Mamy trailer, ale chwilowo interesuje mnie fragment od 1:50 - pojawia sie równocześnie na scenie czterech panów: Masayoshi Onuki (czerwony), Julien Favreau (biały), Oscar Chacon (żółty) i Dan Tsukamoto (brązowy). Wystąpili razem - jak słychać - w IX Symfonii Beethovena. Choreografię w 1964 roku stworzył dla swojego słynnego baletu Maurice Béjart. W 2014 została ona powtórzona w Japonii w wykonaniu Tokyo Ballet i Béjart Ballet Lausanne, którym towarzyszyła Israel Philharmonic Orchestra pod kierownictwem Zubina Mehty oraz Ritsuyukai Choir i soliści, gdyż przecież rzecz cała kończy się potężnym śpiewem. Ale ja nie o śpiewie dzisiaj...
(po wyświetleniu obrazu, trzeba kliknąć na podkreślony napis Obejrzyj na You Tube)
Do czterech części IX Symfonii Béjart ułożył wspaniałą choreografię oddającą różnice w charakterze muzyki, a zarazem spójną i niezwykle efektowną. W Allegro ma non troppo solistą był pierwszy z Japończyków, Dan Tsukamoto. Na początku wydawał mi się zbyt siłowy, ale szybko doceniłam jego technikę. W części drugiej, Allegro vivace, przede wszystkim uderza energia i radość bijąca z choreograficznych kombinacji. A przy tym lekkość i niemal beztroska atmosfera. Solista Masayoshi Onuki wydaje się chudzieńki jak trzcinka, ale to złudzenie. Jego ciało skrywa ogromną energię, siłę i fantastyczną technikę. Partnerująca mu solistka Katleen Thielhelm w początkowej części symetrycznie powtórzyła tę samą taneczną sekwencję. Odnosi się wrażenie, że oglądamy niemal lustrzane odbicie. Całość została pomyślana bardzo symetrycznie. Mój podziw rósł do samego końca tej części.
Kawałeczek znalazłam
I czegóż można spodziewać się dalej, skoro tutaj już wyczerpałam się całkowicie samym patrzeniem? Nie doceniłam Béjarta! W części trzeciej Adagio molte e cantabile stworzył tak piękną opowieść o spotkaniu, zauroczeniu i miłości, że .... dlaczego tego nie ma osobno na You Tube?! Tańczyli tutaj przepięknie weterani Béjart Ballet Lausanne: niesamowicie elegancka Elisabet Ros i niezwykle wszechstronny Julien Favreau.Oboje tańczą od wielu lat, także razem w różnych realizacjach. Byli solistami w słynnym Boleru Ravela. Wyczuwa się w ich tańcu absolutnie doskonałe porozumienie. I może dlatego ta część była nie tylko piękna, ale i pełna wyczuwalnych emocji. Chciałabym tutaj zamieścić ją jako odrębny filmik, ale nie znalazłam. Jak znam Japończyków, na pewno gdzieś to umieścili, tylko nie potrafię znaleźć.
I część ostatnia, wieloczłonowa, z solistami śpiewakami i chórem. Jak wspomniałam, tym razem nie na śpiewie koncentrowała się moja uwaga, lecz na tym, jak muzykę symfoniczną i chóralną można "przetłumaczyć" na język baletu. Przyznaję, że nie było wiele takich momentów, o których mogłabym powiedzieć, że odstają, nie pasują czy zwyczajnie nudzą. Większość choreograficznych rozwiązań podobała mi się, choć czasami były zaskakujące. Rozpoznawałam też autozapożyczenia Béjarta, który w sekwencji końcowej powtórzył pomysły z własnej choreografii Bolera. Tutaj jednak rola wiodąca, a w zasadzie zamykającą całą IX Symfonię i balet przypadła solistce Alannie Archibald.
Tymczasem... tymczasem zaczynał tę część Oscar Chacon. Jestem pod absolutnym wrażeniem, choć w pierwszej chwili byłam sceptyczna. Nie wiem, co sprawiło, że zmieniłam zdanie: perfekcja czy uśmiech. Chyba intuicja, ale o tym powiem na końcu wpisu. W każdym razie to on w części ostatniej skupiał wszystkie wątki symfonii i niejako przywołał solistów z poprzednich części. Dlatego na początku zamieściłam urywek nagrania zaczynający się od nich czterech. Niestety, znowu wystąpił problem ze znalezieniem fragmentu, w którym Oscar Chacon prezentowałby się w pełni tak, jak to wynika z całości dzieła. Kto oczywiście ma czas i cieprliwość, może obejrzeć całość - bagatela - ponad 80 minut. Dostępne TUTAJ.
Poszukiwania zaowocowały czymś innym. Chacon się oczywiście znalazł - w zabawnej wersji zakochanego żołnierza. A więc nie tylko jest świetnym tancerzem. Ma też poczucie humoru. Oczywiście to też jest choreografia Béjarta, ale trzeba umieć ją zatańczyć.
No więc teraz nie tylko go podziwiam, ale i mnie rozbawił. A ja uwielbiam ludzi z poczuciem humoru. Czegoś więcej o nim dowiedzieć się muszę. No i się dowiedziałam! Intuicja mnie nie zawiodła. Wiedziałam! Wiedziałam, że to będzie - już jest - kolejna moja miłość. Oscar Chacon tańczy bowiem - uwaga! uwaga! - Chopina! Od wiosny tego roku, z przerwą z oczywistych powodów, więc teraz, wczoraj, przedwczoraj, we wrześniu, we Francji i w Anglii występował w choreografii do utworów Chopina (mazurków, nokturnów i walców), opowiadając tańcem historię miłości Chopina i George Sand. Partneruje mu Kateryna Shalkina. Całość nosi tytuł Opus d`Amour. No i jak go nie kochać?
dziewczyno! Soliści, kompozytorzy, opera i jeszcze balet. Tyle specjalizacji! Podziwiam. I upór, by dotrzeć:))
OdpowiedzUsuńSłucham sobie i oglądam i myślę a właściwie jestem pewna że jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńI już.
I nie krzycz na mnie :-)) Bo tak jest!!!
No pięknie, ja tu chcę tańczącego gościa zareklamować, a Wy o mnie... Czyli do reklamy to się jednak nie nadaję.
OdpowiedzUsuńPo prostu obydwie z Czesią uwzięłyśmy się na Ciebie :-))
OdpowiedzUsuńna to wygląda...
OdpowiedzUsuńA kochaj Go, kochaj...Ja Ci na przeszkodzie stawać nie będę...;o)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego geniuszu, zgadzam się z Przedmówczyniami...;o)
Et tu, Brute, contra me?...
OdpowiedzUsuńJasne !! Kto jak nie ja ?? ;o)
UsuńI wszystko jasne, czuję się opuszczona, zostałam sama ze swoim zachwytem, nikt nie chce ze mną podziwiać baletu, ech!
OdpowiedzUsuń