środa, 17 stycznia 2018

Mroczna rosyjska dusza

sobota, 26 marca 2011 21:34

      Dama Pikowa Piotra Czajkowskiego z librettem na podstawie opowiadania Aleksandra Puszkina od momentu premiery w 1890 roku odniosła oszałamiający sukces do tego stopnia, że sam kompozytor orzekł, iż stworzył arcydzieło. Do dziś należy do najsłynniejszych oper, choć nie wszędzie da się ją z powodzeniem wystawić. Problem stanowi mroczna rosyjska dusza głównego bohatera, Hermana – hazardzisty, który dla poznania tajemnicy trzech wygrywających kart poświęca miłość własną i wykorzystuje kochająca go Lizę (Lizawietę), która popełnia samobójstwo topiąc się w Newie, śmiertelnie przeraża Hrabinę, która umiera nie wyjawiwszy tajemnicy, a ostatecznie opętany myślą o wygranej przegrywa wszystko i popełnia samobójstwo.
     Na pozór historyjka niezbyt skomplikowana ani budująca. Ot, nałogowy hazardzista niszczy wszystkich wokół i sam doprowadza się do marnego końca. A jeszcze gdy się pamięta o literackim pierwowzorze, w którym bohater ani taki demoniczny nie jest, ani zbyt skomplikowany od strony psychologicznej, można się zastanawiać, skąd ta popularność i nieustający sukces.
     Jak to w przypadku opery bywa, z muzyki oczywiście. Czajkowski mistrzem był, że tak sparafrazuję całkiem serio polskiego pisarza. Słucha się go z rosnącym zachwytem. Grozę i tajemniczość potrafił wykreować samą muzyką, nawet jeśli nie towarzyszą jej słowa żadnej arii. Bardzo patetyczne wejście orszaku carycy Katarzyny odbywa się przy dźwiękach poloneza. A zaraz potem narastające napięcie na początku sceny drugiej w akcie 2 wywołuje wręcz gęsią skórkę. Herman ukrywa się w pokoju Hrabiny, która za moment wejdzie i dojdzie do nieuchronnej konfrontacji, którą ona przypłaci życiem. Tajemnica trzech wygrywających kart nie zostanie odkryta, ale bohaterowi objawia się ona w wizji, której on oczywiście wierzy. To już wyraźny objaw obłąkania Hermana, który o niczym innym nie myśli, tylko o wygranej.

     Zupełnie logicznie można przewidywać, że przegra, a ostatnią kartą, jaką trzyma w ręce jest tytułowa dama pikowa zamiast asa. Bohater całkowicie traci kontrolę nad swoim rozumem, bo w postaci damy widzi zmarłą Hrabinę.  Ona zaś kim jest? Uosobieniem pozagrobowej zemsty? Przerażającym fatum? Przestrogą? Kim była? Tajemniczą „Wenus moskiewską” w świetnych latach swej młodości w Paryżu? Kochanką hrabiego Saint-Germaina, który wyjawił jej sekret trzech kart? Za jaką cenę go zdobyła? Wiele tajemnic skrywa ta prosta historia, a jedną z najdziwniejszych jest funkcjonowanie całej opery w szeregu asocjacji, które towarzyszą jej słuchaniu. Takie muzyczne i literackie światy równoległe kłębiące się w pamięci, obrazy, cytaty, frazy… Aria Komandora Mozarta, gotycyzm Walpole`a, Józef Balsamo, „Gracz” Dostojewskiego, " Bel-Ami " Guy de Maupassanta, nawet „Portret Doriana Graya” Oskara Wilde`a, ba nawet Ofelia Szekspira, która przecież się topi, jak później Liza w Newie.

     Może właśnie stąd fenomen Damy Pikowej z nagromadzenia mrocznych tajemnic, które przemawiają do każdej wyobraźni. Przecież lubimy się bać.  Zwłaszcza gdy się siedzi bezpiecznie w domu, a horror rozgrywa sie w telewizji, albo na operowej scenie za pośrednictwem radia. I jeszcze jeden aspekt w przypadku opery rosyjskiej - jako przedstawicielka pokolenia, które uczyło się przymusowo języka rosyjskiego w szkole, rozumiem przynajmniej pewne fragmenty libretta bez tłumaczenia :-)


Piotr Czajkowski Dama Pikowa, opera w trzech aktach
 Wyk. Vladimir Galouzine, Peter Mattei, Dolora Zajick, Karita Mattila, Chór i orkiestra Metropolitan Opera, Andris Nelsons - dyrygent
Transmisja w Dwójce
26 marca 2011r, godz. 18:00

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...