wtorek, 29 listopada 2011 0:23
Czym dyryguje dyrygent? No czym?? Tylko bez żartów, proszę! Przecież musi jakoś orkiestrą kierować, no musi, prawda? Żeby równo grali, żeby wiedzieli, kiedy wejść ze swoim instrumentem, żeby pauzy trwały tyle, ile trzeba i tak dalej. Tak zwykle to wygląda: dyrygent macha batutą, pomaga sobie drugą ręką, czasem nawet jednakowo macha obiema rękami jak chłop kosą w sianokosy, tułów mu faluje, nogi chodzą, że mało brakuje, a podest by mu się skończył, podskakuje, wychyla się, że gdyby bliżej muzyków stał, pewnie pacnąłby niejednego batutą w odpowiednim momencie, żeby się tam jeden z drugim nie zagapił.
Ale może być zupełnie, zupełnie inaczej. Dyrygent się napracował podczas prób, wyciskając siódme poty z siebie i muzyków, zrobił z nich mistrzów synchronizacji, więc na koncercie może odpocząć. Wyszkolił ich! Patrzcie i podziwiajcie 

Czym więc dyryguje prawdziwy Maestro?
Bardzo dowcipny post, dowodzący, że o muzyce(choć poważnej) potrafisz mówić niepoważnie czyli z humorem. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńCzasami sobie pozwalam ;-)
OdpowiedzUsuń