wtorek, 08 marca 2011 20:51
Życie miał nie za długie i tragiczne, w dzieciństwie naznaczone śmiercią licznego rodzeństwa, w jednym roku stracił rodziców, potem starszego brata, córkę, prześladowało go przeczucie śmierci własnej. Ożenił się z kobietą, której romanse z artystami uczyniły sławniejszą od męża. Zasłynął jako dyrygent, komponując niejako w dopadki, w wolnym czasie, w ukryciu. Nigdy za życia nie zyskał uznania za swoje kompozycje. A mimo to, jak wielu wybitnych od Horacego począwszy, przez Kochanowskiego, Słowackiego, po Norwida, przekonany był, że "stawia sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu" działmi, których za życia nikt nie doceniał. Moje czasy jeszcze nadejdą - mówił i miał rację.
Monumentalne symfonie ( od I do IX oraz X - niedokończona) Mahlera gra się dzisiaj na całym świecie, chociaż to dzieła niełatwe w odbiorze. Bardzo rozbudowane, dla nieprzyzwyczajonego odbiorcy niemiłosiernie długie, skomlikowane, wielowątkowe. Nowatorskie w połączeniu kompozycji symfonicznej z partiami wokalnymi. IX Symfonia jest jakby pożegnalną, ponieważ ostatnia. Następnej kompozytor już nie skończył. Są w niej wątki ostateczne: metafizyka przeczucia, aura zmierzchu i śmierci, wewnętrzny obrachunek niespokojnej duszy, marzenie o spokoju głębokiego snu.
Jeśli ktoś szuka w muzyce wyciszenia swoich emocji, zapomnienia o kłopotach - niech jej nie słucha. IX Symfonia nie uspokaja. Jeśli ktoś zamierza posłuchać muzyki, żeby łatwiej zapaść w błogi sen - niech jej nie słucha. IX Symfonia nie pozwala zasnąć. Jeśli ktoś oczekuje od muzyki uciszenia własnych niepokojów - niech jej nie słucha. IX Symfonia porusza sumienie.
Gustav Mahler IX Symfonia
Birmingham Contemporary Music Group, City of Birmingham Symphony Orchestra, Andris Nelsons -dyrygent
Filharmonia Dwójki - 8 marca 2011 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz