Poprzednio była reminiscencja z literatury szwedzkiej, dzisiaj poezja angielska. Tak sobie biegam po poetyckiej mapie ;-) Jeden cytat z wywiadu i jeden wiersz. Zdanie, które odwraca, a może przywraca? porządek rzeczy i właściwe spojrzenie na poezję. A wiersz udowadnia, że wszędzie jest tak samo, wiec naprawdę podróże w celach literackich zaiste nie mają sensu. Bo prawdy uniwersalne są na miejscu. Tylko trzeba je umieć dostrzec.
Philip Larkin w 1979 r. powiedział: Myślę, że podróże to coś dla pisarza. Powieściopisarz potrzebuje nowych miejsc, nowych ludzi, nowych tematów. Dla ludzi typu Grahama Greene`a lub Somerseta Maughama podróżowanie jest koniecznością. Dla poety moim zdaniem nie. Poeta zajmuje się odtwarzaniem tego, co znane, nie musi przedstawiać nieznanego. I kilka lat później inny poeta, Christopher Reid, jakby na potwierdzenie powyższych słów, napisał (1985) zachwycający wiersz. Z jedną wszakże różnicą. Według Reida dobry powieściopisarz, a właściwie najlepszy, również wyjeżdżać nigdzie nie musi, nie powinien. Jeżeli już, to tam, gdzie pozornie nic ciekawego nie ma. Bo to, co najważniejsze, znajduje się tuż za progiem domu, daleko od szosy, daleko od centrów turystyki i cywilizacji.
Wiersz jest nieco długi, ale warto przeczytać po kolei do samego końca.
Christopher Reid: Kronika
(uwaga: fikcyjny podmiot liryczny jest kobietą, Reid stworzył cykl wierszy pisanych rzekomo przez poetkę Katerinę Brac)
Ktoś powinien napisać
kronikę wsi i przysiółków
po tej stronie rzeki.
Postanowienia narad, ustawy
i prognozy ekonomiczne,
drukowane w gazetach,
są, rzecz jasna, istotne,
lecz wiele można się nauczyć również
ze słów wiekowych kobiet
i śmierci świń.
Chciałabym zaproponować,
by jakiś godzien zaufania historyk
wybrany przez Ministerstwo Kultury i Sztuki
spędził czas jakiś tu, pomiędzy nami.
Powinien odwiedzić mojego sąsiada,
dziewięćdziesięcioletniego patriarchę,
który całe dnie spędza w łóżku
pod uszytą z różnobarwnych skrawków narzutą,
w istocie będącą symboliczną mapą niebios,
lecz wie o każdym ogórku - gdzie rośnie
i jaką cenę osiągnie na targu,
co się odbywa w pobliskim miasteczku.
Jego najstarszy syn jest prawdziwym znawcą
nauki o chmurach
i nigdy się nie myli mówiąc o pogodzie.
Pośród siedmiorga jego dzieci
(piątka jest płci żeńskiej)
nie ma takiego, co by nie zgłębiło
tajników jakiejś wiedzy:
o różnych rodzajach eau de vie,
o magii przekleństw,
o pieniądzach, kwiatach, akuszerii.
Obok nich mieszka wiejski mechanik,
człowiek pobożny, lubiący samotność,
który jednakże zawsze uczestniczy
w uroczystościach, co łakną muzyki:
gra tam na skrzypcach, wciąż szybciej i szybciej,
a potem je zawija w kwadratową płachtę
czarnego aksamitu
i tylko one idą z nim do domu.
Jeden z chłopców we wsi
uczy się Pisma Świętego na pamięć;
wielu zakłada się o to, jak szybko
dojdzie do końca pięcioksięgu.
Proboszcz pije ciut za dużo,
ale każdemu, kto poprosi, poda
swój przepis na środek przeciwko komarom.
W zeszłym roku zdarzyły się dwa dziwne zgony:
pewną kobietę porwała wichura
i rzuciła do rzeki, a złośliwe duchy
wciągnęły nieszczęśnicę głęboko pod wodę;
ktoś inny, jak wieść głosi,
udławił się kawałkiem własnego paznokcia.
Nasz krajobraz duchowy wzbogacają plotki
i dyskusje o cudach.
Tu się codziennie kształtuje historia,
nawet gdy nic się nie dzieje.
Uważam, że to wszystko należy zapisać,
po czym w stolicy rzecz ogłosić drukiem
czyniąc z niej przedmiot narodowej dumy.
Tylko świetny uczony sprosta wymaganiom,
nie może to być twórca ulotnych wierszyków,
lecz wytrawny stylista,
mistrz jednoznacznej i przejrzystej prozy.
(tłum. Leszek Engelking)
coś dla mnie:))
OdpowiedzUsuńPamiętasz Tomkowskiego, który napisał, ze każda podróż jest jak święto?
że też masz czas na bloga!
A tak, ten wiersz przepisałam z myślą o Tobie :-)
Usuń