W sobotę wręczono tegoroczne Koryfeusze Muzyki Polskiej.Honorowego otrzymał Jan Ptaszyn Wróblewski. I chociaż, jak pisałam nieraz, jazzu nie znoszę, nazwisko Wróblewskiego znam i kojarzę. Oczywiście nie zapałam nagle miłością do jego muzyki, ale przynajmniej nie jest m obca. A początki miał całkiem przyjemne. Na przykład w piosence Zielono mi, którą skomponował do słów Agnieszki Osieckiej. W nagraniu wykonuje też solówkę na saksofonie. Aranż przepiękny.
Koryfeusza za Osobowość Roku otrzymała Agata Zubel, śpiewaczka i kompozytorka. I tu jestem ... zaciekawiona. Co będzie dalej. O Agacie Zubel słyszę już od kilku lat. Słyszę jak śpiewa, jak komponuje, zdobywa nagrody, koncertuje. To, co śpiewa, bywa dla mnie za trudne, chociaż porywające jednocześnie, bo... takie trudne właśnie. Śpiewa Sonety Szekspira do muzyki Mykietyna i pieśni Mahlera, ale i piosenki Derwida (pseudonim Witolda Lutosławskiego), a także Schonberga, Astora Piazzollę (którego nie cierpię) i mroczne pieśni fin de siecle Erica Satie. Nie wiem, czy podoba mi się, czy nie, na razie się przyglądam, przysłuchuję, podziwiam za odwagę i kunszt. Totalna awangarda.
Trzeciego Koryfeusza za debiut roku otrzymał Karol Mossakowski. Tu przyznam - zupełnie bez skojarzeń. No to sprawdziłam, otóż jest to polski młody i bardzo obiecujący, już znany w świecie organista. Coś takiego! Był finalistą konkursu na organistę Katedry Notre Dame. Ach! Bo on studiował w Paryżu między innymi u Oliviera Latry`ego. Teraz wszystko jasne. Nie wiem, o jaki debiut chodzi w tej nagrodzie. Czy o pierwsze miejsce ex aequo w Międzynarodowym Konkursie Improwizacji Organowej w Chartres we wrześniu tego roku (niespełna miesiąc temu) czy może o improwizacje organowego do filmu niemego z 1928 roku Męczeństwo Joanny d`Arc? W każdym razie warto zapamiętać nazwisko:
Karol Mossakowski, polski organista, lat 26. Jest cała msza zagrana przez niego w Notre Dame, ale to za długie, więc fragment improwizacji do filmu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz