Agatha Mallowan - mówi to komu coś? Oczywiście! To nazwisko Królowej Kryminału po drugim mężu, Maksie Mallowanie, który był archeologiem, prowadzącym pionierskie badania w Syrii. Nic dziwnego, że kilka słynnych kryminałów Agathy Christie rozgrywa się w scenerii Bliskiego Wschodu, Mezopotamii czy Egiptu. Miłośnikom jej twórczości rzecz dobrze znana. Tymczasem pod nazwiskiem Mallowan napisała także rzecz zgoła niefikcyjną, wspomnienia z pracy na stanowiskach archeologicznych. Mając męża archeologa, nie mogła porzecież nie skorzystać z takiej okazji, żeby nie przyjrzeć się, jak to wygląda z bliska. Na jej miejscu też bym pojechała ;-) Co prawda także tam woziła swoją maszynę do pisania, na której wymyślała kolejne kryminalne zgadki do rozwiązania przez Herculesa Poirota lub pannę Marple. W końcu jednak pod wpływem namowy przyjaciół napisała wspomnienia "Opowiedz, jak tam żyjecie". Tam, czyli w Tell Arbid, w Tell Arpaczija, Czagar Bazar i Tell Brak, gdzie Max Mallowan kierował wykopaliskami, prowadząc między innymi badania kultury Halaf. A żona mu w tam towarzyszyła. I nie tylko podziwiała. Agatha Christie Mallowan dysponuje bowiem tak samo sprawnym piórem jak autorka kryminałów. Dodatkowo wzbogacając relację o spory dystans wobec siebie, ogromne pokłady humoru i celne obserwacje obyczajowości i różnic osobowości członków ekipy badawczej. Chwilami nie wiadomo, czy bardziej podziwiamy sprawność pióra autorki, czy zdumiewamy się zaskakującymi obyczajami i mentalnością przedstawicieli różnych plemion arabskich, Kurdów i Ormian, których oryginalne osobniki poznajemy na kartach książki. Wspaniałe portrety charakterologiczne są niezwykłym rezerwuarem ciepłego humoru, w którym odbija się także dystans autorki wobec samej siebie. Umie przy tym szczerze przyznać się, że w pewnym momencie zrobiła mężowi w nocy histeryczną awanturę, gdy okazało się, że w wynajętym na czas pobytu przy wykopaliskach domu zaczęły po niej chodzić myszy, po ścianach rozlazły się karaluchy a z sufitu zaczęły zjeżdżać pająki.
Nieoczekiwanych i na pozór dramatycznych wydarzeń jest wiele, na szczęście większość z nich kończy się dobrze. Ze wspomnień Agathy Christie dowiadujemy się przy okazji, jak wyglądała od kuchni organizacja pracy na stanowiskach archeologicznych, jak wyszukiwano miejsca, jak organizowano pracę zatrudnianym miejscowym pomocnikom. Pisarka pomogała w wielu zajęciach, a ostatecznie jej głównym zadaniem było robienie zdjęć znaleziskom. Poświęca więc kilka zdań opisu swojej ciemni fotograficznej. Do książki zaś dołączonych jest kilkanaście fotografii ludzi, o których opowiada i miejsc, w których pracowano. Zdjęcia te odkryłam dopiero po przeczytaniu całości! Nie zauważyłam ich wcześniej, tak wciągnęła mnie lektura :-) Nie można w zasadzie streścić żadnej sceny, żadnej z opisanych historii, nie tracąc przy tym wiele z niesamowitej atmosfery i skrzącego się humoru, którego próbkę daje autorka już na samym początku, gdy opisuje przygotowania do wyjazdu:
"Gdy pakują się archeolodzy, jedno wiadomo na pewno - ich bagaż wypełnią głównie książki. Niektóre trzeba, a inne można zabrać, niektóre się zmieszczą, a inne (niestety!) muszą zostać. Jestem święcie przekonana, że wszyscy archeolodzy pakują się w następujący sposób: najpierw ustalają, ile maksymalnie walizek anielsko cierpliwa Wagon Lit Company pozwoli im wnieść do pociągu. Następnie wypełniają je po brzegi książkami. Dopiero wtedy, z niechęcią , wyjmują kilka woluminów, by zrobić miejsce na koszulę, piżamę, skarpety i tak dalej.
Zaglądając do pokoju Maxa, odnoszę wrażenie, że całą dostępną przestrzeń wypełniają książki. W luce między stosami książek dostrzegam jego strapioną twarz.
- Myślisz, że wszystkie się zmieszczą? - pyta.
Odpowiedź oczywiście brzmi "nie", ale powiedzenie tego wprost byłoby zbyt okrutne.
O wpół do piątej po południu przychodzi do mojego pokoju i pyta z nadzieją w głosie:
- Masz jeszcze trochę luzu w swoich walizkach?
Wieloletnie doświadczenie powinno mnie było nauczyć, by stanowczo zaprzeczyć, ale gdy na moment się waham, Max przechodzi do ofensywy.
- Gdybyś mogła gdzieś wcisnąć jedną albo dwie rzeczy...
- Ale nie książki?
Max spogląda na mnie z niedowierzaniem i mówi:
- Oczywiście, że książki. A niby co innego?
Podchodzi do mojej walizki i ładuje do środka dwa opasłe tomiska... (...) Głośno protestuję, ale jest już za późno.
- Nonsens - oświadcza Max. - Masz jeszcze mnóstwo miejsca! - następnie dociska klapę walizki, która wcale nie chce się zamknąć. - Nawet teraz jeszcze nie jest pełna - stwierdza optymistycznie.
(...) Teraz, jak stwierdza, pozostaje mu już tylko "ogarnąć szpargały".
O jedenastej kładę się do łóżka. Max dalej ślęczy przy biurku... (...) O czwartej nad ranem mój mąż wpada do sypialni z kubkiem herbatyw dłoni, niezmienrie podekscytowany, by mi oznajmić, że w końcu znalazł ten bardzo interesujacy artykuł o znaleziskach w Anatolii, który zapodział się gdzieś zeszłego lipca. Pyta rozbrajająco, czy aby mnie nie obudził.
Odpowiadam, że jak najbardziej, więc niech lepiej i dla mnie przyniesie kubek herbaty!
Max wraca z herbatą i mówi, że przy okazji znalazł mnóstwo rachunków, co do których miał przekonanie, że już je zapłacił.
(...) O dziewiątej rano wzywa mnie do siebie, żebym usiadła na jego trzeszczących w szwach walizkach i swoim ciężarem pomogła je domknąć.
- Jeśli ty nie dasz rady - stwierdza z rozbrajającą szczerością - to nikt inny tego nie dokona!
Moja figura czyni cuda i walizki się domykają."
Nie zacytuję tutaj innego fragmentu,w którym autorka kupowała kapelusz na syryjskie wiatry i upały, wprowadzając sprzedawców w stan permanentnego zdumienia. W każdym razie teraz nie widzę nic zdumiewającego w tym, że Hercules Poirot w końcu także zawędrował pomiędzy syryjskie telle i musiał rozwiązywać zagadkę "morderstwa w Mezopotamii":-)
To może ja wreszcie polubię kryminały???
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej niektóre... :-)
No ta ksiażka nie jest kryminałem, spokojnie możesz czytać...
UsuńDomyślam się że nie jest, ale tą książką zachęciłaś mnie do ich czytania...
UsuńTo może właśnie od tej zaczniesz? Jest bezpieczna, a można podpatrzeć błyskotliwy styl pisarki:-)
UsuńNie lubię kryminałów. Od pewnego czasu. W młodości czytywałam .
OdpowiedzUsuńAle ta ksiązka nie jest kryminałem! Można ją określić jako podróżniczo-przygodową, w dodatku opartą na wspomnieniach.
UsuńWlałaś miód na serce moje...Kocham Agatę...;o)
OdpowiedzUsuńTo obie jestesmy fanki. A wiesz, że ukazała się seria kryminałów w jej stylu napisanych przez grupę autorów, których poproszono, żeby napisali kontynuację przygód Poirota? Spadkobiercy Agathy Christie wpadli na taki pomysł, mimo że Poirot przez samą autorkę został uśmiercony.
UsuńDo dzisiaj nie wiedziałam...Ale ja z tych "wiernych po całości"...;o)
UsuńA ja zaczęłam te sequele czytać, na razie jeden ;-)
Usuń