piątek, 2 września 2022

Zabytek?

       Książka O wartościowaniu w badaniach literackich jest efektem sympozjum Wartościowanie i ocena w badaniach literackich zorganizowanego w dniach 19 - 21 października 1982 r. przez Katedrę Teorii Literatury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. wzięli w nim udział luminarze polskiej humanistyki: literaturoznawcy (Henryk Markiewicz, Edward Balcerzan, Jerzy Jarzębski,  Michał Głowiński), filozofowie (Józef Tishner), muzykolodzy (Bohdan Pociej), reżyserzy i znawcy sztuk plastycznych (Juliusz Burski, Krystyna Zwolińska) i inni.  Zbiór wygłoszonych referatów pod redakcją Stefana Sawickiego i Władysława Panasa ukazał się w formie książkowej w roku 1986.  Podaję daty sympozjum i wydania książki, gdyż wyjaśniają one obecność w kilku miejscach ingerencji cenzury, to znaczy usunięcie fragmentów tekstów opatrzone znaczkiem [----] i następującą po nim formułką [ustawa z dnia 31 VII 1981 r., O kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 2 ..] itd. 

      Z dzisiejszego punktu widzenia mam więc  w bibliotece wręcz zabytek, z jednej strony literacki, a z drugiej rangi niemal historycznej.  O tym, że Stanisław Lem wielbicielem komunizmu nie był, powszechnie wiadomo. Toteż nie dziwi, że w referacie Jerzego Jarzębskiego Przypadek i wartości. O aksjologii Stanisława Lema cenzorzy doszukali się nieprawomyślności,co w zasadzie nie jest zaskoczeniem.  Tym bardziej, że autor referatu zbyt "niebezpiecznie" zahaczył o temat uszczęśliwiania na siłę wbrew ludzkim dążeniom indywidualnym, a wreszcie wbrew własnym, wyjściowym przesłankom oraz zdrowemu rozsądkowi.  Ingerencja cenzorska pojawiła się też w samym środku zdania referatu Bohdana Pocieja o muzyce.  Tu z kolei niepokój wzbudziło dosłownie jedno słowo, które akurat z kontekstu bez problemu uważny czytelnik sobie zrekonstruuje: "inkwizytorzy" - jakich by barw nie używali - czarnych [----] [Ustawa....], czy brunatnych - "prawdę" utożsamiali z nie-prawdą. Rzeczą oczywistą jest, że wyciętym słowem jest "czerwonych". 

         Amputacji dokonano też na referacie Edwarda Balcerzana Przymusy aksjologiczne Była to amputacja, gdyż usunięto całe zakończenie tekstu wraz z odnośnym przypisem.  Tak więc mamy urwane zakończenie: Człowiek bez właściwości? Tak. [----] A już szczególnie podpadł Stefan Morawski, zgoła niepokorny filozof, który w swoim referacie W labiryncie aksjologicznym najpierw podaje w wątpliwość upaństwowioną organizację szczęścia (koncepcja ofiarowania ludziom optymalnego czy nawet maksymalnego szczęścia dzięki superorganizacji i superracjonalizacji życia pod patronatem wielkich państwowych struktur przyniosła rezultaty opłakane) i kiedy autor ośmiela się zestawiać amerykański sen od pucybuta do milionera z realiami społeczeństwa pod rządami komunistycznymi, wkracza cenzura z kreseczkami i Ustawą z dnia... O kontroli... Kilka stron dalej znowu filozofowi zabrakło (czy zabrakło?...) "wyczucia" języka, gdy pisze: Nie wystarczy jednak owa demaskacja, nie wystarczą również "marsze pokoju", niekiedy manipulowane [----] [Ustawa...] Ho, ho! Manipulowane marsze pokoju, no, no, pojechał nieźle.  Przy czym nie mam ani cienia wątpliwości, że cenzor kompletnie nie miał pojęcia o czym był cały tekst.  Wyłapywał po prostu słówka. 

       Natomiast zupełnie poza tematyką politycznej cenzury pojawia się jeszcze jeden aspekt unikatowości publikacji.. Otóż w spisie treści wystąpiła pomyłka w imieniu jednego z prelegentów. Zamiast Juliusza Burskiego jest Julian Burski.  Książki mogą być unikatowe jak znaczki czy monety.  Dodatkowa rysa czy brak jakiegoś elementu podnoszą historyczną wartość egzemplarza. Nie jest to może biały kruk, ale kuriozum - tak.  Większą wartość materialną mają obecnie na pewno dawne powielaczowe wydania drugiego obiegu Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA, ale te trzymam zabezpieczone przed zniszczeniem i nie pożyczam nikomu. Ale to już materiał na inny wpis.  Tymczasem bawię się w zgadywankę "co cenzor miał na myśli". 

2 komentarze:

  1. Co "cenzor miał na myśli" naprawdę trudno dociec.
    Wiem że wśród cenzorów były tłuki pospolite ale też ludzie nie tylko wykształceni ale i bardzo mądrzy. A często robili to co im kazali zwierzchnicy..... dopóki nie udało im się znależć bardziej szlachetnej pracy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kimkolwiek był ten czy tamten cenzor, ich ingerencję znajduję w swoich dawno kupowanych książkach i mam radochę, gdy dogrzebię się, co im tak bardzo przeszkadzało; mam na przykład ocenzurowanego Miłosza; świadectwo minionej epoki

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...