środa, 22 sierpnia 2018

Afront artystyczny

      Uśmiałam się. Był to jednak śmiech z zaciśniętym gardłem. Czy to właściwa reakcja w teatrze? Na szczęście nikt nie widział, gdyż był to teatr radiowy. Słuchowisko Moniki Milewskiej "Dzień, w którym umarł Prokofiew" premierę miało w rocznicę śmierci tytułowego bohatera, 5 marca ubiegłego roku. Następnie zostało nagrodzone na Festiwalu Dwa Teatry 2018, a nagrodę za rolę drugoplanową otrzymał Szymon Kuśmider, odtwórca postaci Stalina. Pechowo się bowiem złożyło, że tego samego dnia zmarł także Stalin. Pechowo dla kompozytora oczywiście, co wykorzystuje autorka do skonstruowania fabuły słuchowiska, rolę narratora powierzając Dymitrowi Szostakowiczowi, który bezskutecznie próbuje kupić kwiaty na pogrzeb Prokofiewa. Niestety, jak mówi kwiaciarka, "wszystkie kwiaty dla niego", znaczy dla Stalina. Nie tylko w Moskwie. W całym kraju! Toteż dla Prokofiewa jedna z sąsiadek, przyjaciółka żony kompozytora po prostu ścięła swoje kwiaty doniczkowe. Nie wypadało przecież umrzeć w ten sam dzień, co "przywódca" narodu. Taki afront!
       Ta anegdotyczna warstwa mająca znamiona czarnego humoru, wpleciona została w historyczno-kulturowe tło dramatycznego losu Szostakowicza (Mariusz Bonaszewski), gdyż to on jest głównym bohaterem słuchowiska. Śledzimy zmienne koleje rywalizacji obu kompozytorów, tragiczne piętno niepochlebnych recenzji Stalina o "Lady Makbet mceńskiego powiatu" ("Chaos zamiast muzyki" - pisał Stalin), zmagania Szostakowicza ze strachem i poczuciem osaczenia z powodu utraty bliskich (pisał kolejną symfonię wiedząc, że jego siostra została aresztowana). Dzień pogrzebu Prokofiewa jest katalizatorem wspomnień Szostakowicza i impulsem do podsumowania jego własnych dramatycznych przeżyć. Słuchowisko chwyta za gardło, a interpretacje Bonaszewskiego i Kuśmidra wzbudzają podziw bogactwem i różnorodnością emocji. Mimo anegdotycznego początku rzecz cała mocno porusza i ściska za gardło, a ilustracja muzyczna podkreśla dramat kompozytora. Ze słuchowiska można się więcej dowiedzieć o systemie stalinowskim niż z niejednego historycznego źródła. 

4 komentarze:

  1. wiesz, rzadko łączę muzykę z polityką, wydaje się, ze moze być ponad, ale to nieprawda, przecież jej twórcy czują i zyją jak zwykli ludzie, tyle ze niezwykle utalentowani co w tym wypadku nie jest ułatwieniem.
    więc radio?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na twórców polityka, zwłaszcza reżimowa, ma wpływ, Szostakowicz jest tego ewidentnym przykładem, wcale z tego powodu, że był utalentowany, nie było mu łatwiej;-) Radio tak, ale ciekawa by była realizacja tego słuchowiska jako teatru telewizyjnego, byłabym zainteresowana jak najbardziej.

      Usuń
  2. Żeby tak nierozsądnie wybrać sobie datę śmierci...;o)

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...