środa, 17 czerwca 2020

Miasta żyją i giną

     Czas na rozwiązanie zagadki tajmniczego nocnego miasta. Mogłam rzecz ułatwić, dodając, że zaraz obok jest słynny most, z którego do dziś zostały tylko cztery przęsła. Mogłam napisać, że oświetlony nocnym światłem zamek jest XIV-wiecznym pałacem papieskim. Mogłam także ujawnić, że miasto leży nad Rodanem. Tylko że wtedy byłoby zbyt łatwo.
       Cały kompleks katedralno-zamkowy w świetle dnia:

Awinion

       Awinion ma szczęście, że trwa i przynosi dochody z turystyki. Takiego szczęścia nie miało Hasankeyf w Turcji zalane w maju tego roku przez wody Tygrysu, na którym wzniesiono tamę. Protestowali mieszkańcy, protestowali archeolodzy z całego świata, ba, protestowali nawet lokalni przedstawiciele władzy samorządowej. Nic nie pomogło. Miasto znane z ponad 600 starożytnych jaskiń, położone  na dawnym Jewabnym Szlaku, świadek rozwoju cywilizacji przez 12 tysięcy lat zniknęło pod wodą w imię wątpliwych ekonomicznych interesów rządzących elit. Jak mówił jeden z ostatnich mieszkańców - napędzana przez tamę Ilisu elektrownia przyniesie państwu 3% PKB, tymczasem przekształcenie  Hasankeyf w ośrodek turystyczno-archeologiczny pod patronatem UNESCO przyniosłoby ok. 15 % PKB. 
      Jeszcze w drugiej połowie XX wieku w zamieszkanych jaskinich żyli normalnie ludzie, rodziły się dzieci. Nie należy sobie wyopbrażać, że to jakieś prymitywne plemiona. Nic z tych rzeczy. Do zamieszkanych jaskiń doprowadzony był prąd, telewizja satelitarna i wszelkie udogodnienia. Po prostu ukształtowanie terenu jest takie, że miejscowa ludność od tysięcy lat drążyła skaliste zbocza w celu przekształcenia jaskiń w domy mieszkalne. Owszem,  do dzisiaj wzniesiono tam też wiele zwykłych budynków z kamienia, który był podstawowym budulcem. Wiele z nich ma wartość historyczną i archeologiczną. Miasto należy do najstarszych ciągle zasiedlonych miast świata. Należało - już go nie ma. Badacze nazywali je cywilizacyjną stolicą ludzkości. Teraz jest jezioro - największe sztuczne jezioro w Turcji. 
     Miasta też umierają. Umierają same z siebie, na skutek katastrof, ale też giną niszczone z premedytacją. A ludzie wędrują gdzie indziej. W Awinionie byłam i mogłam je zobaczyć. Do Hasankeyf już nie pojadę. W Internecie pozostało mnóstwo zdjęć. Czy są tez mapy? Czasami potrzebne są mapy. Kiedy Gabriel Marcel pisze: "w związku z rozmową, jaka ma się odbyć dziewiątego na ulicy Visconti" lub "na ulicy Condamine spadła na mnie taka oto myśl", chciałoby się śledzić przynajmniej na mapie te ścieżki, którymi wędrował autor. 

10 komentarzy:

  1. Żałuję że nie byłam nigdy w tym mieście....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale w którym? Chyba w Hasankeyf?... Bo do Awinionu jest szansa jeszcze pojechać, stoi i ma się dobrze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że miałam na myśli Awinion.
      Była tam parę lat temu moja koleżanka - wróciła zachwycona.

      Usuń
    2. Jest tak wiele zachwycających miast i innych miejsc... nie da się być we wszystkich

      Usuń
  3. Tam mnie jeszcze nie widzieli...;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj spokój, pozwól gdzieniegdzie pokazać się innym!

    OdpowiedzUsuń
  5. giną miasta, lasy, rzeki, lodowce, wieczna jest zmiana i zamiana:))
    Nie byłam. proszę o rozgrzeszenie:))

    OdpowiedzUsuń
  6. A cóż ja mam do rozgrzeszania?... Żal tylu miejsc, kórych się nie widziało i możliwie, że już nie zobaczy

    OdpowiedzUsuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...