czwartek, 3 marca 2022

"Niebo na wschodzie stanęło w krwawej purpurze..."

        Józef Łobodowski w "Złotej hramocie" nawiązuje do ukraińsko-wołyńskiej szkoły poetyckiej. Widać to w nawiązaniach do twórczości Malczewskiego, Goszczyńskiego, Zaleskiego, Słowackiego i innych. Szczegóły topograficzne wywołują w wyobraźni miejsca, nazwiska i skojarzenia: Ławra Peczerska, Krzemieniec, Czehryń, Dniepr i Słucz; Wernyhora, Taras Szewczenko, pani Salomea, Sawa i smutna Oksana. Wołyń dla Łobodowskiego stał się drugą ojczyzną wybraną, mimo że urodził się na Suwalszczyźnie. Ojczyzną trzecią, gdzie zmarł będzie później Hiszpania. Tymczasem jednak w latach 30. przenosi się do Łucka, gdzie zakłada czasopismo "Wołyń". W tym czasie pisze wiersze, które po latach znajdą się we wspomnianym na początku wpisu tomiku "Złota hramota" wydanym w Paryżu w 1954 r. 

       Poza tradycją romantycznej poezji kresowej, zgodnie z duchem czasu, w wierszach Łobodowskiego silnie obecne są nastroje katastroficzne. Poeta sięgnął po tę nutę w świadomym nawiązaniu do Ujejskiego, wydając w 1941 roku tomik "Z dymem pożarów", gdzie zawarł doświadczenie wojny, emigracji i tęsknoty. I tutaj także pojawiają się liczne odwołania romantyczno-kresowe, wołyńskie, ukraińskie. Ostatecznie całe swoje przywiązanie do kresowej ojczyzny Łobodowski zawarł w poemacie "Pieśń o Ukrainie" (1959) pisanym już z perspektywy długoletniego emigranta. Spojrzenie wstecz nie napawa radością: "Oglądam się na trupy tylu lat", zastanawia się jak "znów Dniepr i Wisłę związać pieśni stułą". 

      Historia lubi zataczać koła, stąd to, co mogłoby się wydawać zastanawiającym proroctwem, być może po prostu jest wynikiem szczególnej poetyckiej wrażliwości wyostrzonej na zjawiska niosące ponadczasowy sens:

"Na wesele wyszedłeś, a hulałeś na stypie

i rzuciła się krew z korowaja."

.................................................

"Dawna ojczyzno nasza, matko Ukraino,

Ukrzyżowana i  strzępy rozdarta."

       W przeciwieństwie do Łobodowskiego, który Kresy, a szczególnie Wołyń, wybrał sobie na duchową ojczyznę, Jan Śpiewak urodził się w samym ich centrum w zadnieprzańskiej wsi, a dzieciństwo spędził w Chersoniu - dzisiaj wymienianym na wszystkich portalach informacyjnych. Gdy miał 12 lat, jego rodzina zamieszkała w Równem, które stało się pierwszą małą ojczyzną opiewaną w poetyckiej twórczości.  Tam też poznał Łobodowskiego oraz innych twórców wołyńskich. Jego debiutancki tomik nosił tytuł "Wiersze stepowe" (1938) i zawierał opis stepu z pogranicza realnej przestrzeni, snu i wyobraźni. Pejzaż jest zarazem realny i mentalny, duchowy. Obrazy, a może raczej wspomnienia Dniepru, Horynia, stepu ewokują jakiś wewnętrzny niepokój, przeczucie smutku, kresu i bolesnej przeszłości: "Obolała, okrwawiona źrenica broni się, nie chce i nie może odsłonić drzazgi lat, które tam nieustannie krwawią", pisał we wspomnieniach w 1965 r. O ile Równe, często przez niego portretowane, było miastem jego rodziców, o tyle dzieciństwo spędzone w Chersoniu Śpiewak opisał w eseju "Narodziny słowa".  Oba światy zasnuła wojna, zamykając drzwi do przeszłości:

"Dniepr falami się znosi, wiatr łagodny i senny

sypie śnieg aż po skronie. Wyją, wyją syreny.

(.............)

Gdzie ty, mamo? Nic nie ma. Tylko grom. Błyskawica.

8 komentarzy:

  1. Tak myślałam że napiszesz o twórcach pochodzących z ziem ukraińsko- wołyńskich.
    A wiesz że ja czytałam dawno temu Józefa Łobodzińskiego "Trylogię ukraińską".... Mama mnie do tego namówiła bo miała tę książkę w swojej bibliotece. Ale niestety zaginęła mi gdzieś ta książka po likwidowaniu domu rodzinnego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba chodzi o Józefa Łobodowskiego, mam tę trylogię, dosyć opasłe tomy :-) Jest nowe wydanie i można kupić w księgarniach przez internet; myślę, że warto czytać, przypominać sobie tę literaturę, wielu twórców z ukraińskich ziem weszło do kanonu polskiej literatury, nawet nie zdajemy sobie sprawy, z z każdego miasta dzisiaj atakowanego, z niemal każdej miejscowości pochodzi ktoś, kogo znamy poprzez utwory, to są ogromne zasoby czytelnicze i zasoby kultury dzisiaj zagrożone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiścir że chodzi o Józefa Łobodowskiego....
      Pomyliłam się, przepraszam...

      Usuń
    2. Nie ma za co przepraszać, po prostu zastanawiałam się czy ktoś jeszcze inny napisał taka trylogię i nie znalazłam,

      Usuń
  3. Dzisiaj pewna młoda Dziewczyna napisała mi na FB: skoro Wy w nas wierzycie, to nam nawet nie wypada nie wierzyć...Człowiek zawsze zostanie człowiekiem, a kacap kacapem...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musimy wierzyć, nie może być inaczej, i pomagać, to nasza wspólna sprawa

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Notario za przypomnienie o tych postaciach.
    Mam nadzieję, że Ukraina zwycięży.

    OdpowiedzUsuń
  6. To tylko dwie postaci, a jest ich o wiele więcej, to ogromna kultura i szeroki wybór tematów, motywów, utworów...

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...