wtorek, 17 kwietnia 2018

Nadstawną, Mostową, Morową...

 .... czyli idąc uliczkami dawnego Biłgoraja, chłonąc atmosferę prowincjonalnego miasteczka na południowo-wschodnich rubieżach, poznaję świat, który przestał istnieć. Siłą poetyckiego słowa wskrzesza go Jacek Żybura  w najnowszym - jeszcze pachnącym farbą -  tomiku "Biłgoraj ze "starych fotografii". Nadejdzie czas delektowania się obrazami, poszczególnymi frazami, wsłuchiwania się w wielogłosową symfonię życia, wpatrywania w wielobarwny ogród polsko-żydowskiej społeczności. 


Jeśli bowiem przyjąć, że literatura jest specyficznym rodzajem komunikacji, to „Biłgoraj ze starych fotografii” Jacka Żybury pełni tę funkcję w sposób szczególny: osadzony w konkretnej topografii miasta świat tych wierszy żyje kulturowym i obyczajowym bogactwem dawnych mieszkańców. Miejska przestrzeń, wyznaczona rogatkami, ulicami (których nazwy przetrwały częściowo do dzisiaj), młynem nad Ładą i dzwonnicami kościołów, zaludnia się wielokulturową społecznością modlących się Żydów, gromadnie wyruszającymi i powracającymi sitarzami, chłopami i babami z okolicznych wiosek przyjeżdżającymi na jarmark i żołnierzami kozackiej sotni.  Sceny codziennego małomiasteczkowego gwaru uderzają zmysłowymi opisami wielorakich dźwięków, zapachów i kolorów. Od ruchliwego targowego tłumu („Czwartek na biłgorajskim rynku”) przechodzimy do szabasowych żydowskich pieśni („W szabasowy wieczór”), od sielankowego dworskiego ogrodu do starego kirkutu, na którym „w fałdach czasu/ zamknięte w akrostych/ gasną powoli zatarte daty imiona …”
Czytelnik prowadzony przez uważnego kronikarza uczestniczy w odświętnych wydarzeniach organizujących rytm życia miejskiej gromady: jesiennym powitaniu i wiosennym pożegnaniu sitarzy, pielgrzymce wiernych na odpust do Puszczy Solskiej, żydowskim weselu, przygotowywaniu wigilijnej wieczerzy, koncercie kozackiej orkiestry. Na granicy miasta i wsi, w zaułkach i ogródkach czas płynie wolniej, nad kwietnymi zagonami słychać krowy, koguty, psy, a gdzieś daleko niesie się echo końskich kopyt na bruku. Ma się wrażenie, że ciekawski obserwator przeszedł wszystkimi ulicami, zajrzał do sitarskich zagród i żydowskich sklepików, wtopił się w tłum uważnie nasłuchując rozmów, śmiechu i płaczu, modlitw zza okien i wrzasków z nocnych spelunek.
Siłą poetyckich obrazów Jacka Żybury jest mnogość sensualistycznych doznań: zapachy ziół, chleba, świec, dźwięki dzwonów, skrzypiących wozów, okrzyki, kolory kwiatów, domów, ścian, kształty, kalejdoskop ludzkich gestów jak na filmowej taśmie: mężczyzn pracujących w tartaku, dzieci bawiących się w chowanego, krzątających się kobiet, fruwające motyle, kaczki, kury, indyki spacerujące  w obejściach; tylko staruszki drzemią nieruchomo na ławce.  Dominujący w opisach czas teraźniejszy, utrwalając przeszłość w wiecznym „teraz”, sprawia wrażenie, jakby świat  na moment tylko zastygł: „ktoś wyszedł z domu ogrodnika…” zdaje się, że tylko na chwilę… zaraz wróci i życie potoczy się dalej dawnym rytmem (za wjazdową kutą bramą…).
Najciekawszy efekt poetyckiej kreacji pojawia się w utworach, w których dynamika dnia wstającego po nocy lub przemiany dnia w zmierzch, gdy „maleją dachy rosną ścian pochyłe cienie” a blask księżyca oświetla nocny Rynek. Mgła spływająca „nocnym brokatem” z Ratusza, potęgując zapachy piekarni i kościelne dzwony, tworzy czechowiczowski klimat przestrzeni baśniowej („Rynek –nocny pejzaż z księżycem”). Symultaniczność zdarzeń i obrazów podkreślają paralelnie uszeregowane konstrukcje składniowe: a w saskim skwerku… a w lupanarze…, a słońce… oraz współrzędnie łączone spójnikiem „i”.
       Trafnie zastosowana w tytule tomiku analogia do fotografii znajduje potwierdzenie w postawie podmiotu mówiącego, który zdaje się zwracać do czytelnika słowami Mickiewicza: „widzę i opisuję” . Jest to jednak postać naszych czasów, ktoś z naszego świata, kto patrzy w przestrzeń nie tak odległą, a przecież minioną, poprzez obrazy poetyckie rozwijając nić porozumienia „między dawnymi i młodszymi laty”. Owa dawność kulturowa żydowsko-sitarskiego miasteczka na Lubelszczyźnie, wywoływana zasobem leksykalnym bogatym w archaizmy rzeczowe i słownictwo związane z obyczajowością żydowską, realizuje poetycki „głód konkretu” zdefiniowany przez Zbigniewa Chojnowskiego jako „antidotum na zagrożoną i rozmydlaną przez anomię, masowość, redukcję refleksji, inwazję kiczu, a nade wszystko wirtualizację rzeczywistości, podmiotową strukturę człowieka współczesnego…” Realizm szczegółów prowadzi do odkrywania w poetyckiej formie śladów ludzkiego bytowania, będących zapisem wspólnego losu wielokulturowej społeczności.

      Dopełnieniem tomiku są bogate przypisy wyjaśniające wiele zapomnianych dzisiaj obyczajów sitarskiej i żydowskiej społeczności. Wiele z nich odnosi się także do szczegółów topograficznych, rozmieszczenia ulic, zmiany ich nazwy czy lokalizacji budynków, o których mowa, a które dzisiaj nie istnieją. istotny wpływ na odbiór tomiku mają wykonane na zamówienie czarno-białe grafiki ściśle korespondujące z treścią utworów. całość została pomyślana i skomponowana jako jak najwierniejsze odtworzenie specyficznego ducha miasteczka [poprzez zaangażowanie wszystkich zmysłów i poruszenie wyobraźni, aby po lekturze idąc niedzielnym popołudniem usłyszeć echo pułkowej orkiestry Kozaków Dońskich, a przy figurze św. Jana Nepomucena zobaczyć odchodzących w świat sitarzy. 
      
Zdjęcie okładki pożyczyłam ze strony wydawnictwa Studio Suite 77
W notce zamieściłam fragment wstępu ""Biłgoraj w scenach widzenia Jacka Żybury"
Strona wydawnictwa z promocją książki:
http://studiosuite77.pl/produkt/bilgoraj-ze-starych-fotografii/


                                                                                                                                       

11 komentarzy:

  1. próbowałam pozyskać, ale nie podają konta bankowego:))
    a pachnie mi świeżym drukiem i nęci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesiu, książka jeszcze pachnie farbą drukarską, w najbliższy weekend będzie prezentowana na Tragach Książki w Białymstoku. Mam chody u autora, wyślę Ci, tylko bądź cierpliwa :-)))

      notaria

      Usuń
  2. napisałam do wydawnictwa, obiecali, czekają na płatność, ale nie podali konta:))poprosiłam, ale nie wiem, co z tego będzie, bo to chyba automat:))

    OdpowiedzUsuń
  3. a nie uwierzę, póki nie dotknę, a wiesz, jak lubię takie klimaty:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No piszę, że Ci wyślę, mam dodatkowy egzemplarz - zajrzyj na Poziom trawy ;-) Oni tam teraz nie mają do tego głowy - firma wydawnicza jest bardzo malutka, jednoosobowa, dziewczyna jedzie pojutrze na Tragi Książki do Białegostoku :-)))

      notaria

      Usuń
  4. Życzę powodzenia, na pewno będzie! z takimi rarytasami! Ktoś będzie czytał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam nie będzie, mam obietnicę relacji z pierwszej ręki, może ze zdjęciami:-)

      Usuń
  5. Każde miejsce na Świecie powinno mieć takich Fascynatów !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutna rację. I coraz więcej nawet małych miejscowości ma swoich kronikarzy :-)

      Usuń
  6. Ależ to cudne musi być - ta książka.
    Ale ja nieustannie zakochana jestem w swoim Miasteczku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z miłości do miasteczek i całkiem małych miejscowości powstają nieraz świetne książki:-)

      Usuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...