sobota, 2 października 2021

Wielkie umysły - część 2.

      Można się z nimi nie zgadzać, można - i to zdarza się częściej - ich nie rozumieć, ale nie sposób odmówić im pewnej cechy wspólnej: malowniczości. Niektórzy nazywają to oryginalnością, ale oryginalność nie zawsze jest malownicza, a czasami jest wręcz nieznośna. Mnie zaś chodzi o sympatyczną malowniczość, będącą skutkiem czy przejawem? a może funkcją osobowości tak pochłoniętej naukową pasją, że zanika w niej to, co zwykłym śmiertelnikom często spędza sen z powiek i prowadzi do frustracji: przejmowanie się tym, co pomyślą inni. 

      Pęd do wiedzy, do odkrywania tego, co jeszcze nieznane, rodzi niecierpliwość, jak w przypadku Francisa Cricka, który szczerze przyznaje: "Mogę być cierpliwy przez 20 minut, ale niewiele dłużej." Być może dlatego nie znosił mętniactwa, spekulacji i błądzenia innych badaczy. Z takim to strach się spotkać, ale zawsze można liczyć, że po tych dwudziestu minutach koszmar wzajemnego niezrozumienia się skończy i zdegustowany wyjdzie rzucając na odchodne sentencję ze swojej książki: "Nie jesteś niczym innym niż pęczkiem neuronów".  Niezbyt przyjazne stosunki panowały między Crickiem właśnie a innym biologiem molekularnym, Geraldem Edelmanem. To Edelmanowi właśnie zarzucano "mętniactwo", na co odparował: "Mętność, moim zdaniem, pojawia się w odbiorze, a nie w przekazie".  Nie przeszkadzało to wcale, że obaj byli laureatami Nagrody Nobla. 

     Cechą genialnych umysłów jest, że niemal wszystko potrafią przekuć na język naukowy. Inspiracje czerpią zewsząd, z całego otaczającego świata, także ze sztuki i literatury. Jedno z najpopularniejszych pojęć współczesnej nauki, które niemal weszło do kultury popularnej -  kwark - Murray Gell-Mann zapożyczył z powieści "Finnegans Wake" Jamesa Joyce`a.  Zainteresowania naukowe Gell-Manna przerastały możliwości większości innych naukowców, a co mówić o zwykłych ludziach. Swobodnie poruszał się nie tylko w zakresie fizyki cząstek elementarnych, która była jego koronną dziedziną, ale też doskonale orientował się w kosmologii, historii naturalnej, historii ludzkości,  archeologii, kontroli zbrojeń  atomowych, problematyce populacji i ewolucji języka. Znał podstawy większości głównych języków świata oraz wielu dialektów. Popisywał się wyjaśnieniami znaczeń i pochodzenia imion ludzi, z którymi się stykał. Agent i wydawca John Brockman mówił o Gell-Mannie, że "ma pięć mózgów, a każdy jest inteligentniejszy od naszego".  Zdarzało się więc, że o innych mówił "ignoranci" i okropne plemię", a mimo to udzielając wywiadu grzecznie poprosił, aby nie cytowano jego negatywnych opinii o innych fizykach, gdyż "nie jest to miłe. Niektórzy z nich są moimi przyjaciółmi". 

       W przeciwieństwie do Gell-Manna, który - jak widać wyżej - miał pewne poczucie realnego związku ze światem i ludźmi wokół - Marvin Minsky raczej funkcjonował w swojej własnej rzeczywistości.  Problemy naukowe rozwiązywał raz definitywnie w swoich pracach i dziwił się, że ludzie go nie słuchają. Krążąc po swoim laboratorium zapytał kiedyś współpracowników, kiedy odbędzie się spotkanie na temat szachów i w odpowiedzi usłyszał, że odbyło się ono przecież poprzedniego dnia. [chodziło o programy komputerowe grające w szachy - dopisek n.] Podobnie jak Gell-Mann Minsky nie ograniczał się do jednej dziedziny, jego umysł wciąż poszukiwał nowych wyzwań, co stanowiło zresztą credo naukowca. Uważał, że skłonność do poświęcania się jednej dziedzinie, czynności czy umiejętności, którą nauczymy się wykonywać perfekcyjnie jest "rakiem mózgu" i należy temu przeciwdziałać ucząc się czegoś zupełnie nowego. On sam zgłębiał matematykę, filozofię,  fizykę, neurobiologię, robotykę, informatykę, był także autorem kilku powieści fantastycznonaukowych. Mało tego, miał wybitny talent muzyczny, mógł zrobić karierę muzyczną, a jedną z frapujących go tajemnic było zagadnienie co odczuwa wybitny wiolonczelista Yo-Yo Ma, gdy gra koncert. 

       Czy wybitne umysły wiedzą, że są wybitne?  Istnieją dwie odpowiedzi na to pytanie: a) wiedzą, bo inaczej nie byłyby wybitne; b) nie wiedzą, bo zdają sobie sprawę, jak mało wiedzą w stosunku do tego, co jeszcze pozostało do odkrycia. Z tym, że to drugie nie do końca zaprzecza pierwszemu. Można mieć świadomość wielkości swoich dokonań, a jednocześnie mieć poczucie ich znikomości w perspektywie rozwoju nauki. Frank Tipler  całkiem serio może twierdzić: "Jestem w tej samej sytuacji, co Kopernik. Chciałbym podkreślić, że podstawowa różnica polega na tym, iż wiemy, że Kopernik miał rację. Nie wiemy tego jednak o mnie! Podstawowa sprawa!".  

      Najczęściej jednak przeciętny człowiek wyobraża sobie naukowca jako oderwanego od spraw tego świata mistyka pogrążonego w swoim laboratorium, zgłębiającego tajemne dla profanów zagadnienia. I są tacy, którzy ten wizerunek potwierdzają. Christopher Langton  wozi w swoim samochodzie istne skarby: od kaset i płyt, przez elementy komputerów i zasoby pamięci, po pojemniczki z sosem i sztućce. Z kolei pewien matematyk mieści swój dobytek w jednej olbrzymiej torbie turystycznej, w której wozi wszystko, co może mu być potrzebne pod każdą szerokością geograficzną, dokąd wyjeżdża na różne konferencje.  Prawie nigdy się nie wypakowuje, więc zawsze ma ze sobą kilka par butów, w tym buty narciarskie (no bo gdyby go wysłali na Spitsbergen?!), grube rękawice i czapkę uszankę, kilka kompletów ubrań na zmianę (te czasami zostawia do prania),  kuchenkę turystyczną (w razie awarii samochodu w środku lasu), strój kąpielowy, ekwipunek do nurkowania swobodnego, bez butli, oczywiście kilka nośników pamięci elektronicznej, dwa laptopy, lornetkę oraz w bagażniku samochodu łopatę i łańcuchy na koła. Życie z takim człowiekiem na co dzień może być przygodą, ale i udręką. 

      Na szczęście, jak zauważa Gregory Chaitin, tylko nieliczni poświęcają się nauce i pogoni za wielkim i pytaniami. "Gdyby każdy próbował zrozumieć granice matematyki lub wielkiego malarstwa, byłaby katastrofa! Kanalizacja by nie działała! Nie byłoby elektryczności! Budynki by się przewracały! Chodzi mi o to, że gdyby każdy chciał uprawiać wielką sztukę lub głęboką naukę, świat by nie funkcjonował! Dobrze, że jest nas tak niewielu!"

  

Francis Crick - (1916 - 2004), biochemik, genetyk, biolog molekularny, laureat Nagrody Nobla w 1962 r. za odkrycie struktury molekularnej DNA

Gerald Edelman - (1929 - 2014), biolog molekularny, biochemik, laureat Nagrody Nobla w 1972 r. za wyjaśnienie struktury chemicznej immunoglobulin

Murray Gell-Mann - (1929 - 2019), fizyk, laureat Nagrody Nobla w 1969 za odkrycia w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych, twórca nazwy "kwark"

Marvin Minsky - (1927 - 2016), kognitywista, badacz sztucznej inteligencji

Frank Tipler - (ur. 1947), fizyk i kosmolog

Christopher Langton - (ur. 1948), informatyk, twórca terminu "sztuczne życie"

Gregory Chaitin - (ur. 1947), matematyk, informatyk, autor książek z zakresu filozofii, filozofii matematyki

4 komentarze:

  1. "Jesteś pęczkiem neuronów" - GENIALNE !! ;o)Życia z geniuszem sobie nie wyobrażam, ale poczytać o nich jest miło...Wraca wiara w ludzki mózg...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się podoba :-))) Warto zapamiętać i kiedyś wykorzystać. Czytanie o wielkich uczonych dostarcza inspiracji i czasami można się uśmiechnąć

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę Wielkie umysły...jakże ubogi byłby beż nich nasz świat...

    OdpowiedzUsuń
  4. I nawet gdy nie tak ich wielu, zmieniają świat

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...