niedziela, 14 lipca 2019
Na razie quattrocento
Chodzi o ten fresk, a nawet dokładniej o dwa psy w prawym dolnym rogu u podstawy kolumny. Pierro della Francesco namalował go w 1451 roku w Tempio Malatestiano w Rimini - kościele św. Franciszka wybudowanym z inicjatywy i fundacji Sigismonda Pandolfa Malatesty, władcy Rimini. W kaplicy św. Zygmunta Pierro della Francesco namalował fresk przedstawiający patrona fundatora świątyni, a jego samego w postaci klęczącej w centralnym miejscu. Po prawej są dwa skontrastowane kolorystyczne psy: czarny i biały. Już wkrótce po powstaniu - nigdy zresztą nieukończona - budowla wzbudzała kontrowersje teologów, a papież Pius II potępił jej wystrój jako nie w pełni chrześcijański, a wręcz demoniczny.
Maria Rzepińska poświęca analizie fresku osobne studium, w którym kreśli szerokie tło zainteresowań fundatora, przywołuje znane we włoskim quattrocento koncepcje architektoniczne, estetyczne, astrologiczne i filozoficzne, osadzając symbolikę poszczególnych elementów, a zwłaszcza figury psów w zarysie szczególnej osobowości i światopoglądzie Sigismonda Pandolfa. Leon Battista Alberti, architekt zatrudniony do budowy świątyni, był znanym wówczas teoretykiem, filozofem i uczonym humanistą, który największą sławę zyskał jako budowniczy. W jednej ze swych prac napisał: "Pragnąłbym, żeby w świątyniach ani na ścianach, ani na posadzkach nie było niczego, co nie jest filozofią". Toteż w wystroju Tempio Malatestiano nic nie jest przypadkowe, a fresk wpisuje się w symboliczne znaczenia całości.
W hieratycznej postawie psów odnaleźć można znaczenia starożytnej symboliki mitów chaldejskich, perskich, hinduskich, egipskich i oczywiście greckich. Nieprzypadkowo otaczana czcią w pewnych kulturach Psia Gwiazda (Syriusz) wiązana była z kultem słońca, a więc np. w religii staroperskiej był to kult boga Mitry, a w Egipcie Sothisa. Pies przyjmuje w dawnych religiach dwojakie znaczenie: z jednej strony jest stróżem świata pozagrobowego (Cerber), przewodnikiem zmarłych, a zarazem odpędza od umierających demony, pełni więc rolę pozytywną. Rzepińska przywołuje mitologię hinduską, w której występuje Sarama, matka dwóch psów: solarnego i lunarnego. Lingwiści od jej imienia wywodzą imię Hermesa, łączącego w sobie symbolikę solarną (słoneczną) i lunarną (księżyca); jest przewodnikiem dusz, bogiem snu, prowadzącym w świat podziemi, ale przecież za jego sprawą odbywa się też podróż na zewnątrz, w górę, do życia (mit o Orfeuszu i Eurydyce). Na słynnym kaduceuszu - lasce Hermesa - widnieją dwa symbole węży, oznaczające przeciwstawne siły. W mitologii greckiej Hermes jest chyba najbardziej tajemniczym i dwuznacznym bogiem. Z punktu widzenia przedmiotu analizy - fresku w Rimini - interesujące jest to, że w astrologii Hermes bywa kojarzony z konstelacją Bliźniąt.
Z szeregu kontekstów wyłania się dosyć skomplikowana sieć powiązań myśli włoskiego quattrocenta, prowadzących do światopoglądu Sigismonda Pandolfa, dla którego Tempo Malatestiano miało być świadectwem wielkości rodu, a jednocześnie wyrazem osobistego rozrachunku z życiem. W każdym razie, biorąc pod uwagę pisma różnych kręgów kulturowych (Zoroaster, Horapollo, Plutarch, Jamblich, Aratus, Hermes Trismegistos, św. Augustyn, filozofia Plethona i sam Alberti, budowniczy świątyni), w postaciach kontrastowych psów doszukać się można symbolu osobistej postawy światopoglądowej Sigismonda Pandolfa, człowieka pełnego sprzeczności, wielkiego grzesznika targanego namiętnościami (podobno zamordował swoją drugą żonę), żądnego władzy kondotiera, a zarazem człowieka gorąco pragnącego zbawienia i nieśmiertelności. Fresk z symbolicznymi psami "miał być - jak pisze Maria Rzepińska - aluzją do podwójnej natury ludzkiej, dobrej i złej, śmiertelnej i nieśmiertelnej, do sił jasności i ciemności władających człowiekiem".
Do idei dualizmu odnoszą się również dwie widoczne kolumny okalające postać klęczącego Pandolfa. Wyrażają one wieczną stabilność, a przestrzeń między nimi symbolizuje przejście ze świata doczesnego do wieczności. Symbol ten można wywodzić na przykład z hebrajskiej tradycji Drzewa Życia i Drzewa Śmierci. Niemniej dla ówczesnych odbiorców znak ten nie był powszechnie czytelny, przemawiać mógł jedynie do wykształconych humanistów, toteż w pewien sposób stanowił szyfr zaklęty - jak pisze Rzepińska - w "sfinksach quattrocenta".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zmiany
Kończę pisanie na tym blogu. Prowadzenie równoległych blogów jest wyczerpujące. Zwłaszcza, że tematyka - szeroko pojęta kultura - jest p...
ciekawe, ale jakby oczywiste. Skoro w wypowiedzi językowej każde słowo niesie jakieś znaczenie, to przecież obraz jest wypowiedzią zapisaną własnym kodem, zrozumiałym w epoce,a dla nas często tylko wrażeniem estetycznym
OdpowiedzUsuńDawne obrazy kryją sekretne informacje dla nas często już niezrozumiałe, podziwiamy kolorystykę,kompozycję,a główna treść nam umyka,albo trzeba sięgnąć do wiedzy i wyobrażeń ludzi minionych epok,żeby zrozumieć przesłanie
OdpowiedzUsuń