środa, 17 stycznia 2018

Dzikość, pierwotność, szaleństwo...

poniedziałek, 20 czerwca 2011 16:14

      29 maja 1913 roku w Théâtre des Champs-Elysées rozpoczęła się nowa era baletu. Od tamtego dnia, czy to się komuś podobało, czy nie (a nie podobało się wielu) taniec nie mógł już zostać taki sam. Sprawcą przewrotu był Wacław Niżyński. Na widowni podczas premiery Święta wiosny Igora Strawińskiego doszło do rękoczynów pomiędzy zwolennikami choreograficznych eksperymentów Niżyńskiego a jego przeciwnikami. Niżyński zaszokował widzów przyzwyczajonych do uładzonej estetyki baletu klasycznego. Pokazał dzikość, siłę i bezkompromisowość pierwotnego człowieka, czyli w zasadzie nas wszystkich, bo kto potrafi jasno i precyzyjnie określić, kiedy i czy w ogóle wykorzeniliśmy ze swojej duszy mroki jaskini?
      Najpierw była muzyka Igora Strawińskiego: mocna, niesymetryczna, niepokojąca, dzika i prymitywna. Do tej muzyki 24-letni genialny tancerz, a jak pokazała przyszłość, jeszcze bardziej genialny choreograf, układa balet, który wyprzedził swój czas o co najmniej półwiecze. Na ile zarówno muzyka, jak i choreografia stanowiły dla ówczesnych wyzwanie niech świadczy fakt, że muzycy nie chcieli grać partytury, a tancerzy trzeba było żelazną dyscypliną Siergieja Diagilewa zmuszać do wiernego wykonywania poleceń Niżyńskiego.
      Powstało arcydzieło. Ale o tym świat przekonał się dopiero później, gdy tymczasem jego autor, Wacław Niżyński przez 30 lat aż do śmierci zmagał się z postępującą schizofrenią, nie stworzywszy już nic równie genialnego.
       Teatr Wielki - Opera Narodowa zakończył sezon baletowy polską premierą Święta wiosny. Na baletową ucztę składa się aż trzykrotne, raz za razem, wykonanie tego samego utworu Strawińskiego w trzech różnych, całkowicie odmiennych choreografiach. Pierwsza to hołd złożony legendzie – rekonstrukcja premierowej choreografii Niżyńskiego dokonana przez Millicent Hodson dla Joffrey Balet z 1987 roku. Druga to kameralny układ choreograficzny Emanuela Gata dla pięciorga tancerzy: trzech kobiet i dwóch mężczyzn. Trzecia wersja – znowu obrosła legendą – Maurice`a Béjarta, jednego z najsłynniejszych choreografów XX wieku.
      Rzadko kiedy widz ma możliwość podczas jednego wieczoru zobaczyć trzy wersje tego samego dzieła. Po niedzielnej konfrontacji trzech estetyk tańca, trzech wizji choreograficznych, wyszłam przekonana co do dwóch rzeczy: po pierwsze, że muzyka Strawińskiego nie może się znudzić, a po drugie, że geniusz był jeden – Wacław Niżyński – ale kto wie, czy jego ceną nie była późniejsza długoletnia choroba psychiczna.

      Święto wiosny w choreografii Niżyńskiego wywołuje dreszcze, podczas tańca Wybranej czułam ciarki wzdłuż kręgosłupa. Przerażające i ekstatyczne przeżycie wynikało też z faktu, że to właśnie Niżyński najbardziej zbliżył się do wydobycia pierwotności i dzikości muzyki Strawińskiego. I nieważne, że kiedy Strawiński zajrzał na próbę przed premierą, dostał niemal szału na to, co zobaczył i usłyszał. Po latach stwierdził, że to właśnie Niżyński najwierniej odczytał i wyraził w tańcu istotę jego muzyki.

      Taniec Wybranej to najbardziej dramatyczny konwulsyjny taniec, jaki widziałam w życiu. Bohaterka została Wybrana na rytualną ofiarę, która jest konieczna, aby jak co roku na wiosnę życie się odnowiło, odrodziło. Ceną życia natury, ale też całej gromady jest śmierć Wybranej, która zostaje pozostawiona samotna w rytualnym kręgu. I wówczas wykonuje swój taniec. Z jednej strony jest to taniec rozpaczy, bo chciałaby uciec, nie zgadza się na swoją śmierć, ale gromada jej na to nie pozwoli. Z drugiej strony Wybrana jest świadoma tego, że jej ofiara jest absolutnie konieczna i nieodwracalna. Taniec życia i śmierci; taniec strachu i odwagi; ludzkie życie postawione w konfrontacji z wiecznym kołem życia natury.

      Dzikość, pierwotność, szaleństwo…


Taniec Wybranej - Święto wiosny - rekonstrukcja choreografii dokonana przez Millicent Hodson w roku 1987


Święto wiosny, Igor Strawiński - Teatr Wielki  - Opera Narodowa, Polski Balet Narodowy, premiera 11 czerwca 2011 r.
Choreografowie: Wacław Niżyński/ Millicent Hodson; Emanuel Gat; Maurice Béjart





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...