Lascia ch`io pianga
Mia cruda sorte,
E che sospiri
La libertà.
Il duolo infranga
Queste ritorte,
De miei martiri
Sol per pietà.
( da capo)
Händel trzykrotnie wykorzystał ten sam motyw muzyczny w trzech różnych utworach. Jak to było wówczas w zwyczaju, przenosił muzykę zmieniając tekst. Trzecia wersja ze słowami "Lascia ch`io pianga" (Pozwól mi płakać...) zapewniła nieśmiertelną sławę operze "Rinaldo", w której arię śpiewa uwięziona Almirena. Słuchałam tej arii w wielu wykonaniach, koncertowych i w pełnej operowej obsadzie, śpiewaną przez żeńskie soprany i męskich kontratenorów. Ale nie WIDZIAŁAM wersji baletowej. A jest, tańczy nie kto inny, tylko mój ostatnio odkryty ulubieniec - Oscar Chacon. Zatańczyć płacz, żal i cierpienie.. Zatańczyć tęskontę za wolnością... Nie myślałam, że aria może być tańcem. Nie, wróć, odwrotnie: że taniec może być arią. Zadziwiające, że choreografia, w zasadzie podporządkowana muzyce, bo taniec to przełożenie muzyki na ruch, tutaj musi też współgrać ze słowami, z treścią, z przejmującym tekstem. Które gesty są muzyczne, a które słowne? Rytmika nóg to muzyka, a ramiona, dłonie to słowa? Podziwiam precyzję ruchu, harmonię ciała, gestu. W kilku momentach absolutnie perfekcyjne oddanie charakteru muzyki i treści. Zwłaszcza ręce, dłonie tancerza przekraczają świat widzialny, choć nie da się oczywiście odseparować ich od całości. To jest jak choreograficzna partytura. Muszę obejrzeć kilka razy.
Pozwól mi płakać nad moim okrutnym losem,
I tęsknić za wolnością.
Niech mój ból rozerwie kajdany
Mojego cierpienia, proszę tylko o litość.
Tekst jest taki krótki, lecz fragmenty powtarzane trzy razy wydają się dłuższe. Ostatni moment w nagraniu nie pochodzi z "Rinalda". Solówka do "Lascia ch`io pianga" jest bowiem częścią większej całości choreograficznej, "Suity barokowej" w choreografii Bejarta. Treścią jest podróż (?) boahtera przez zaświaty. Faktycznie, taniec Chacona wydaje się pogranicza świata realnego i imaginacji. Trochę przypomina zstąpienie Orfeusza do Hadesu.
Ileż ja jeszcze rzeczy nie widziałam!... I się znajdują... Ile znajdzie się jeszcze, albo i nie...
Ładnie, sercem pisałaś i też w obcym języku, którego nie znam:(
OdpowiedzUsuńMoja Droga, język tańca rozumieją wszyscy!
UsuńZnam trochę włoski /uczyłam się sama/ więc zrozumiałam prawie dokładnie bez Twojego tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję
Jak odpowiedziałam wyżej Czesławie, języka tańca nie trzeba tłumaczyć, libretto jest tu pretekstem, ale wyszło pięknie
UsuńJak się ma talent to wszystko można pokazać i przekazać...
UsuńP.S. Przyszłam obejrzeć raz jeszcze :-)
Też sobie codziennie przynajmniej raz oglądam.
UsuńPiękne w pięknym wykonaniu, muzyce i języku. I masz rację, tego nie da się obejrzeć i posłuchać tylko raz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzęsto tak mam, jak coś mi się spodoba, oglądam i słucham wielokrotnie, do przesytu
UsuńPiękne !! Masz rację...;o)
OdpowiedzUsuńOglądałam już ze dwadzieścia razy!
UsuńCudowne. Kocham ballet i operę. Najbardziej Verdiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kasinyswiat
Wspaniała muzyka potrafi zachwycić :-))
Usuń