Byłam po raz drugi. I nadal pewnie za mało. To jest nieśmiertelne; muzyka, taniec, emocje, wrażenie... Tym razem szczególnie zwróciłam uwagę na wersję trzecią - choreografia Maurice`a Béjarta. Nadal nie podoba mi się choreografia Emanuela Gata, która jest nudna i bez głębszych emocji. Umieszczenie jej w środku działa jak przerywnik między zrekonstruowaną genialną, bardzo malarską, wizją Wacława Niżyńskiego, a nowoczesną, dynamiczną wizją twórcy Baletu XX Wieku. Przerywnik, trzeba przyznać, nieco przydługi. Ale warto go było przeczekać, żeby znowu obejrzeć Maksima Wojtiula i Annę Lorenz w roli Wybrańca i Wybranki. No i dyrygował Łukasz Borowicz.
Zapiski z prób i wyjaśnienia twórców.
Skąd się wzięły trykoty w balecie i o tym, że kiedyś mężczyzna w balecie był słupem podtrzymującym tancerkę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz