sobota, 07 stycznia 2017 13:45
Województwo tarnopolskie... Buczacz, Zaleszczyki, Okopy Świętej Trójcy, Trembowla, Złoczów, Ponikwa… Skąd znam Ponikwę? Z historii? Nie, raczej z literatury. Z jakiegoś wiersza? Z powieści? Ze wspomnień? Czytam nazwy i za każdą stoi jakieś skojarzenie, nazwisko, utwór, fragmenty przeszłości. Czytam i zwiedzam – palcem po mapie. Mapka formatu A4. Malutkie niewyraźne literki: Bilcze Złote… ach, byłam tam .. w wyobraźni, zwiedzając skarb z Werteby (patrz tutaj). To miejsce, gdzie zaczęła się europejska cywilizacja ;-) Nazwa "Werteba", choć określa tę jedną archeologicznie cenne stanowisko, tak naprawdę jest słowem pospolitym podziemnych zapadlisk, wklęsłości tworzących jaskinie: W wielu miejscach Miodoborów wskutek zapadnięcia się podziemnych grot gipsowych powstały zaklęsłości tzw. werteby – pisze autor przewodnika. I tak oto zagadka wyjaśniona. Przynajmniej ta jedna. Miodobory, tak zwaną Podolską Szwajcarię, opiewał Wincenty Pol: Tam ku górom Miodoborskim,/ Coraz wyżej kraj się wznosi…
O rzut beretem Zaleszczyki. Polski biegun ciepła, słynne uzdrowisko – wszyscy jeździli do Zaleszczyk. Miasto jak cypel z trzech stron otoczony Dniestrem chlubi się kąpieliskami i klimatem porównywalnymi z czarnomorskim czy adriatyckim. Na letni wypoczynek przyjeżdżał Jan Kasprowicz. Podobno tutaj w kryzysie emocjonalnym po zdradzie żony, która uciekła z Przybyszewskim, napisał „Święty Boże, Święty Mocny” z cyklu „Hymnów” o charakterze ekspresjonistycznym. W Zaleszczykach śpiewała Salomea Kruszelnicka, diva wielu europejskich scen operowych, partnerująca między innymi samemu Enrico Caruso w La Scali. Obiecywała wrócić do Zaleszczyk Maria Pawlikowska –Jasnorzewska w wierszu „Nitka Ariadny”. Wojenny los nie pozwolił jednak na spełnienie obietnicy. W opisie Zaleszczyk zaciekawiła mnie rola tutejszego kasyna: W kasynie biblioteka i czytelnia. Musiałam doczytać, że bynajmniej nie chodzi o przybytek hazardu, lecz kasyno urzędnicze pełniące funkcję miejsca spotkań towarzyskich i zarazem domu kultury. Z ciekawostek geograficznych można wspomnieć o ciekawych formach skalnych w okolicach Holihradów, z których autorzy Przewodnika wspominają Sfinksa podolskiego i Puchar Sobieskiego. Znalazłam zdjęcie starej pocztówki z tym pierwszym:
Górzyste tereny zaleszczyckiego powiatu zasłużyły sobie na określenie Naddniestrzańskiej Szwajcarii. W Beremianach na zachodnim skraju powiatu urodził się w 1823 r. „podolski Jeremiasz” Kornel Ujejski. Mimo zagranicznych wojaży na stałe związany z tą ziemią, najpierw jako uczeń gimnazjum w Buczaczu, następnie ożeniwszy się z Henryką Komorowską przez pewien czas gospodarował wraz z teściem w majątku Pawłów w powiecie radziechowskim. W późniejszych latach gospodarował jeszcze w Podlipcach w powiecie złoczowskim, aby ostatecznie na starość powrócić do Pawłowa, którego wówczas był właścicielem syn Ujejskiego, Roman. Tam też ostatecznie zmarł w 1897 roku i został pochowany. Kilkanaście km na północ od Pawłowa, w Witkowie Nowym została pochowana Gertruda z Komorowskich Potocka, opiewana jako Maria w powieści poetyckiej Antoniego Malczewskiego. Powiat radziechowski jakoś szczególnie bogaty jest w mogiły znanych osób, ponieważ w mieszczącym się w jego granicach Łopatynie znajdziemy jeszcze majestatyczny grobowiec generała Józefa Dwernickiego (zm. w 1856 r.), znanego z bitwy pod Stoczkiem.
Brzeżany to kolejna miejscowość słynna swoimi niezwykłymi mieszkańcami. Sieniawscy, założyciele miasta, dbający o jego rozwój, pozostawili po sobie obronny zamek z barokową kaplicą, w której pochowani zostali możni tego rodu. Poruszenie serca wywołują nawiasowe wtrącenia autorów przewodnika, którzy informują, że kunsztowne sarkofagi Sieniawskich jeszcze nie wróciły (w 1928 r.) do zamkowej kaplicy z Krakowa, dokąd je wywieziono przed najazdem bolszewików. Z Krasnopuszczą położoną w odległości 22 km od Brzeżan wiąże się legenda ufundowania przez Jana III Sobieskiego klasztoru oo. Bazylianów. Król, zgubiwszy się w puszczy podczas polowania, znalazł schronienie w chatce pustelnika. Jako żywo przypomniała mi się komedia „Henryk VI na łowach” Wojciecha Bogusławskiego. Buczacz niesławny traktatem z Turkami (1672) wielokrotnie opierał się najazdom dzięki warownemu zamkowi, ale w czasach międzywojennych pozostały z niego tylko ruiny. W szeregu przesiąkniętych historią i literaturą miejscowości dawnego województwa tarnopolskiego nie można pominąć Trembowli i jej okolic. Ciekawostką jest tzw. step Pantalicha od nazwy miejscowości pochodzący Pantalicha (podobnie jak Pustynia Błędowska od Błędowa). Step ten już w czasach przedwojennych został częściowo osuszony, a po wojnie przeznaczony pod rolnictwo.
Znamienna jest liczba zamków, zameczków, warownych budowli, stawianych przez kolejnych właścicieli, reprezentantów magnackich rodów, których nazwiska przewijają się w połączeniu z nazwami historycznych miejscowości: ruiny zamku Lanckorońskich w Skale, zamek Kąckich w Krzywczach, zamek Żółkiewskich w Brodach, Sieniawskich w Brzeżanach, ruiny zamku Buczackich, następnie odnowiony przez Potockich nad Strypą, pozostałości zamków Kalinowskich w Husiatynie i Sidorowie, zamek Wichrowskiego, następnie Firlejów w Skałacie, zamek w Grzymałowie należący kolejno do Ludzickich, Sieniawskich, Lubomirskich, Rzewuskich i Pinińskich, zamek Tarnopolskich, Sobieskich i Korytkowskich w Tarnopolu, zamek Siemieńskich w Złoczowie i wiele innych, a niepełną tę listę niech zakończy warownia utrwalona w literaturze przez Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem” – Zbaraż broniony pod dowództwem „strasznego Jaremy” przed armią kozacko-tatarską. Prawdziwa kraina kresowych warowni zwieńczona w samym najwęższym cyplu u zbiegu trzech granic (polskiej, rosyjskiej i rumuńskiej) Okopami Świętej Trójcy.
Na koniec perełka w Podhorcach – największy zabytek architektoniczny województwa tarnopolskiego. Wzniesiony przez hetmana Stanisława Koniecpolskiego drogą darowizny przeszedł ręce Sobieskich, a następnie nabyty przez Rzewuskich, od których odkupili go Sanguszkowie przeobrażając we wspaniałą rezydencję i zarazem muzeum. Właściciele pałacu zgromadzili w nim miedzy innymi obrazy Tycjana, Rubensa, Renbrandta, Reniego, sufity zdobione malowidłami o tematyce mitologicznej i biblijnej, meble do wyposażenia sprowadzano z Francji, sale muzealne wykończone w różnych kolorach i dekoracjach: zielona, żółta, bilardowa, mozaikowa… Tak było dawniej, a dziś, cóż, nikogo nie stać na odbudowanie obiektu i utrzymanie go w stanie użytkowym nawet dla celów turystycznych.
Opisy atrakcji województwa ułożone zostały według alfabetycznego spisu powiatów. Uderza w nich bogactwo życia społecznego, wszędzie działają różne stowarzyszenia i organizacje społeczne, „Sokół”, Towarzystwo Strzeleckie, oddziały TTK, Kasy Rolnicze, różne spółdzielnie, banki, ale co mnie zdumiewa najbardziej: we wszystkich powiatowych miejscowościach są stacje kolejowe! A są to miejscowości w zasadzie małe, od czterotysięcznych Przemyślan do piętnastotysięcznego Złoczowa (pomijając stolicę województwa Tarnopol z 35 tysiącami mieszkańców). Stacje kolejowe są albo w samym środku miasteczek, albo w odległości 3-4 km, skąd kursują np. dorożki (których cennik jest w przewodniku podany). Tymczasem w moim regionie w 30-tysięcznym mieście powiatowym jest jeden pociąg osobowy na dobę ze stacją 4 km od centrum, przy czym budynek stacji został kilka lat temu rozebrany i stoi się na mrozie deszczu (nie wspominając, że żadnej „dorożki” nie uświadczysz ;-)), w innym powiatowym 15-tysięcznym stacji nie ma wcale, nawet w pobliżu, w trzecim 20-tysięcznym stacja kolejowa była 8 km od centrum, ale przejazdy pasażerskie zawieszono i dopiero po protestach mieszkańców przywrócono, ale tylko na okres letni! Więc te stacje kolejowe w 5-, 6-, 7-tysięcznych podolskich przedwojennych miasteczkach wywierają wrażenie :-)
Tomasz Kunzek: Przewodnik po województwie tarnopolskim z mapą. Tarnopol 1928 (reprint Wydawnictwo Libra)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz