czwartek, 27 lutego 2020

Jaki jest Picasso, każdy widzi?

     Ze znakiem zapytania, ponieważ w naszym postrzeganiu dominują stereotypy: kanciste twarze, romboidalne torsy, zgeometryzowane przedmioty, nieharmonijnie rozmieszczone oczy, uszy, nosy, załamująca się ostrokanciasta przestrzeń. Tak widzimy, tak kojarzymy. Picassowska klasyka: "Martwa natura z butelką likieru", "Skrzypce i winogrona", "Głowa kobiety nr 4", żeby nie wspomnieć o "Pannach z Awinionu", które każdy kojarzy, nawet jeśli sztuką się nie za bardzo interesuje. Patrząc na kubistyczne obrazy można się zastanawiać, czy Picasso w ogóle był w stanie namalować cokolwiek bez deformacji. I czy deformacja była u niego wynikiem działania ręki, czy może oka, a może jednego i drugiego łącznie? A przecież zanim artysta wkroczył w kubizm, wcześniej pojawiły się tzw. okresy niebieski i różowy. W niebieskim postacie prostych biednych ludzi bywają co prawda wydłużone, niekoniecznie proporcjonalne, a było to w latach 1901 - 1904, ale już tutaj zauważyć można grubą kreskę łamiącą postać na kawałki, obrysowującą kolorystyczne płaszczyzny. Deformacja ciała postępuje w okresie następnym zwanym różowym 1905 - 1906, w którym pojawiają się afrykańskie maski i geometryczne płaszczyzny twarzy. Od 1907 roku rozpoczyna się właściwa twórczość kubistyczna  z obrazami, których jedynie tytuł objaśnia, co zostało namalowane - "Martwa natura z kieliszkiem i cytryną". Kwintesencją pokawałkowania rzeczywistości jest pokubistyczna już "Guernica" , gdzie malarz w spójną całość połączył formę z pacyfistyczną wymową ideową dzieła.
       Pytanie o umiejętność oddania rzeczywistości na sposób zbliżony do realizmu, w zgodzie z powszechnym odbiorem świata, pojawia się raz za razem, nawet gdy ulegamy sile artystycznej kreacji. Być może gołąbek pokoju namalowany na ścianie pewnego mieszkania we Wrocławiu podczas Światowego Kongresu Intelektualistów w 1948 roku mógłby dać wyobrażenie o lekkości ręki i wyczuciu realizmu Picassa, gdyby nie fakt, że właściciel mieszkania, poirytowany odwiedzającymi go pielgrzymkami wielbicieli malarza, skuł go ze ściany. A jednak są dowody! Tak, dowody na to, że Picasso widział normalnie i UMIAŁ malować tak, że patrzymy na żywe postacie, a nie zgeometryzowane manekiny. Dowody te zobaczyłam w Museo de Montserrat. 
       W folderze reklamowym Muzeum chwali się posiadaniem między innymi obrazów El Greca, Caravaggia, Chagalla, Dalego i właśnie Picassa. Zwabiona wielkimi nazwiskami, poszłam na poszukiwania. El Greco był na samym początku, zaraz obok Caravaggio, nieco głębiej w innych salach cała plejada francuskich impresjonistów, osobne sale poświęcone malarzom hiszpańskim. Zapewne moja wiedza o sztuce jest ułomna, bo nigdy nie słyszałam o Joanie Roigu Solerze czy Joaquimie Mirze. Soler (1852 - 1909) żył i tworzył w czasach równoległych impresjonizmowi i ekspresjonizmowi. Jego obrazy jednak są zupełnie osobne. Bardzo jasne, słoneczne, rozświetlone. Malował rybackie wioski, łodzie, plaże i rybaków.



Z kolei Joaquim Mir zachwyca niesamowitą gamą barw.  Jego ogrody, kwiaty, wiejskie pejzaże aż kipią kolorami. Mają coś z baśni, a jednocześnie i orgiastycznej przesady. Nie da się jednak do nich nie uśmiechnąć. Nie robiłam zdjęć, więc nie za bardzo mogę pokazać to, co urzekło mnie najbardziej. Jakąś sugestią niech będzie widok na Montserrat, który jednakże znajduje się w innym muzeum.




Gdzieś po drodze, pomiędzy dawnymi mistrzami a malarstwem katalońskim, wiszą dwa obrazy Picassa. Gdyby nie podpis, w ogóle nie rozpoznalibyśmy pędzla jednego z największych rewolucjonistów sztuki. Mimo to, przyznaję, gdy zobaczyłam ten portret, przystanęłam pod wrażeniem. Ta zmęczona twarz, pobrużdżone czoło, podarta na ramieniu koszula, zapadnięta klatka piersiowa... wywierają silniejsze wrażenie na żywo niż na zdjęciu. I dopiero po chwili dotarło do mnie, kto jest jego autorem: Pablo Ruiz Picasso "Stary rybak", 1895, a więc malarz miał wtedy 14 lat! (ur. w 1881). Przez moment zrobiło mi się żal, że artysta nie rozwijał tego kierunku, że poszedł w stronę ekstrawaganckiej deformacji, uciekając od świata rzeczy i ludzi w stronę wizji i artystycznej ekspresji. Nie ośmielam się krytykować jego wyboru. Nie byłoby wtedy ani "Panien z Awinionu", ani "Guerniki", ani "Skrzypka", ale jednak.,.. żal.


4 komentarze:

  1. Byłby jak wielu, a tak to został Picassem...;o) Można nie kochać, ale stał się "znakiem towarowym"...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierzę,że byłby jak wielu; byłby mistrzem w dziedzinie portretu

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie napisałaś. I Gordyjka ma rację. Prawdziwa Sztuka poszukuje własnego wyrazu. Z pewnością wielu próbowało malować jak on:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoich wyrazów w sztuce jest tyle, ilu prawdziwych artystów. W każdej dziedzinie. A pod tytułami obrazów są linki, jakbyś chciała pooglądać. Mam nadzieję, że jeszcze się otwierają, bo czasem znikają

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...