wtorek, 16 stycznia 2018

Kamienie ciepłe jak żywe ciało

niedziela, 05 grudnia 2010 16:34

       To nie miała być rzecz z gatunku science fiction, a jednak jest. Podróże w czasie, przekraczanie granic realizmu, rozmowy z bogami to wyróżniki tego gatunku w Samotności Bogów Doroty Terakowskiej. Właściwie niczego się specjalnie nie spodziewałam, bo nie znam twórczości tej pisarki. To pierwsza jej książka, która wpadła mi w ręce. Przyjemna w czytaniu, aczkolwiek niepokojąca w wątku rozważań o przemijaniu, o brutalnym zamieraniu znanych i oswojonych światów, które pod naporem cywilizacji, o bezlitosnym wycinaniu korzeni. W zasadzie więc jest to książka dość smutna. 
     Dopóki stare kamienie, posągi starych bogów istnieją w świadomości żywych ludzi, dopóty one same też żyją niosąc w sobie ciepło przeszłości. Kamienie umierają, gdy zanika pamięć o nich. To jeden z wątków rozwijany przez pryzmat umierania Światowida, posągu dawnego bóstwa, o którym nakazano plemionom zapomnieć pod wpływem misjonarskiej działalności krzewicieli chrześcijaństwa. Tymczasem siła wołania, samotnego wołania dawnych bogów odzywa się raz po raz w kolejnych pokoleniach, ale nikt go nie rozumie, bo zapomniano starożytne języki kultury.  Zatarły się w pamięci społeczeństwa siłą wprowadzonego w koleiny cywilizacji.  
     Cywilizacja to wygoda, to skrócenie czasu podróży, to nowe wysokie i ogromne domy, to potęga. Ale tak samo w nowej epoce, jak w starej ludzie mordują się w imię Boga wierząc, że taka jest Jego wola. Źródłem największego zła, konfliktów i wojen jest zawsze przesadna pewność siebie. Misjonarze żądający od mieszkańców Wioski zniszczenia pogańskich figurek i zaprowadzenia siebie przed oblicze największego posągu ukrytego w puszczy byli tak samo pewni swoich racji, jak owi mieszkańcy, którzy spełniając życzenie przybyszów zamordowali ich składając w ofierze potężnemu Światowidowi. Rzecz cała, jak zauważa jeden z bohaterów, wynikła po prostu z nieporozumienia.
     Nieporozumienie to trwa już tysiące lat, tyle, ile historia ludzkości. Ludzie wymyślali sobie różne bóstwa, karmili je swoimi wyobrażeniami, przypisując im swoje leki,s woje wady i zalety. Stąd rodziły się krwawe ofiary, hekatomby, płonące stosy.  Wszystko z nieporozumienia, gdyż źródłem zła jest zawsze i tylko człowiek. To człowiek, nie rozumiejąc zapomnianego języka Bogów, mylnie odczytuje ich wezwanie, czując się powołanym do składania krwawych ofiar. 
     Czasami niektórzy starcy, jak wioskowy szaman i sędziwy kapłan Isak dochodzą do tych samych wątpliwości, mimo że pozornie stoją po przeciwnych stronach cywilizacyjnego frontu. Wątpliwości ich łączą i okazuje się, że tak naprawdę nie dzieli ich wiara ani przekonania. Piękny i wzruszający jest wątek ich przyjaźni, która sprawiła, ze umierają tego samego dnia, jeden u wezgłowia drugiego.
     Symboliczna postać Błazna Ariela, który porzuciwszy zarobkowe zabawianie możnowładców, odnajduje swoje korzenie, miłość i sens życia jest metaforą współczesnego człowieka znużonego cywilizacją. Życzliwy ludziom, niewyrachowany choć mający smykałkę do zarabiania pieniędzy, inteligentny i dowcipny Ariel od początku budzi sympatię. Ale i on zapomniał już języka, którym niegdyś przemawiała do jego protoplastów Tradycja, i on musi narodzić się na nowo, szukając uzasadnienia w całkiem nowej rzeczywistości.
     O postępie dziejów mówi się w powieście Terakowskiej jak o procesie nieuchronnym, choć krwawym, budzącym niejednokrotnie grozę i sprzeciw. Taki jest los. Tak jest i będzie. Biegu rzeczy nie da się zmienić. Jednak od każdego człowieka zależy na ile uczłowieczy on swoje otoczenie, na ile uczyni go ludzkim. Narzucająca się dość moralizatorska wymowa utworu narzuca się jak dla mnie zbyt łatwo i nachalnie. na szczęście Jon, główny bohater, umiera w imię swojej misji, nie prowokując cudownym powrotem nazbyt łatwego happy endu. Jego syn zaś pozbawiony został pamięci nie tylko o ojcu, ale i o matce, stawszy się żywym dowodem prężności i ekspansji cywilizacyjnego postępu. I prawdę mówiąc jego - Bogumiła - najbardziej mi szkoda w całej plejadzie bohaterów utworu. Budzi najwięcej współczucia. 
     Co mówią kamienie wokół nas? Pomniki, brukowane ulice, głazy porośnięte mchem, ukryte w paprociach? Może warto się im przyjrzeć. Czy da się z nich odczytać dawno zapomniane hieroglify naszej przeszłości? Kamienie żyją, dopóki coś dla nas znaczą. Umierają, gdy przechodząc mimo lub depcząc po nich nie rozumiemy już wzoru, w jaki się układają. 
     Samotność Bogów to książka o ludziach i kamieniach, o religiach i Bogach, o tradycji i postępie, o dobru i złu i o... książkach: Księgi to też żywi ludzie. Gdy palisz księgę, to tak, jakbyś palił człowieka.
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...