środa, 17 stycznia 2018

Byłam, widziałam, słyszałam...

 wtorek, 03 maja 2011 12:41

     Koncert Andreasa Scholla widziany i słyszany na żywo  -  moje marzenie spełniło się 1 maja w Częstochowie na inauguracji Festiwalu Muzyki Sakralnej Gaude Mater. 
     Przejechałam w sumie (w obie strony) 800 km,  niemożliwie zmarzłam, czekając na koncert i później w trakcie, gdyż było potwornie zimno, a wiatr urywał głowy.  Koncert odbywał się na wolnym powietrzu, na klasztornych wałach, gdzie dodatkowo wiatr hulał jak chciał we wszystkie strony. Przewiało mnie na wylot,              a Andreas Scholl występował w czpeczce z powodu zimna. 
     Ale śpiewał cudownie. I niezmiernie trudne utwory:  kantatę Vergnügte Ruh, beliebte Seelenlust  Jana Sebastiana Bacha oraz Stabat Mater Antonio Vivaldiego. Gdyby nie przypadkowi słuchacze bez krzyty kultury, którzy rozmawiali            i komentowali w trakcie koncertu, zasłuchałabym się bez reszty.  Pojechałam specjalnie, aby go posłuchać. Stanowczo za rzadko występuje w Polsce, polscy decydenci kultury za rzadko go zapraszają. W Niemczech, w Australii, w USA, w innych krajach Scholl jeździ na wielodniowe tournee, u nas co najwyżej indydentalnie występuje z jednym koncertem. I zawsze mam tak starsznie daleko. Tym razem dałam radę, bo miałam wolne w pracy. 

     Najpierw zobaczyłam go w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. A trudno by było nie zauważyć gościa mającego 1,92 m wzrostu, przewyższającego wszystkich wokół o głowę. Czyli jest, przyjechał, a miałam obawy, bo potworne zimno mogło zniweczyć w ogóle koncertowe plany.  Podziwiam                       i Andreasa Scholla i Vienna Morphing Chamber Orchestra           pod kierunkiem Tomasza Wabnica oraz dwóch solistów: skrzypka Sandora Javorkai i wiolonczelistę Adama Javorkai za wystep w takich warunkach. Grać, a jeszcze na dodatek śpiewać w takiej niskiej temperaturze, przy wiejącym silnym wietrze, gdy wszystkim grabiały dłonie, a dostawałam nawet dreszczy z zimna, to z jednej strony pokaz prawdziwego profesjonalizmu, a z drugiej też szacunku dla słuchaczy. 
     
     Andreas Scholl jest dokładnie taki, jak o nim piszą. Ciepły, miły, wyrozumiały, profesjonalny, fantastyczny, czarujący. Żadnego problemu, żeby zrobić zdjęcie czy dostać autograf.  I oczywiście autograf mam.  Żałuję, że wszystkich płyt nie wzięłam do podpisania. I cudownie śpiewa, wznosząc słuchaczy na wyżyny niemal mistycznego uniesienia.  Dla mnie to aktualnie najpiękniejszy głos na świecie, głos anielski. I chociaż mniej więcej wiem, na czym polega śpiew falsetowy, zawsze się dziwię, jak wyciąga najwyższe tony. Ma przy tym niesamowicie opanowaną technikę oddechu. Słuchałam też innych kontratenorów, legendarnego Klausa Nomi czy współczsnego Jaroussky`ego. Żaden mnie tak nie zachwyca, nie wzrusza, nie oszałamia jak Andreas Scholl właśnie. Od pierwszego usłyszenia, od pierwszej arii, od pierwszego dźwięku cudowny.
     Pojechałabym znowu na jego koncert zawsze, wszędzie i za każdą cenę. Tylko kiedy i gdzie?

XXI Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej Gaude Mater 
Uroczysty Koncert Inauguracyjny – pod honorowym patronatem Konsula Generalnego Austrii, Christophe Ceska – z okazji beatyfikacji Jana Pawła II (Błonia Jasnogórskie)
Antonio Vivaldi Koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę,
Jan Sebastian Bach Vergnügte Ruh, beliebte Seelenlust BWV 170,
 Antonio Vivaldi Stabat Mater RV 621
wykonawcy:
Andreas Scholl – kontratenor,
Sandor Javorkai - skrzypce, Adam Javorkai - wiolonczela
Vienna Morphing Chamber Orchestra dyr. Tomasz Wabnic




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...