Może nie dosłownie koronki, ale jak nazwać misterne zawijasy, ażurowe ozdoby, wypustki, wrębki i linie fasadach drewnianych budowli sprzed wieku? Właśnie, drewnianych! Drewnianej secesji jeszcze nie widziałam, a tu, proszę, doczekała się odrestaurowania. Tu znaczy w Ciechocinku. Przyjmijmy dla porządku, że nazwę "secesja" traktuję tutaj dosyć umownie jako odsyłacz do epoki niż ściśle określony styl, aczkolwiek wiele podobieństw zachodzi z jego najbardziej oczywistymi wyróżnikami. Niemniej nazwa "szwajcarska secesja" przyjęła się dla specyficznej drewnianej architektury w polskich kurortach jak Nałęczów czy Ciechocinek i dotyczy charakterystycznych drewnianych willi, także budynków uzdrowiskowych bogatych w ozdobne detale, obudowane werandy.
Pijalnia Wód Mineralnych w Ciechocinku wybudowana w latach 1880 - 1881 w stylu szwajcarskim zachwyca detalami drewnianych ażurowych ozdób. Budynek przepiękny, pełen misternych drewnianych wycinanek na każdej stronie. Rozety, ozdobne kratki, arkadowe gzymsy, pilastry... Wysoko na balkoniku balustrady z cienkich deszczułek podobnych do gontów. Kolumienki podtrzymujące daszek z ażurowymi skrzydełkami prawie chcą wzlecieć. Półkoliste arkadowe zwieńczenia nad oknami, wycinane koła, rozgwiazdy, kwiaty... Obecnie w budynku znajduje się restauracja z dancingiem oraz pijalnia czekolady Wedla.
To tylko jedna strona tzw. Kursala, dawnej Pijalni Wód Mineralnych, nie dałam rady objąć całości
W podobnym stylu szwajcarskiej secesji według projektu Adolfa Wilhelma Schimmelpfenniga wybudowano w 1891 roku Teatr Letni. Miał 240 miejsc na widowni i sześć lóż. Niewiele brakowało, a zostałby rozebrany, gdyby nie inicjatywa zbiórki pieniędzy na jego odbudowę zainicjowana przez Jerzego Waldorffa. Obecny wygląd odbiega nieco od pierwotnego, ponieważ na początku XX wieku do drewnianej zabudowy dodana została już murowana scena, dzięki czemu teatr się powiększył. Wewnątrz dodano też nowe loże. Tutaj również zachwycają drewniane ażurowe ozdoby wzdłuż całej części drewnianej zostały pomalowane na biało i wyraziście o kontrastują z ciemna fasadą.
Pomnik Jerzego Waldorffa z jamnikiem na tle Teatru Letniego
Wewnątrz oddycha się młodopolską atmosferą początku wieku XX. Scena okolona trójwymiarową malowaną kotarą w kolorze ciemnoczerwonym przypomina stare ryciny z ilustracjami teatrów operowych. Jest to najwłaściwsze miejsce na Festiwal Operowo-Operetkowy, który w tym roku zaledwie w tydzień po śmierci Kazimierza Kowalskiego, jego założyciela i wieloletniego prowadzącego, miał szczególny charakter.
Na kilku jeszcze ulicach Ciechocinka można natknąć się na ducha przeszłości obecnej w architekturze. Przy ulicy Kopernika rzuca się w oczy szacowny budynek dawnego dworca kolejowego. Wzniesiony w latach siedemdziesiątych XIX wieku, obecny kształt zawdzięcza przebudowie według projektu Czesława Domaniewskiego (autor m. in. południowej części poczekalni Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej) w latach 1901 - 1902, a wiec znowu jesteśmy w epoce secesji, chociaż już nie drewnianej, a murowanej. Po wojennych zniszczeniach centralny hall przykryto kopułą. Szeroka fasada wyposażona w ogromne, półkoliście zwieńczone okna, czworoboczne w formie wież obramowanie wejścia, mimo widocznych zniszczeń wciąż przyciąga uwagę. Przed fasadą element architektury ogrodowej, można by powiedzieć, niecka oczka wodnego czy dawnej fontanny z dodatkowymi muszelkowatymi wgłębieniami jakby na wodopój dla ptaków. Kolej już nie dojeżdża do Ciechocinka, tory rozebrano, ale w dużej przestrzeni dawnego dworca znalazła się Galeria Staroci, największa jaką widziałam. Setki, jeśli nie tysiące eksponatów, od porcelany, fajansu, zastaw stołowych, przez meble, instrumenty muzyczne, ręczne młynki do kawy, patefony, medale i odznaczenia, biżuterię, stroje, po dzwony, misy miedziane, mosiężne figurki, płyty analogowe, żyrandole... Łatwiej byłoby wymienić, czego tam nie ma. Widziałam nawet Mozarta przy fortepianie i Paganiniego ze skrzypcami. Wyszłam stamtąd z uszczuplonym portfelem wynosząc misterną filiżankę Łomonosowa z bardzo cienkiej porcelany, charakterystycznej dla tego najsłynniejszego petersburskiego zakładu.
Idąc dalej ulicą Kopernika znalazłam jeszcze stare kamienica czy raczej wille w stanie wskazującym na wiekowość. Na jednej z nich ozdobne linie, żłobienia, pilastry nieodparcie znów kojarzą się z secesją, choć w nieco skromniejszym wydaniu. Szukałam dworku, w którym podobno mieszkał podczas pobytu w Ciechocinku Kiepura. Chyba go jednak już nie ma, za to inne kamienice nadszarpnięte zębem czasu stwarzają malowniczy nastrój przeszłości, gdy do Ciechocinka zmierzali kuracjusze lat międzywojennych.
Jeszcze jedna architektoniczna perełka to polowa cerkiew prawosławna pod wezwaniem Michała Archanioła wzniesiona w 1894 r. w stylu zauralskim z bali bez użycia gwoździ. Z dawnego wyglądu zachowały się zdobienia wokół okien, których obramowanie odcina się kolorystycznie od niebieskich ścian. Cerkiew przyciąga wzrok żywością kolorów, które prześwitują między drzewami Parku Sosnowego, gdy się idzie z centrum miasta. Cerkiew wybudowano z powodu napływu kuracjuszy wyznania prawosławnego z Rosji. Budowla jest jedynym przykładem stylu zauralskiego w Europie, ma charakter unikatowy.
Moja komórka przygasiła nieco kolory, w oryginale są bardziej żywe, jaskrawe
Filiżanka urocza !! ;o)
OdpowiedzUsuńNiestety, spośród wymienionych tu zabytków, filiżanka jest najmłodsza, i nie w stylu szwajcarskim
Usuń