piątek, 06 lutego 2015 10:38
Kupić książkę za pięć zł tylko po to, żeby co trzy kartki wpadać w coraz większą frustrację, to tylko mnie się przytrafić mogło. Wypadałoby rzucić w kąt i zapomnieć. Ale jak zapomnieć, gdy autor oddając głos 47-miu nietuzinkowym osobom zaprasza czytelnika do odbycia 17-tu podróży. Jest w śród nich podróż za miłością i w głąb pamięci, jest podróż w czasie i po złote runo, podróż ku dojrzałości i do kresu rozpaczy. Siedemnaście podróży, w których przewodnikami są ludzie kultury i nauki, polscy i zagraniczni, reporterzy, reżyserzy, filolodzy, historycy, filozofowie, humaniści. Jest w tym gronie wybitny tłumacz Karl Dedecius, najpoczytniejsza polska pisarka Katarzyna Grochola, profesor Sorbony Jean Delumeau, najbardziej rozpoznawalna polska scenarzystka Ilona Łepkowska, doktor habilitowany chemii Janusz Leon Wiśniewski, człowiek znany ze swojego nazwiska Stephen Clarke, a poza tym jeszcze Michel Houellebecq, John Irving, Teresa Walas, Agata Tuszyńska, Olga Tokarczuk i inni. Szkoda wymieniać. Łączą ich dwie rzeczy: wszyscy mają na koncie książki (oczywiście jedni więcej, inni choćby tylko jedną, ale za to tak zwaną poczytną) oraz fakt udzielenia wywiadu Marcinowi Wilkowi, który zebrał je ze swoich prasowych publikacji i wydał w zbiorze W biegu... książka podróżna. Rozmowy z pisarzami (i nie tylko). Teraz zaś dojdzie trzeci aspekt łączący zebranych w książce autorów: większości ich książek po prostu nie znam, o wielu nawet nie słyszałam! Nie mówię tu o powieściach Grocholi, których nie czytam z zasady czy Olgi Tokarczuk, którą czytam z trudem, bo to nie mój ulubiony styl; nie chodzi mi o Oskara i Panią Różę Schmitta, który stał się współczesnym Andersenem, ani o Świat według Garpa Johna Irvinga. Chodzi o Etgara Kereta, pisarza izraelskiego, podobno coraz popularniejszego w świecie, o którym w życiu nie słyszałam; chodzi o Umierających Europejczyków Karla-Markusa Gaussa, o Tajne służby kapitalizmuVadima Makarenki, Kulturę kłamstwa Dubravki Ugresić... żadnej z tych książek nie znam i to jest powód mojej narastającej frustracji. Kiedy to wszystko przeczytać?! Ba! jak i gdzie wyśledzić, co jest interesujące, ważne, nowe i warte uwagi? A to wszystko przecież już wcale takie nowości nie są. Zostało wydane, gdzieś w obieg puszczone, tylko ja jakoś zostałam poza tym obiegiem.
I teraz dołuję się przechodząc od wywiadu do wywiadu, od tytułu do tytułu, na ścianach czytelniczej celi stawiam kreski pod nagłówkiem "nieprzeczytane". Rośnie frustracja i obliczam zasoby czasu na to, co warte uwagi, bo - parafrazując Karla Dedeciusa - w człowieku tkwi naturalna tęsknota, by dowiedzieć się, co jest za okładkami nieprzeczytanych książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz