Nie da się, no nie da się w taki upał zaplanować jakiegoś sensownego programu czytania. Raz to, raz tamto wpada w ręce, włazi przed oczy, a potem i tak zasypiam. Z gorąca mózg się lasuje. Toteż chaos w tej kwestii zapanował i brak jakiejkolwiek konsekwencji. Zacząć wypada od lektur w pociągu. W magazynie "Książki" obszerna recenzja tetralogii Katarzyny Bondy. Jak mniemam z okazji pojawienia się ostatniej czwartej części. Przyznaję, nie czytałam żadnej. I nie przeczytam. Z recenzjami jest tak, że rzadko kiedy zachęcają mnie do sięgnięcia po omawianą książkę. Reaguję całkiem na odwrót: gdy ktoś zachwala, z reguły odstręcza mnie to skutecznie i na długo. Lubię czytać to, co sama znajdę, co wyniucha gdzieś na pólkach mój własny nos, co z kurzu wydobędzie moje własne oko. Cudzym oczom i uszom z reguły nie wierzę. Albo zależy, kto zachwala. O pewnych osobach wiem, że jak zachwalają, to znaczy, że rzecz absolutnie nie dla mnie ;-) Sprawdzonych i wiarygodnych opiniodawców mam niewielu, może...może jeden, dwóch (?) Nie, nie bawmy się w szukanie książkowych autorytetów na siłę. Wierzę tylko sobie ;-) Więc wiem, że pani Bondy czytać nie będę. Tym razem recenzent Dariusz Nowacki mnie, o dziwo, przekonał wyszczególnieniem kilkunastu błędów rzeczowych,logicznych i językowych poślizgów, wyłapanych z czteroczęściowego cyklu autorki kryminałów. Jedno i drugie: błędy rzeczowe i nieścisłości logiczne psują zawsze efekt najlepszej nawet książki. Mnie to przeszkadza.
W tych samych "Książkach"świetny wywiad z Pierrem Lemaitrem, francuskim autorem, którego - rzecz jasna - nie znam. Być może pisze świetnie, być może to także literatura nie dla mnie, ale wywiad jest świetny. Nie przeszkadza nawet objaw nieskrępowanego egotyzmu, gdy mówi: "Na pewno piszę lepiej niż Napoleon, ale za to on wygrał znacznie więcej bitew ode mnie". Takie zdania stanowią pokusę sięgnięcia po książki autora, ale powstrzymuje mnie obawa rozczarowania. Być może to pisarz z gatunku tych, którzy akurat w wywiadach i opowieściach o sobie są najlepsi.
Rozważania o dziejach polskiego i globalnego bestselleru przejrzałam po łebkach. No przykro mi,widok Harry`ego Pottera w jakimkolwiek zdaniu sprawia, że tekst omijam dalekim łukiem, choćby był najwartościowszy.Nie polemizuję, po prostu moja fobia ;-) Ale fragment o Sienkiewiczu wyłapałam: "Sinkiewicz był młody, cwany i cyniczny - dlatego miał dryg do prasy. Trochę hochsztapler; wysłany do Pułtuska, gdzie wybuchł wielki pożar, spóźnia się, więc tylko rozgląda się dookoła, słucha ludzi,którzy uszli pożogi - i pisze najlepszy tekst." Hochsztapler - to właściwe słowo na określenie pisarza ;-) Każdy żongluje, czym się da: sensacją, tajemnicą, seksem, zbrodnią, psychologią, patologią, uczuciami, autobiografią, cudzymi (czytaj: skradzionymi) historiami, wizerunkami, wspomnieniami.
Cały numer "Książek" jakby w klimacie kryminału i sensacji, ewokowanych na początku niesamowitą biografią Mary Shelley, autorki Frankensteina i jego humanoidalnego eksperymentu. Nie tylko biografia autorki, także analiza Frankensteina jako figury rozwoju człowieczej technologii,która wymyka się spod kontroli. Vide Oppenheimer. I tak dalej. Ale to na pewno przekracza możliwości refleksyjne umysłu jadącego w pociągu, a następnie niemal codziennie poddawanego wytrzymałościowej próbie upalnego lata ;-) Dlatego jak oddechu szukam okienka z wierszem. Filozoficzne konteksty "Obu ciemności" Urszuli Kozioł przywracają właściwe proporcje światu i naszemu w nim istnieniu:
(.....................)
obie ciemności
ta we mnie i ta nade mną
przypadły do siebie na mgnienie
rozpoznały
że stanowimy jedność
Jednakże dopiero powrót i zadomowienie się w zaległościach 142. numeru "Zeszytów Literackich" okazał się wstrząsający. Są takie wiersze, w których niczego nie da się zmienić, a frazy pozostają w pamięci na zawsze. To taki wiersz właśnie. Zapomniany, drukowany po raz pierwszy z odgrzebanych rękopisów Czesława Miłosza. Odnaleziony po ponad sześćdziesięciu latach.
Królowie śpią w łodygach szarych lilii
Jak pokurczone na trzcinach owady,
Pod księżyc biją dymy nowych miast.
Czyśmy zdobyli świat czy świat stracili
Naszym oddechem dojrzewają sady,
Co jest, i ze mnie wzięte jest i z was.
Wstrząsające! I nawet nie potrafię, nie chcę tłumaczyć, dlaczego. "Królowie śpią w łodygach szarych lilii..."- genialna fraza. Co noc mi się śni.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńWiersz Miłosza ponadczasowy.
" królowie śpią w łodygach szarych lilii" Szekspir, Słowacki pobrzmiewa mi.
Dzień dobry, witam serdecznie:-) Nie chciałam pisać o swoich skojarzeniach, żeby niczego nie sugerować. Wiersz jest piękny, po prostu piękny.
UsuńA ja skończyłam na trzecim turnusie obie części "Elemelka"...;o)
OdpowiedzUsuńPani Bondy też nie czytuję, z powodów j/w...;o)
Miłosz na upały ?? To może być bardzo dobry pomysł...;o)
Każdy wiek ma swoje preferencje czytelnicze:-) Miłosz jest dobry na każdą porę roku.
Usuń