piątek, 10 maja 2019

Zreformowana komedia dell`arte dziś

     Najbardziej znaną komedią Carla Goldoniego (1707 - 1793) jest "Sługa dwóch panów".  Jednakże autor ma w dorobku ponad 200 utworów, komedii obyczajowych, a także librett, z których korzystali Haydn, Vivaldi, Salieri czy Mozart. Jego droga do teatralnego sukcesu, choć nie była łatwa, była mu pisana od dzieciństwa, gdyż pierwszą sztukę napisał  w wieku ośmiu lat, a od trzynastego roku życia występował w dziecięcym teatrzyku. Jak w wielu przypadkach losów aktorów ówczesnej epoki,  aby związać się ze sceną najpierw uciekł ze szkoły przystając do wędrownej trupy. Próbując spełnić oczekiwania mieszczańskich rodziców (ojciec był lekarzem), kończy studia prawnicze i podejmuje praktykę adwokacką. Duch teatru jednak zwycięża i Goldoni porzuca adwokaturę poświęcajac się pisaniu sztuk scenicznych o satyrycznym charakterze. Zasłynął jako odnowiciel włoskiej commedii dell`arte, przywracajac jej fabułę, wyraziste psychologiczne charaktery i obyczajowy realizm. Głośno i z zapałem zaczął realizować swój program odnowienia sztuki dramatycznej w literaturze włoskiej, podejmując współpracę z trupą komediową Girolamo Medebacha, a następnie z najstarszym teatrem w Wenecji, Teatro di San Luca należącym do arystokratycznego rodu Vendraminich. (Obecnie nosi nazwę od imienia swojego największego dramaturga Teatro Carlo Goldoni.) W szczytowym okresie współpracy Goldoni zobowiązuje się dostarczać co najmniej dziesięć sztuk w sezonie, a z czasem zwiększył liczbę do szesnastu. 
     Podobnie jak inne sztuki Goldoniego "Gbury" mają akcję osadzoną w Wenecji, gdzie Goldoni się urodził i mieszkał do 1762 roku zanim na zawsze wyjechał do Paryża. Język utworu nacechowany jest ludową gwarową stylizacją, a w wypowiedziach bohaterów wyraźnie widać związki z konstrukcją opery w kształcie kwartetowych dialogów. W zasadzie "Gbury", sztuka napisana dla Teatro di San Luca, mają charakter muzyczny. Można powiedzieć, że to komedia muzyczna po prostu ze śpiewanymi interludiami, duetami, kwartetami, czemu sprzyja zresztą karnawałowe tło obyczajowe. Taneczny korowód przebierańców ukrywających się pod weneckimi maskami współgra z motywem przemijania i poczuciem ulotności życia. Typowo barokowa przesada, kontrast euforycznej zabawy i początku postu buduje atmosferę "Piosenki karnawałowej":

Ścigajmy godziny, co jak gondole mkną,
bo z czasu nie wyrwiemy się matni,
naszego karnawału minęło już dni sto
a dziś jest dzień ostatni, ostatni.

     
Naczytałam się tych mądrości w celu przygotowania się do obejrzenia "Gburów" na żywo. Tekstu znikąd zdobyć! No trudno, pozostało iść w ciemno i się okazało, że piosenek żadnych nie było. Za tło muzyczne służyła muzyka z epoki a na zakończenie krótka choreografia w stylu tańca dworskiego. W głębi sceny wielka kurtyna z widokiem na kanały i gondole umiejscowiły akcję w Wenecji, niemniej wszystkie sceny rozgrywają się w dwóch wnętrzach weneckich kupców: Don Leonarda i Don Simona. Jaskrawe kolorystycznie stroje udawały barokową kolorowość i atmosferę karnawału, chociaż bohaterowie, zwłaszcza męska populacja, ze zgorszeniem krytykowali wszystko, co radosne i służące zabawie. 
      Prosta intryga wykorzystuje odwieczny damsko-męski konflikt i różnice w podejściu do świata. Mężczyźni to dusigrosze chcący trzymać żony i córki pod kluczem, kobiety chcą korzystać z życia, bawić się i pięknie wyglądać. Wyrafinowana kobieca estetyka, przejawiająca się w strojach, gestach, słowach, rozsadza proste i gburowate reguły męskiego świata.  Mężczyźni prowadzą negocjacje, pertraktacje, dokonują handlowych interesów przenosząc te formy działania na grunt prywatnych relacji w domu; kobiety podejmują grę, rozpisują sobie scenariusze postępowania, wchodzą w różne role w zależności od sytuacji budując skomplikowaną siatkę wzajemnych zależności. Zabawne, że efektem działań jednych i drugich jest  to samo: w przypadku sztuki "Gbury" szczęśliwe zakończenie polega na zaaranżowaniu małżeństwa Lucii i Filippe`a, którzy nigdy dotąd się nie spotkali. Ojców młodych bohaterów łaczą interesy handlowe, a małżeństwo ich dzieci ma być jeszcze jednym kontraktem. Kobiety zaś dążą również do pomyślnego skojarzenia młodej pary, ale młodych ma połączyć uczucie. Ukryte motywy działań kobiet są też bardziej osobiste: macocha Lucii chce pozbyć się pasierbicy z domu, a ciotka Filippe`a pomagając mu buntuje się przeciwko mężowi, wykazując emocjonalne związki z siostrzeńcem, którego Don Simone nie cierpi i nie życzy sobie gościć w swoim domu. 
      "Gbury" są komedią zbudowaną na jaskrawo narysowanych charakterach. Don Leonardo i Don Simone obrazują skrajne przypadki męskich aspiracji domowej tyranii - inna rzecz, że tyrania okazuje się nie całkiem skuteczna. Don Konstantino to pantoflarz, którego filozoficzna natura skłania do kapitulacji w imię świętego spokoju. Jego żona Donna Felicia ilustruje kobietę świadomą skuteczności metod, za pomocą których można rządzić mężczyznami. Jest jeszcze Hrabia Don Ricardo - wytwór salonowej konwencji, taki salonowy Don Kichot, a zarazem bawidamek. Tak czy inaczej wiele tu przedmolierowskich charakterów, którym trudno zerwać z utrwalonym wizerunkiem własnej śmieszności. 

10 komentarzy:

  1. Naczytać się, żeby oglądać...Prawdziwa z Ciebie Fascynatka...;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. gdzie, z kim, itd.odniosłam wrażenie, że zachwytu nie było. Mało użyłaś przymiotników:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, to tylko "moja" prowincjonalna amatorska scena teatralna :-) Spektakl był całkiem ciekawy, mam zastrzeżenia, ale to szczegóły, tylko byłam okropnie zmęczona i może to miało wpływ na odbiór.

      Usuń
  3. Mijają lata, stulecia, a charaktery ludzi wciąż podobne, choć w innych warunkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego klasyka teatralna nigdy się nie zestarzeje, trudno napisac coś całkiem nowego, co by nie powielało tego, co już wcześniej napisano

      Usuń
  4. Wszystko okazuje się jest powtarzalne tzn ludzie, sytuację. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zmienia się świat dookoła nas, ale człowiek wciaz jest taki sam. Witam serdecznie na blogu i zapraszam częściej :-)

      Usuń
  5. Nie słyszałam o Goldonim. Potwierdza się Notario, że ludzie są wciąż tacy sami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, wcale się nie różnimy od swoich przodków

      Usuń

Zmiany

    Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...