sobota, 25 stycznia 2020

Sztuka cerkiewna dawnej Rzeczpospolitej

    W Pałacu Biskupa Erazma Ciołka w Krakowie, samym w sobie zabytkowym z gotyckimi i renesansowymi elementami architektonicznymi, obejrzeć można wystawę prezentującą kolekcję XV i XVI-wiecznych zachodnioruskich ikon z rejonu Karpat. Wystawa nie ogranicza się jednak ani tylko do ikon, ani do dwóch wspomnianych wieków, ani nawet ściśle do jednego obszaru geograficznego. Dopełnieniem zasadniczej części są bowiem ikony późniejsze, w tym jedna Nowosielskiego, cerkiewne naczynia liturgiczne, elementy wystroju wnętrza cerkwi, fragmenty ikonostasów, przykłady carskich wrót, przepięknie haftowane płaszczenice, czyli płotno, którym w Wielki Piątek nakrywa się Pański Grób oraz zabytkowe enkolpiony w kształcie krzyża.  Jendorazowy pobyt nie sprzyja zapamiętaniu zbyt wielu szczegółów, pozwala zaledwie pobieżnie zorientować się w ikonicznej tematyce czy oswoić z niektórymi elementami cerkiewnej sztuki i duchowości. Czasami przy uważnym oglądaniu można znaleźć coś niezywkłego lub zabawnego. Jednocześnie tabliczki informacyjne dostarczaja podstawowej wiedzy, z którą na co dzień nie ma się do czynienia. Chociażby owa płaszczenica, o której dotąd nie miałam pojęcia. Niestety, usytuowanie ich nie sprzyjało mojej zdezelowanej komórce i zdjęć nie mam. 
      Dość powszechnie spotykanym wizerunkiem ikonicznym jest mandylion z obliczem Chrystusa wpisanym w nimb krzyżowy. Tutaj akurat ramiona krzyża nie zostały zaznaczone, toteż podpis IC XC (Iisus Christos) zwykle wpisany w lewe i prawe ramię krzyża, widnieje po obu stronach chusty. Dodatkowym elementem tego typu przedstawienia są aniołowie podtrzymujący białe tło chusty, na którym przedstawiona została twarz Chrystusa. 


Całą postać lub popiersie przedstawiają ikony w typie Pantokratora i tych znajduje się na wystawie kilka. Chrystus Pantokrator jest równocześnie symbolem samego Boga, toteż raczej rzadko można spotkać osobne wyobrażenie Boga Ojca. Dlatego na uwagę zasługuje Bóg Sabbaoth (Pan Zastępów) w otoczeniu dwudziestu czterech starców apokaliptycznych. 
       

Inne postacie na ikonach to święci, prorocy, archaniołowie, Matka Boża. Nie da się pokazać tu wszystkich, ale ten starzec poniżej wygląda bardzo dostojnie. Siwe włosy i broda mogłyby nasuwać przypuszczenie, że wręcz jest to sam Bóg, ale brakuje aureoli świętości. Rozwinięty zapisany pergamin wskazuje na proroka. Przedstawiano tak Eliasza.


W zestawieniu świętych nie może zabraknąć prawdziwego świętego Mikołaja w stroju biskupim. Jego wizerunek tak bardzo odbiega od współczesnego ludycznego krasnoludkowego Santaclausa, że warto sobie przypomnieć najstarsze klasyczne wizerunki. Tutaj nie ma nawet na głowie biskupiej mitry. Przedstawienie Mikołaja jako starca z gołą głową i widoczną nad czołem łysiną, trzymającego w jednej ręce Ewangelię, a drugą wzniesioną w geście błogosławieństwa wywodzi się z najstarszej ikonografii bizantyjskiej.


Poniższy Święty Michał Archanioł wpisany w okalające sceny z jego działalności jest ciekawy ze względu na jeden szczegół. Najczęściej przedstawiano go stojącego na pokonanym smoku symbolizującym szatana, natomiast tutaj stoi na znaku nieskończoności ułożonym z zapętlonej wstęgi. Ikona pochodzi z XVI wieku. Czerwony płaszcz jest typowym atrybutem Michała Archanioła, podobnie jak miecz. 


Oczywiście stałym motywem ikonograficznym jest Matka Boża w różnorodnych ujęciach: Hodegetria, Tronująca, Eleusa. Dużo przedstawień nawiązuje do Bożego Narodzenia, jak poniżej. Dookoła centralnej sceny umieszczono różne pomniejsze wydarzenia towarzyszące Bożemu Narodzeniu, jak na przykład śpiących Trzech Króli, których anioł przestrzega, żeby nie wracali do Heroda, tylko inną drogą udali się w podróż powrotną.


Naiwny ikonopiśca każe rzecz jasna spać im w koronach na głowach, żeby wierni łatwo rozpoznali, z kim mają do czynienia. 



Całkowitą niespodzianką było dla mnie odkrycie istnienia świętego Nikifora. O którego Nikofora chodzi, nie jestem pewna. Było ich co najmniej kilku, w tym święty Nicefor (758 - 829), patriaracha  Konstantynopola. Mało tego, jego przedstawienie na płaskorzeźbie zdecydowanie wzbudza co najmniej uśmiech. Chociaż może nie jego samego, lecz poniżonego przezeń diabła, którego święty mocno ściśniętą dłonią targa za włosy.  Co prawda nie znalazłam w życiorysie Nikifora I żadnego zdarzenia, które pasowałoby do przedstawionej sceny, ale kto wie, co zapisano gdzieś  w apokryficznych zbiorach cudów. 


I na koniec jeden z prezentowanych enkolpionów w kształcie krzyża. Enkolpiony to były małe relikwiarzyki przeznaczone do noszenia na piersiach. Ten pochodzi z XII wieku. Jeden z najstarszych eksponatów prezentowanych na wystawie. 


6 komentarzy:

  1. Księżniczki na ziarenkach grochu, to królowie w koronach...Równouprawnienie...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak?? Mnie się tylko lekko śmieszni wydali :-)

      Usuń
  2. Ani chybi byłaś niedawno w Krakowie :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żadna tajemnica, wróciłam wczoraj. Bedzie jeszcze kilka wpisów z tej wycieczki. Już nawet są ;-)

      Usuń
    2. To pędzę poczytać :-)

      Usuń
    3. Ach, nie to miałam na myśli, poza tym tamtego na Zapiskach jeszcze nie było, gdy pisałam tutaj komentarz...

      Usuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...