącza) w: "Nasza Przeszłość", tom 25, Kraków 1966, str. 111 - 153 [dostęp pdf 10 stycznia 2020]


niedziela, 5 stycznia 2020

Ars auro gemmisque prior, czyli o czytaniu architektury

      W czasach, gdy architektura pełniła funkcję laicorum litteratura (literatura laików) czy też illitterati litteratura (literatura niepiśmiennych), każdy jej detal miał przypisaną treść dydaktyczną (teologiczną). Tytułowy napis ars auro gemmisque prior (sztuka cenniejsza od złota i drogich kamieni), spopularyzowany w tytule książki Jana Białostockiego "Sztuka cenniejsza niż złoto", pochodzi z ołtarza Henryka z Blois (1096 - 1171), biskupa Winchesteru. Zgodnie z dydaktyczną funkcją całej sztuki podporządkowanej teologii (ars est ancilla theologiae) nic nie jest tylko takie, jak wygląda powierzchownie. Architektura, rzeźba i malarstwo niosły treści symboliczne, z czego wynikało rozumienie artysty jako magister lapidis vivi (mistrz żywego kamienia).
     Już założenia architektoniczne niosły ukryte znaczenia. Klasztory miały obrazować civitas Dei in terra (państwo Boże na ziemi), toteż przyklasztorne ogrody (hortus conclusus) zakładane za wysokimi murami były nie tylko miejscem uprawiania sztuki ogrodniczej, ale symbolizowały ogród duchowego doskonalenia się. Orientowanie świątyń według linea sacra przyjęto zgodnie z biblijnym i teologicznym uzasadnieniem, zgodnie z którym Chrystus ponownie pojawi się ze wschodu (Lux ex Oriente), tak jak Jego narodziny zwiastowała  gwiazda ze wschodu (stellam eius in Oriente). Ponadto wszystko zgodnie z naturalnym prawem pojawiania się słońca od strony wschodniej, bo przecież Chrystus to Sol salutis (słońce zbawienia). 
     Świątynia romańska jako Domus Dei et porta Coeli (Dom Boży i brama niebios) oddzielała sferę sacrum od sfery profanum. Wprowadzała wiernego w przestrzeń sakralną już od samego portalu (wejścia) słowami: Ianua sum vitae per me quimque venite (Jestem bramą żywota, niech każdy przez mnie przechodzi), zgodnie z autodefinicją Jezusa z Ewangelii św. Jana: Ego sum ostium (Ja jestem bramą). Z kolei wielcy fundatorzy, często za życia także wielcy grzesznicy, umieszczali swoje szczątki na posadzce zaraz za portalem z napisami: Hi conculari querunt, ut in astra levari possint pariter... (Ci pragną być deptani, aby mogli wznieść się ku gwiazdom). Hetman Michał Kazimierz Pac, fundator barokowego kościoła św.św. Piotra i Pawła w Wilnie na Antokolu kazał się pogrzebać przy wejściu przykryty płytą z napisem Hic iacet peccator (tu leży grzesznik), jednakże nie omieszkał umieścić swojego nazwiska znacznie wyżej, na fasadzie świątyni w napisie: Regina Pacis funda nos in pace (Królowo Pokoju, zachowaj nas w pokoju). 
      Właściwie każdy rodzaj sztuki, od architektury, przez rzeźbę, malarstwo po obrzędowość, był swoistym theatrum sacrum czytelnym dla jego niepiśmiennych uczestników, a jeżeli nieczytelnym, to przecież objaśnianym i objaśniającym ziemską rzeczywistość w odniesieniu do rzeczywistości metafizycznej. Jednym z przykładów są Kalwarie sytuowane w naturalnej przestrzeni. Via Dolorosa składała się z dwu etapów:Via Captivitatis (Drogi Pojmania) oraz Via Crucis (Drogi Krzyża). Najsłynniejszym przykładem jest znana Kalwaria Zebrzydowska, ale wiele miejscowości posiada podobne Drogi Krzyżowe (np. prowadząca do pustelni św. Jana z Dukli, Kalwaria Pacławska składająca się aż z 28 stacji, bardzo prosta Droga Krzyżowa wzdłuż leśnej ścieżki w Iwoniczu, stacje wokół kaplicy św. Antoniego na Kruczku w Lasach Janowskich i wiele, wiele innych). 
     Osobnym wątkim byłoby prześledzenie napisów na kościelnych dzwonach, które za pomocą sentencji i inskrypcji (najczęściej zaczerpniętych z Pisma Świętego) wpisywały się w ideę soli Deo gloria. Zarówno sztuka ludwisarska, jak i wznoszenie Dróg Krzyżowych (w tym dróżek Maryjnych nawiązujących do tajemnic różańca) nadal się rozwijają, tylko może tej łaciny jest znacznie mniej ;-) 



Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...