niedziela, 17 grudnia 2017 21:07
Oczekuję, że w końcu dotrę do sedna sprawy i znajdę odpowiedź. Tymczasem przedzieram się przez pierwszą część książki. Wstępy bywają z reguły nudnawe, ale najtrwalszą naukę, jaką wyniosłam ze studiów jest przekonanie, że są konieczne do przebrnięcia ;-) Facet wiedział, jak mnie podejść!!! Pod tytułem "Filozofia przypadku" jest podtytuł "Kosmiczna fuga z preludium i codą". No i co miałam zrobić?! Kupiłam :-) A teraz patrzę nierozumnym zgoła okiem na wzór wartość oczekiwaną zmiennej losowej typu dyskretnego. Nie potrafię tego wzoru tutaj zapisać ani skopiować w oryginalnej formie ułamkowej, zamienia mi na zapis liniowy, ale to już nie ma takiej elegancji ;-) W każdym razie, jeśli ktoś chce wiedzieć, to średnia wartość oczekiwana rzutu kostką wynosi 3,5, a im dłuższy jest ciąg rzutów, czyli im dłużej się gra, tym bardziej owa średnia zbliża się do tej liczby. W ten sposób oto zagłębiłam się w pierwsze zastosowanie i początki teorii wielkich liczb Bernoulliego. Tak się zaczyna historia matematycznego rachunku prawdopodobieństwa, stochastyki, statystyki i szacowania szans na wygraną w totolotka ;-)
To jednak margines, aczkolwiek chyba potrzebny, żeby wprowadzić w temat. Między wierszami wczytuję się w ciekawostki, np. o dawnych matematykach. Niejaki Gerolamo Cardano był nałogowym hazardzistą i z tego czerpał czasami niezłe dochody. Zmysł matematyczny pozwalał mu lepiej oceniać szanse. Swoje doświadczenia i obserwacje opisał w "Księdze o grach losowych". Tak oto hazard stał u początków ogromnej dziedziny matematyki, która rozwija się do dzisiaj. Pascal zainteresował się obliczaniem prawdopodobieństwa na prośbę znajomego, również amatora gier hazardowych, który postawił przed nim problem, jak podzielić stawki pomiędzy graczy, gdy gra zostanie niespodziewanie przerwana i nie może zostać dokończona. Pascal z kolei postanowił sprawę skonsultować z Fermatem i tak oto w korespondencji między dwoma gigantami matematyki powstały teorie, które później doczekały się ściślejszych matematycznych opracowań i do dziś obowiązującej terminologii rachunku prawdopodobieństwa. Świadczyć to może o niezbywalnym dla nauki pożytku z pisania listów ;-) Ciekawa anegdota wyjaśnia, jak powstała "Logika z Port Royal". Pewien dostojny człowiek wspominał, że w młodości spotkał kogoś, kto w 15 dni nauczył go logiki. Przysłuchujący się rozmowie słuchacz stwierdził, że on mógłby wyłożyć całą logikę w cztery lub pięć dni. No i trzeba było spełnić rzuconą ad hoc przechwałkę. Powstało dzieło znane potem właśnie pod nazwą "Logika z Port Royal", pierwotnie wydane (1662) anonimowo, lecz napisane przez Antoine`a Arnaulda i Pierre`a Nicole`a, a wkład w nie miał też Blaise Pascal.
Jednakże to także tylko margines właściwego tematu rozważań Michała Hellera o filozofii przypadku. Chodzi bowiem o pytanie fundamentalne: czy światem rządzi przypadek czy konieczność i czy przypadkowość da się przewidywać. Jak to mawiają niemieccy uczeni, schon Aristoteles sagt, że przypadkowość przeczy racjonalności. Nie można go obliczyć, badać, przewidywać. Dopiero wprowadzenie pojęcia przygodności świata (mógłby być taki lub inny) stopniowo w greckiej racjonalności przygotowuje grunt pod prawdopodobieństwo jako zjawisko mierzalne. Nie będę streszczać krok po kroku całego wywodu, na razie jestem po lekturze "Preludium", czyli pierwszej części książki, przede mną cała "Fuga" i "Coda" :-) Kilka tylko odkryć, jak się zdaje, oczywistych. Na przykład taka właściwość, że im mniejsza liczba badanych przypadków, tym trudniej uchwycić prawidłowość. Niby oczywiste, a w doświadczeniu codziennym o tym zapominamy. Człowiek ma tendencję do uogólniania swojego osobistego doświadczenia życiowego i wyciągania z tego wniosków ogólnych. Najczęściej błędnych. Skoro JA zostałam oszukana w sklepie, to ZNACZY, że SKLEPY OSZUKUJĄ itp. w każdej dziedzinie. I właśnie to najczęściej jest przyczyną nieporozumień, wręcz kłótni, wynikających z różnej oceny świata. Myślę, że refleksja nad przyszłością byłaby mniej fantastyką, gdyby czasami towarzyszyła jej pasja poznawcza właściwa dla umysłów matematycznych (nawet jeśli prowadziło to do wielkich kłótni, jak Maupertuisa z Cassinim o kształt Ziemi). Jak bowiem twierdził Bernoulli "domyślać się to znaczy zmierzyć prawdopodobieństwo". Trzeba jednak pamiętać, że nigdy prawdopodobieństwo nie osiągnie liczby 1, gdyż wtedy byłoby pewnością. Tak więc prawdopodobieństwo to próba odkrycia przez ułomny ludzki rozum przy pomocy języka matematycznego wydarzeń przyszłości. W kosmicznym wymiarze czasu zdarzenia losowe są koniecznością, tylko my o tym nie wiemy, bo dla nas są nieoczekiwane. Za krótko żyjemy ;-)
- dodano: 09 stycznia 2018 13:19Oooo, nadrabiasz zaległości
Bardzo się cieszę, że nie odpuszczasz i czytasz
Ja to nawet nie będę próbowała wskazać, skąd się to zainteresowanie wzięło i do czego prowadzi, ugrzęznę w niewiadomychautor notaria - dodano: 09 stycznia 2018 8:32Ta wiedza z matematyki i prawdopodobieństwa potrzebna poetom i muzykom, dlatego Twoje zainteresowanie może i wynika z koligacji rodzinnych:)), ale mnie się wydaje, że to nie przypadek, a raczej poszukiwanie podstaw matematycznych do metrum poetyckiego:))autor cz
- dodano: 19 grudnia 2017 13:07Ja tego działu w czasach szkolnych nie miałam w ogóle, ale jak się ma w rodzinie doktora nauk matematycznych ze specjalnością z probabilistyki, to, kurczę, musiałam się nasłuchać i udawać, że rozumiemautor notaria
- dodano: 19 grudnia 2017 10:05Mój Matematyk twierdził, że prawdopodobieństwo nie jest matematyką, tylko spekulacją...A że spekulacja była wówczas "prawem zabroniona", więc ominął ten dział całkowicie...;o)autor gordyjka
- dodano: 19 grudnia 2017 8:32Dzięki za polecenie, nie znam. Mnie w książce Hellera bardziej interesowała fizyka, ale jak widzę, najpierw trzeba przebrnąć przez matematykę ;-) I tak jedno i drugie przerasta moje umiejętnościautor notaria
- dodano: 18 grudnia 2017 20:07A czytałas może Analfabetyzm matematyczny i jego skutki - John Allen Paulos ? Uwielbiam :). Może Ci się spodoba, skoro to co wyżej Cię zainteresowało. To moje klimaty...autor Anna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz